Niewątpliwie są bardzo zapalne punkty w Europie, gdzie KE mogłaby się zajmować stanem demokracji w innych krajach, a Polsce dać spokojnie rozwiązywać własne, wewnętrzne problemy w sposób należyty - oceniła w czwartek minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.

W środę Komisja Europejska krytycznie oceniła zmiany w systemie sprawiedliwości w Polsce, wskazując, że jeśli wszystkie ustawy w tej sprawie wejdą w życie, zniesiona zostanie niezależność sądów w Polsce. Komisja przygotuje procedurę o naruszenie prawa UE przez nasz kraj; ma być uruchomiona w przyszłym tygodniu.

Wiceszef KE Frans Timmermans oświadczył, że ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, o sądach powszechnych i projekt ustawy o Sądzie Najwyższym stanowczo "wzmacniają systemowe zagrożenie dla rządów prawa" w Polsce. Przypomniał, że KE jeszcze w 2016 roku stwierdziła w swoich rekomendacjach, iż w Polsce jest systemowe zagrożenie dla praworządności. Timmermans powiedział na konferencji prasowej po dyskusji kolegium komisarzy na temat naszego kraju, że zaprosił do Brukseli polskich ministrów.

Minister pracy pytana w czwartek przez dziennikarzy o stanowisko KE stwierdziła, że jej "wiedza w tym zakresie nie jest za duża". "I to nie jest tak, że jest jakaś propozycja spotkania i my musimy natychmiast znajdować w kalendarzu czas na tego typu spotkania, nie wiem jakie były propozycje dot. tematów" - mówiła Rafalska.

Natomiast - dodała - "niewątpliwie są bardzo zapalne punkty w Europie, gdzie można by się zajmować stanem demokracji w innych krajach, a Polsce dać spokojnie rozwiązywać własne, wewnętrzne problemy w sposób należyty".

Według niej "pan Timmeramans powinien zaapelować do totalnej opozycji, by dalej się nie kompromitowała tymi skandalicznymi, niedopuszczalnymi, niespotykanymi w polskim parlamencie do tej pory zachowaniami".

"Polacy oczekują teraz, że polski parlament zajmie się tym, na co oczekują, na rozwiązania ustawowe. Jeśli będą się działy takie rzeczy jakie w tej chwili robi opozycja, polski Sejm straci resztki zaufania, a i tak ma już niewielkie" - powiedziała Rafalska.

Mówiła, że PiS "chce realizować swoje projekty, pracować spokojnie w Sejmie i głosować". "To, co się teraz dzieje, jest niewyobrażalne. Jestem długo posłem, przez 8 lat byłam w opozycji i nie wyobrażam sobie, bym mogła miotać się tak między ławami sejmowymi, stołem prezydialnym, pokrzykiwać, już nie mówiąc, że zupełnie bezsensownie. To są kompromitujące zachowania, na które nigdy wcześniej nie tylko nie moglibyśmy sobie pozwolić, ale nie przyszłoby nam do głowy, że można w ten sposób się zachowywać" - dodała minister.

Jeśli zachowanie opozycji się nie zmieni - mówiła minister - "to w kolejnych wyborach wyborcy zmiotą tych kompromitujących się polityków z list i ocenią tak, jak na to zasługują". "Dość ośmieszania Sejmu" - powiedziała.

Pytana, jakie konsekwencje powinni ponieść protestujący posłowie opozycji, Rafalska powiedziała, że "takie, jakie są w regulaminie". Stwierdziła, że tutaj potrzebna jest "duża konsekwencja".(PAP)