Kodeks pracy jest chyba najczęściej łamaną ustawą - mówił w Poznaniu lider partii „Razem” Adrian Zandberg; w Toruniu działacze SLD krytykowali zmiany w edukacji i obniżenie emerytur pracownikom UB, a w Lublinie podkreślali zasługi przedwojennych socjalistów.

Po południu ulicami Poznania przeszedł około 100-osobowy pochód z udziałem m.in. zarządu partii "Razem" oraz "Inicjatywy Polska".

"To jest hańba, że prawa pracownicze są traktowane jako prawa drugiej, a często trzeciej kategorii - prawa, których nie trzeba przestrzegać, bo najważniejsze jest prawo właściciela do zysku. To musi się skończyć" - mówił podczas manifestacji lider "Razem" Adrian Zandberg.

"Mówi się o praworządności, o przestrzeganiu ustaw, ale kodeks pracy to jest ta właśnie ustawa, która jest łamana chyba najczęściej, w najbardziej bezczelny sposób, najbardziej cynicznie ignorowana i z największym przyzwoleniem całej niemal klasy politycznej - od Platformy Obywatelskiej po Prawo i Sprawiedliwość" - powiedział.

„To jest skandal, że cały czas w Polsce miliony ludzi pracuje na umowach śmieciowych. (...) Minimalna stawka godzinowa nie wystarczy, choć tak się wydaje panu premierowi Morawieckiemu. Trzeba zmian w kodeksie pracy, trzeba zmian w działaniu instytucji publicznych (...) tak, żeby każdemu, kto pracuje zapewnić rzecz zupełnie podstawową - życiową stabilność" - dodał.

Julia Zimmermann z zarządu krajowego "Razem" mówiła o sytuacji kobiet na rynku pracy. "To państwa w ostatecznym rozrachunku, czasami za pośrednictwem samorządu zatrudnia te wszystkie osoby, na których opiera się funkcjonowanie państwa. I to państwo ma w nosie, że początkująca pielęgniarka, nauczycielka czy lekarz zarabiają tak mało, że mogą sobie tylko pomarzyć o założeniu rodziny, mimo że są w tym wieku, kiedy rodzinę się zakłada" - mówiła.

Zgromadzeni wyrazili wsparcie dla protestu opiekunów osób niepełnosprawnych w Sejmie.

Przed południem obchody w Poznaniu zorganizowali także działacze wielkopolskiej Solidarności, którzy po mszy św. w intencji ludzi pracy złożyli kwiaty pod pomnikiem Poznańskiego Czerwca'56.

Natomiast działacze regionalnych struktur SLD złożyli kwiaty przy tablicy upamiętniającej pierwszy pochód 1-majowy w 1891 roku na pl. Bernardyńskim, przy Tablicy Zamordowanych Kolejarzy na CK Zamek i przed pomnikiem Poznańskiego Czerwca'56. W wielkopolskim Czołowie zaplanowano tradycyjny apel przy pomniku Marcina Kasprzaka.

W Toruniu SLD zorganizowała wiec w al. Solidarności, w miejscu, gdzie kiedyś był obelisk Juliana Nowickiego, przedwojennego działacza KPP. Uczestniczyło w nim kilkadziesiąt osób. W miejscu zdjętej w 2012 roku tablicy, która została przeniesiona na cmentarz przy ul. Grudziądzkiej, zgromadzeni umieścili symboliczną tablicę własnego autorstwa. Przemawiający krytykowali poczynania rządu Zjednoczonej Prawicy, m.in. dotyczące zmian w systemie edukacji i zmniejszenia emerytur byłym funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa. Apelowali także o ochronę praw pracowniczych. Jednym z przemawiających był lider lokalnych struktur SLD Marek Jopp.

W Lublinie przedstawiciele partii lewicowych, związków zawodowych oraz organizacji i stowarzyszeń społecznych złożyli kwiaty na grobach osób zasłużonych w walce o godność i prawa ludzi pracy: ks. Piotra Ściegiennego, Władysława Kunickiego, gen. Pawła Dąbka.

Po południu na placu Litewskim w centrum miasta odbył się wiec. Szef miejskiej organizacji SLD w Lublinie Stanisław Kieroński podkreślił, że w roku 100-lecia odzyskania niepodległości święto 1 maja ma wymiar szczególny. Przypomniał, że pierwsi premierzy odradzającej się Polski – Ignacy Daszyński i Jędrzej Moraczewski - wywodzili się z partii lewicowych.

"W tym roku obchodzimy setną rocznicę wprowadzenia w naszym kraju 8-godzinnego dnia pracy. Mija sto lat inspekcji pracy, prawa do strajku, ubezpieczenia chorobowego. Kto tego dokonał? Lewica i rząd socjalisty Jędrzeja Moraczewskiego" – podkreślił Kieroński.

Szef wojewódzkiej organizacji SLD Jacek Czerniak powiedział, że lewica w Polsce ma wiele zasług, które "są przekreślane, zapominane". "Prawica nie daje nam prawa do przeszłości" – powiedział.

Podkreślił, że lewica ma swoich bohaterów, którzy wprowadzali reformy społeczne, ale też walczyli o wolną Polskę. "Krew żołnierza nie ma legitymacji partyjnej. Historii nie da się zmienić, historię można różnie interpretować. Ten żołnierz, który walczył o wolną Polskę, oddawał za nią życie, nie zastanawiał się, jaka ta Polska będzie. Miała być wolna. Tym, którzy polegli, powinniśmy oddać cześć i chwałę, a nie mówić, że są niegodni pewnych miejsc czy miejsca w historii" – powiedział Czerniak.

autorzy: Anna Jowsa, Tomasz Więcławski