Polska polityka zagraniczna, która nie zabezpiecza polskich pracowników okazała się fiaskiem - podkreśliła szefowa klubu Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer odnosząc się do stanowiska Rady UE ws. pracowników delegowanych.

Przegłosowane w nocy z poniedziałku na wtorek przy sprzeciwie m.in. Warszawy i Budapesztu porozumienie przewiduje ograniczenie okresu delegowania do 12 miesięcy z możliwością przedłużenia do 18 miesięcy. Porozumienie zakłada ponadto - wbrew stanowisku polskiego rządu - objęcie przepisami o delegowaniu pracowników kierowców TIR-ów.

Na konferencji prasowej w Sejmie Lubnauer podkreśliła, że w sprawie pracowników delegowanych możemy mówić o "przegranej batalii".

"Jeżeli zwrócimy uwagę, na to, że dla bardzo wielu krajów europejskich w tej chwili każdy pracownik polski ma twarz Jarosława Kaczyńskiego to nie dziwmy się, że tak długo jak nie odkleimy od niego tej twarzy, tak długo będą oni przegrywać na rynku europejskim" - podkreśliła posłanka.

W jej ocenie Polska polityka zagraniczna okazała się fiaskiem. "Okazała się fiaskiem polityka, która nie zabezpiecza polskich pracowników" - mówiła Lubnauer.

Mirosław Suchoń (Nowoczesna) ocenił, że w sprawie pracowników delegowanych rząd PiS poniósł trzy spektakularne porażki.

"Pierwsza porażka dotyczy okresu delegowania. Ten okres został ustalony na 12 miesięcy w takich standardowych sprawach, można go przedłużyć do 18 miesięcy. Natomiast nasze oczekiwanie, oczekiwanie Polski to było minimum 24 miesiące. Tego nie udało się rządowi PiS osiągnąć" - podkreślił poseł.

Według niego jest to bardzo poważna porażka dla polskich firm. "Oznacza, że po 12 miesiącach delegowania, bądź też maksymalnie 18 miesiącach w szczególnych przypadkach, firmy będą tracić po prostu kontrakty" - stwierdził Suchoń.

Drugą porażką, którą wymienił poseł Nowoczesnej jest to, że usługi transportowe zostaną włączone w przepisy dyrektywy. "Tymczasowo zostanie zawieszone co prawda stosowanie tych przepisów, ale do czasu ustalenia pakietu mobilności. Jak wiemy jest presja na to, aby ten pakiet mobilności został bardzo szybko wprowadzony" - mówił poseł Nowoczesnej.

"I trzecia porażka rządu PiS to jest porażka dyplomatyczna" - oświadczył Suchoń. "Niestety widzimy tutaj wyraźnie, że Grupa Wyszehradzka nie istnieje. Polsce nie udało się spowodować wypracowania przez Grupę Wyszehradzką jednoznacznego stanowiska od samego początku do samego końca negocjacji" - podkreślił.

"Polska zamiast zajmować się negocjacją z dyplomacją estońską, wymachiwała dyplomatyczną szabelką w Europie niszcząc naszą pozycję, niszcząc dokonania ostatnich lat" - zaznaczył Suchoń.

W Luksemburgu w poniedziałek odbyło się posiedzenie Rady UE z udziałem ministrów krajów członkowskich ds. zatrudnienia i pracy poświęcone nowelizacji dyrektywy o pracownikach delegowanych. Państwa UE próbowały znaleźć kompromis w sprawie jej zapisów przez kilkanaście godzin. Ostatecznie dokumentu nie poparły Polska, Węgry, Litwa i Łotwa. Od głosu wstrzymały się Wielka Brytania, Irlandia i Chorwacja.

Zgodnie z przyjętym stanowiskiem, państwa członkowskie będą miały trzy lata na wdrożenie nowych przepisów od momentu, gdy zaczną obowiązywać a firmy będą mieć 4 lata na dostosowanie się od nich. Okres delegowania ustalono na 12 miesięcy, przy czym będzie można wystąpić w określonych przypadkach o dodatkowe 6 miesięcy.

Szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska powiedziała w poniedziałek, że w negocjacjach między państwami członkowskimi UE, Polsce nie udało się osiągnąć kompromisu w takim wymiarze, jakiego oczekiwaliśmy. "Głosowaliśmy przeciwko przyjęciu tej dyrektywy" - powiedziała. Dodała, że Polska nie była osamotniona. "Podobnie jak my głosowały Węgry, Chorwacja, Łotwa, Wielka Brytania, Litwa i Irlandia; czyli kraje, które zagłosowały przeciwko albo wstrzymały się od głosu. Negocjacje były trudne" - powiedziała.

Z kolei premier Beata Szydło oceniła we wtorek w TVN24, że wynik europejskich negocjacji w sprawie przepisów o pracownikach delegowanych to "1:1". "W tej chwili są zapisy, które udało nam się włożyć i one poprawiają te propozycje, które były przez Francję zgłoszone, natomiast oczywiście nie wszystko nas satysfakcjonuje, co jest rzeczą naturalną" - powiedziała.