Czas na to, byśmy przeorientowali nasze systemy kształcenia pod potrzeby przyszłej, zaawansowanej technologicznie gospodarki, mając świadomość, że obecny system kształcenia zaspokaja podstawowe wymagania - powiedział PAP ekonomista dr Artur Bartoszewicz.

Polska, obok Niemiec, Estonii i Łotwy należy do krajów oferujących największe możliwości firmom i pracownikom w Unii Europejskiej - poinformował ostatnio Bank Światowy, powołując się na raport "Growing United: Upgrading Europe’s Convergence Machine”. Z zaprezentowanych danych wynika, że zdecydowana większość osób młodych w tych krajach - w tym pochodzących z gorzej sytuowanych środowisk - ma podstawowe umiejętności oceniane w badaniu PISA (międzynarodowe badanie umiejętności uczniów w krajach OECD i partnerskich - PAP). Jednocześnie firmy mają dobre warunki do rozwoju, co pokazują rankingi "Doing Business".

"Raport Banku Światowego włącza Polskę w grupę państw ocenianych bardzo dobrze pod kątem dostosowania oferty ze strony rynku pracy, ale połączonej również z ofertą, która kierowana jest do przedsiębiorców, którzy chcieliby rozpocząć swoją działalność" – powiedział PAP ekonomista dr Artur Bartoszewicz.

W jego ocenie "te dwa czynniki są decydujące dla rozwoju gospodarczego i Bank Światowy wskazuje, że Polska ma dobrze przygotowany grunt do takiego rozwoju i realnie z tego korzysta".

Bartoszewicz podkreślił, że według oceny Banku Światowego "w takim kraju, jak Polska, czyli zaliczanym do grupy państw, które zaspokajają potrzeby rynkowe, mamy dostarczanie młodzieży na poziomie satysfakcjonującym do potrzeb podstawowych pracodawców, czyli umiejętności matematycznych, umiejętności myślenia kreatywnego, myślenia, które zaspokaja te podstawowe potrzeby rozwiazywania problemów".

Jak mówił, BŚ zwrócił uwagę na to, że "przyszła gospodarka to zaawansowane technologie", a to zdaniem ekonomisty "są wyzwania, które wymagają przemodelowania systemu edukacji w całej Europie, również w Polsce, właśnie pod kątem oczekiwań rynku pracy w przyszłości, czyli te technologie będą wymagały dodatkowych umiejętności".

W takim wypadku - według Bartoszewicza - rynek pracy będzie generował "miejsca pracy o wysokiej wartości dodanej i takie miejsca pracy, które będą na pewno lepiej płatne i w tych obszarach, gdzie te technologie będą wdrażane, możemy spodziewać się najwyższych wzrostów wynagrodzeń".

Jak ocenił, nadal w Unii Europejskiej część zawodów podstawowych będzie funkcjonowała. "Komisja Europejska i Bank Światowy podkreślają, że maleje liczba zawodów, które wymagają tych podstawowych potrzeb czy podstawowych wymagań stawianych przed pracownikiem przez pracodawcę" - powiedział. I dodał: "Liczba tych zawodów maleje, w ostatnim okresie ta wartość spadła mniej więcej o 15 proc".

To w ocenie Bartoszewicza pokazuje, "w jakim kierunku idzie rozwój Unii Europejskiej i samego rynku pracy". Jego zdaniem możemy spodziewać się zwiększenia udziału tych zawodów, które będą wymagały coraz większych specjalizacji, coraz większych umiejętności.

"W Polsce, możemy powiedzieć już dziś, że jeżeli baza jest dobrze zbudowana i mamy zaspokojone podstawowe potrzeby, to czas jest na taką reformę, która spowoduje, że gospodarka, która ma oczekiwany kształt gospodarki 4.0, a nawet 5.0, czyli włączającej bardzo zaawansowane technologie informatyczno-komunikacyjne, technologie bardziej skomplikowane - one będą wymagały tego nowego pracownika" - powiedział Bartoszewicz.

I dodał: "Czas jest na to, byśmy przeorientowali nasze systemy kształcenia pod potrzeby tej przyszłej gospodarki, mając świadomość, że obecny system kształcenia zaspokaja te podstawowe wymagania".

W ocenie ekonomisty największy rozwój pojawi się w tych branżach, w których będzie możliwość zwiększenia robotyzacji, zwiększenia informatyzacji, "a więc te branże, które mają charakter i przemysłowy, i przetwórczy, kreatywne branże".

"Mamy już rozwinięte branże, na przykład technologii gier i technologii, które wiążą się z wysokim przetwarzaniem informacji. Te dwie branże przede wszystkim będą potrzebowały bardzo rozwiniętego pracownika" - powiedział Bartoszewicz.

Według niego "zupełnie innej wartości pracownika" będzie potrzebowała też branża finansowa, "dlatego że wszystkie branże, które bazują na szerokiej wartości informacji, na informacji, która musi być gromadzona i ma być przetwarzana, to są te branże, które w przyszłości, z jednaj strony, będą miały bardzo wysoką wartość dodaną i możliwość płacenia większych pieniędzy, a z drugiej strony będą stawiały przed pracownikami znaczne wymagania analityczne i umiejętności kreatywnego myślenia".