Zarządca i współwłaściciel wielorodzinnego budynku oraz odpowiedzialny za kontrolę wentylacji kominiarz usłyszeli w łódzkiej prokuraturze zarzuty m.in. nieumyślnego spowodowania śmierci 50-letniego mężczyzny, który uległ zaczadzeniu w wynajmowanym mieszkaniu.

O skierowaniu aktu oskarżenia przeciwko 64-letniemu zarządcy i współwłaścicielowi budynku wielorodzinnego oraz 75-letniemu kominiarzowi poinformował w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.

Zarzuty dotyczą zdarzenia, które miało miejsce w styczniu ubiegłego roku w łódzkiej dzielnicy Górna. Jak ustalili śledczy, 50-letni mężczyzna, podczas kąpieli w łazience, gdzie źródłem ogrzewania wody był piec gazowy, śmiertelnie zatruł się tlenkiem węgla. Przyczyna zgonu została potwierdzona wynikami sekcji zwłok.

Zajmowane od kilku miesięcy przez mężczyznę i jego rodzinę mieszkanie zlokalizowane było w wielorodzinnym budynku, wybudowanym z przeznaczeniem na wynajem lokali i oddanym do użytku w 2009 roku. Bezpośrednio po zdarzeniu przeprowadzono oględziny mieszkania ze szczególnym uwzględnieniem łazienki. Biegły z zakresu gazownictwa dokonał kilku eksperymentów, sprawdzających drożność przewodu wentylacyjnego i kominowego oraz sprawność czujnika przepływu spalin.

Opierając się na opinii biegłego prokurator podjął decyzję o przedstawieniu zarzutów 75-letniemu kominiarzowi, który w listopadzie 2016 roku sporządził opinię potwierdzającą sprawność działania wentylacji i odprowadzenia spalin. Miała ją poprzedzać kontrola instalacji, jednak zdaniem śledczych, faktycznie nie miała ona miejsca.

Kominiarz będzie odpowiadał przed sądem za nieumyślne spowodowanie śmierci 50-latka i narażenie na niebezpieczeństwo jego bliskich oraz za poświadczenie nieprawdy w sporządzonej opinii z kontroli przewodów spalinowych i wentylacyjnych.

Zarzuty przedstawiono także współwłaścicielowi i zarządcy nieruchomości. W opinii prokuratury odpowiadał on za stan techniczny lokali i znajdujących się w nich instalacji; wynajmując mieszkanie z niesprawną wentylacją, doprowadził do powstania zagrożenia życia najemców i śmierci jednego z nich. 64-letni zarządca usłyszał też zarzut istotnego utrudniania najemcom korzystania z wynajmowanego mieszkania; jak ustalili śledczy w kwietniu 2017 roku na kilkanaście dni bezpodstawnie odciął rodzinie 50-latka dopływ prądu, co uniemożliwiło im korzystanie z oświetlenia, cieplej wody, ogrzewania i w konsekwencji zmusiło najemców do opuszczenia lokalu przed upływem terminu wynikającego z umowy najmu.

Oskarżeni nie przyznali się do przedstawionych im zarzutów. Obojgu grożą kary pozbawienia wolności do lat 5. (PAP)

autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska