Głos Paryża jest ważny, ale reforma UE się powiedzie tylko wtedy, gdy zaangażowane w nią będą wszystkie państwa - powiedział wiceszef MSZ Konrad Szymański. Jak mówił, wśród ostatnich propozycji nie widzi recept, które mogłyby wyciągnąć Europę z problemów natury politycznej.

Wiceminister spraw zagranicznych na konferencji prasowej podczas szczytu cyfrowego w piątek w Tallinie odniósł się do propozycji zmian w Unii Europejskiej przedstawionych na początku tygodnia przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona.

Jak podkreślił Szymański, "głos Paryża w każdej europejskiej sprawie jest ważny". "Natomiast reforma UE się powiedzie tylko wtedy, gdy będą mogły w niej odnaleźć miejsce wszystkie państwa członkowskie, wszystkie części UE w taki sposób, by w tej nowej Unii poczuć się komfortowo" - dodał.

Według niego instytucje unijne powinny zabiegać o to, by proces reformy przebiegał w taki sposób, by każde państwo mogło "umieścić w niej swoje oczekiwania".

"Polska ma swoje bardzo daleko idące oczekiwania jeśli chodzi o reformę Unii i nie będziemy na pewno jej blokowali. Ale mamy też swoje bardzo odrębne zdanie. W tych opiniach, które ostatnio pojawiły się w przestrzeni publicznej, nie widzimy recept, pomysłów, które mogłyby faktycznie Europę wyciągnąć z problemów natury politycznej. To wymaga zaangażowania wszystkich" - powiedział wiceszef MSZ.

Szymański ocenił, że kanclerz Niemiec Angela Merkel "z sympatią patrzy na osobę prezydenta Francji, tak jak każdy niemiecki kanclerz patrzy z sympatią na każdego proeuropejskiego prezydenta, przywódcę Francji".

"Natomiast nie odnoszę wrażenia, by z tą samą sympatią nowa koalicja rządowa w Berlinie mogła odnosić się do propozycji konkretnych reform i konkretnych oczekiwań Paryża, w szczególności wobec Berlina, ale także innych stolic północnej części strefy euro. Tu będzie dużo trudniej o sympatię i łatwą akceptację" - powiedział wiceszef MSZ.