Wniosek PO o wotum nieufności dla rządu był bardzo słaby, mało merytoryczny - oceniła w piątek szefowa kancelarii premiera Beata Kempa.

W piątek odbyła się w Sejmie debata nad wnioskiem Platformy Obywatelskiej o wyrażenie wotum nieufności rządowi Beaty Szydło. Wniosek został odrzucony w głosowaniu. Poza PO wniosek poparły Nowoczesna, PSL i koło UED. Przeciwni byli wszyscy posłowie PiS. Politycy Kukiz'15 nie wzięli udziału w głosowaniu.

"Wniosek o wotum był rzeczywiście bardzo słaby, mało merytoryczny. Kopiuj-wklej, jak to pani premier zauważyła" - oceniła Kempa, która była gościem w TVN24.

Zdaniem szefowej gabinetu premier, konstruktywne wotum nieufności było konstruktywne "tylko z nazwy", natomiast "nie było tam żadnego argumentu, do którego można było się poważnie odnieść". "Dlatego dzisiaj pokazaliśmy, co przez te pół roku zrobiliśmy i myślę, że pani premier Beata Szydło dzisiaj fantastycznie podsumowała te półtora roku naszych rządów" - powiedziała.

Dodała, że „Platforma Obywatelska dzisiaj poniosła sromotną porażkę”.

Kempa oceniła również przemówienie przewodniczącego PO Grzegorza Schetyny. Jej zdaniem nie było ono porywające i charyzmatyczne. "To było przede wszystkim bardzo słabe przemówienie. Jaki wniosek - takie przemówienie" - powiedziała.

Zdaniem minister, Schetyna ścigał się z liderem Nowoczesnej Ryszardem Petru o palmę pierwszeństwa w obozie opozycji i chciał zostać jej liderem. "Pokłócili się najpierw o ten cały wniosek, kto pierwszy ma złożyć, kto miał z kim porozmawiać" - mówiła.

Wniosek PO został sformułowany i złożony po marcowym szczycie UE, na którym premier Szydło, jako jedyna spośród unijnych przywódców, nie poparła reelekcji Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Według Platformy Obywatelskiej celem wniosku było przede wszystkim przeprowadzenie debaty na temat rządów Prawa i Sprawiedliwości oraz prezentacja wizji Polski po odsunięciu tej partii od władzy.

Podczas piątkowego sejmowego wystąpienia Schetyna stwierdził m.in., że rząd Beaty Szydło to najmniej odpowiedzialna, najbardziej arogancka i szkodliwa władza po 1989 r. Przedstawił też długą listę zarzutów pod adresem obecnego rządu. Dotyczyły one m.in. "zdemolowania" systemu prawnego, Trybunału Konstytucyjnego i wymiaru sprawiedliwości, upartyjnienia państwa, wyhamowania wzrostu gospodarczego, pogorszenia relacji Polski z Europą zachodnią i USA. Mowa była też o "Misiach-PiS-iach" w spółkach i urzędach państwowych, "rozbijaniu bez opamiętania rządowych limuzyn", "demontażu armii i upadku polityki zagranicznej".

Szef Platformy nie szczędził krytyki zarówno premier Szydło, prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, którego nazwał "faktycznym kierownikiem" obecnego rządu, jak i prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Jego prezydenturę Schetyna określił jako "partyjno-rekreacyjną". Polityk porównywał rządy PiS do Rosji Władimira Putina.

Odpowiadając na te zarzuty premier Szydło stwierdziła przemawiając w Sejmie, że Polacy zaufali PiS, bo ugrupowanie to było inne od poprzedników. Jak mówiła sądziła, że wniosek PO jest na poważnie, jednak po jego przeczytaniu odniosła wrażenie, że został zredagowany na zasadzie "kopiuj i wklej". Zdaniem szefowej rządu, PO nie chodzi o Polskę, lecz o realizację własnych interesów.

Premier podkreślała też, że po wygranych wyborach PiS przystąpił do realizacji programu przygotowanego wraz z Polakami, bo to oni - jak mówiła - dali im mandat do rządzenia. Stwierdziła, że PiS zrealizował projekt wsparcia rodzin, na co Platforma nie mogła znaleźć pieniędzy. Wskazała tu na program "500 plus".