Pod hasłem "Nie damy pogrzebać naszych wartości, nie damy pogrzebać równości" przeszedł w sobotę w Łodzi ulicą Piotrkowską VII Marsz Równości. Wzięli w nim udział m.in. działacze Kampanii Przeciw Homofobii, członkowie KOD, politycy SLD, działaczki ruchu Dziewuchy Dziewuchom.

Zapowiadając marsz, jego organizatorzy przypominali, że status osób nieheteronormatywnych w Polsce jest nadal nierozwiązanym problemem.

"Nie czujemy się w pełni obywatelkami i obywatelami tego kraju, skoro kolejna już władza nie wysłuchuje naszych potrzeb i postulatów, nie chroni nas przed przemocą i dyskryminacją, nie zapewnia instrumentów do budowania bezpiecznego życia, obraża nas, a najczęściej po prostu udaje, że wcale nie istniejemy lub jesteśmy +tematem zastępczym+" - twierdzą.

Pochód ruszył ze Starego Rynku na ul. Piotrkowską, którą barwny korowód przeszedł przed siedzibę PiS. Wzięło w nim udział ok. 200 osób, wśród nich m.in. posłowie, przedstawiciele władz samorządowych, radni, działacze polityczni i społeczni. Uczestnicy marszu nieśli m.in. parasolki i flagi w kolorze tęczy. Część z nich trzymała transparenty, na których widniały napisy - "Równe prawa do szacunku", "Każdy inny, wszyscy równi" czy "Wspieram wolność, wspieram równość".

Osoby, które zabierały głos, zwracały uwagę, że należy być tolerancyjnym zarówno wobec siebie, jak i innych, rozumieć innych mimo różnic w zakresie społecznym, seksualnym i każdym innym. Przekonywali, że walczą o wolność i tolerancję, zachęcali, aby osoby np. o odmiennych orientacjach seksualnych kandydowały do Sejmu, lokalnego samorządu, bo w ten sposób będą mogły walczyć o swoje prawa. Ich zdaniem uczestnictwo w marszu to przejaw solidarność, odwagi i przekonania, że każdemu należy się prawo do takiej samej miłości, wolności i godności. (PAP)