Posłanka Małgorzata Zwiercan (WiS) zrzekła się immunitetu - chodzi o sprawę jej głosowania za innego posła. Oświadczenie w tej sprawie złożyła w sekretariacie marszałka Sejmu. Na kolejnym posiedzeniu sejmowa komisja regulaminowa sprawdzi formalną poprawność jej oświadczenia.

W piątej komisja regulaminowa spraw poselskich i immunitetowych miała zająć się wnioskiem warszawskiej prokuratury okręgowej o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posłanki koła Wolni i Solidarni ws. głosowania za innego posła.

Przewodniczący komisji regulaminowej Włodzimierz Bernacki powiedział PAP, że Zwiercan złożyła oświadczenie, w którym sama zrzekła się immunitetu. "Na kolejnym posiedzeniu komisja zajmie się sprawdzeniem formalnym poprawności, ponieważ to oświadczenie zostało złożone do sekretariatu marszałka (Sejmu Marka) Kuchcińskiego" - powiedział Bernacki.

Jak dodał, następne posiedzenie komisji prawdopodobnie odbędzie się 11 maja.

Zwiercan potwierdziła w rozmowie z PAP, że zrzekła się immunitetu. "Tak, to prawda" - powiedziała. "I pozostawiam to bez komentarza" - dodała.

W październiku ub.r. do marszałka Sejmu trafił wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posłanki Zwiercan w związku z głosowaniem w Sejmie z 14 kwietnia 2016 r. Zwiercan, wówczas posłanka klubu Kukiz’15, zagłosowała za swojego ówczesnego klubowego kolegę – Kornela Morawieckiego, podczas głosowania nad wyborem sędziego Trybunału Konstytucyjnego.

Po tym zdarzeniu została wykluczona z klubu Kukiz'15. Obecnie jest w kole poselskim Wolni i Solidarni - podobnie jak Kornel Morawiecki, który w kwietniu 2016 r. sam zrezygnował z członkostwa w klubie Kukiz'15.

Zwiercan i Morawiecki przyznali w rozmowie z dziennikarzami, że umówili się, iż posłanka w głosowaniu nad wyborem sędziego TK zagłosuje za swego kolegę. Posłanka Zwiercan pytana, czy głosowała "na dwie ręce" odpowiedziała: "z tego względu, że Kornel się źle poczuł i rozmawialiśmy wcześniej, tak się stało". Przyznała też, że „popełniła błąd”, ale „nie wiedziała, że to jest niezgodne z prawem”.

Również Morawiecki potwierdził, że poprosił swą koleżankę o zagłosowanie za niego. "Prosiłem panią poseł, że muszę wyjść i żeby zagłosowała za mnie". Na uwagę, że takie postępowanie jest niedozwolone, Morawiecki odpowiedział: "Ja rozumiem, ale ja prosiłem". Później mówił też, że rozumie, iż takie zachowanie jak posłanki Zwiercam "jest niezgodne z prawem", ale było "zgodne z jego wolą”.

Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa skierowała do prokuratury PO. Śledztwo wszczęto z art. 271, paragraf 1 Kk, zgodnie z którym „funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". (PAP)

autor: Karol Kostrzewa