W Tallahassee, stolicy stanu Floryda, uczniowie liceum w Parkland, w którym w ubiegłym tygodniu doszło do strzelaniny, przybyli pod budynek Kapitolu stanowego, by żądać restrykcji w dostępie do broni. Uczniowie innych szkół zorganizowali marsze solidarności.

Demonstrujący przed budynkiem władzy ustawodawczej Florydy uczniowie wzywali do wprowadzenia zakazu sprzedaży karabinów automatycznych. Broń tego typu, karabin AR-15, posłużyła 19-letniemu Nicolasowi Cruzowi do ataku na szkołę średnią w Parkland, w wyniku którego zginęło 17 osób.

Propozycja zakazu broni automatycznej zdjęta została z porządku obrad w niższej izbie we wtorek. Władza legislacyjna oraz urząd gubernatora Florydy od 1999 roku należą do Republikanów i od tego czasu systematycznie odrzucane są propozycje wprowadzenia ograniczeń w dostępie do broni palnej.

Nastolatkowie podzielili się na mniejsze grupy, by porozmawiać z deputowanymi oraz innymi politykami stanowymi. Jak donosi agencja AP, młodzież otrzymała od polityków ciepłe przyjęcie i uwagę, ale nie padły żadne konkretne odpowiedzi ani obietnice.

Na pytanie, dlaczego cywile powinni mieć dostęp do broni automatycznej, przewodniczący senatu Florydy Joe Negron odpowiedział, że kwestia ta jest teraz analizowana. Inny polityk otrzymał aplauz za deklarację poparcia dla podniesienia wieku, od którego można legalnie kupić broń, z 18 do 21 lat.

Tysiące uczniów ze szkół w południowej części Florydy postanowiło wyrazić swoją solidarność z uczniami z Parkland i nie uczestniczyło w środę w zajęciach. Zamiast tego organizowali marsze, a niektórzy przyszli na piechotę do liceum Stoneman Douglas. Również w rejonie Waszyngtonu setki uczniów wzięły udział w protestach.

Niektórzy uczniowie z Parkland mają się spotkać w środę po południu w Białym Domu z prezydentem Donaldem Trumpem.(PAP)