Dyrektor wywiadu USA Dan Coats powiedział we wtorek, występując przed senacką komisją sił zbrojnych, że jest "bardzo prawdopodobne", iż Rosja będzie starała się wpłynąć na amerykańskie wybory środka kadencji (midterm) w listopadzie 2018 roku.

"Nie zaobserwowaliśmy dowodów na znaczące zabiegi Rosji, ale wiemy, że nadal prowadzą szkodliwą działalność" - dodał Coats podczas posiedzenia komisji poświęconego ogólnoświatowym zagrożeniom.

"Jest wysoce prawdopodobne, że będą nadal coś robić. Po prostu nie wiemy jak, kiedy ani gdzie" - powiedział.

Dyrektor wywiadu oznajmił też, że już w przyszłym tygodniu resort finansów poinformuje o wprowadzeniu sankcji wobec Rosji w związku z działalnością jej hakerów.

Zapewnił również senatorów, że administracja prezydenta Donalda Trumpa jest "aktywnie zaangażowana" w działania mające uniemożliwić Rosjanom zakłócenie amerykańskich wyborów w listopadzie. Dodał, że dla rządu sprawa ta ma "wysoki priorytet".

Część senatorów usiłowała skłonić Coatsa do udzielenia precyzyjnej odpowiedzi na pytanie o to, kto właściwie w administracji Trumpa odpowiada za przeciwdziałanie rosyjskiej propagandzie.

Dyrektor wywiadu nie odpowiedział, a senator Martin Heinrich ocenił, że jest to sytuacja, w której "wszyscy w rządzie mówią: +to jest robota kogoś innego+".

Reuters przypomina, że w ostatnich dniach dyrektor Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) admirał Mike Rogers powiedział tej samej komisji Senatu, że prezydent nie uprawnił go do przerwania działań rosyjskich hakerów.

Nominowany przez Trumpa na następcę Rogersa generał Paul Nakasone przyznał zaś przed komisją, że nie sądzi, aby Rosja czy inne kraje spodziewały się, iż USA odpowiedzą w jakiś sposób na ich cyberataki. (PAP)

fit/ mc/