Przedstawiciele i sympatycy m.in. Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej protestowali w sobotę przed kancelarią premiera przeciw wschodniej polityce imigracyjnej rządu i przyjazdom Ukraińców do Polski. Ich zdaniem następuje "ukrainizacja polskiego rynku pracy".

Uczestnicy protestu oświadczyli, że jest on wyrazem sprzeciwu wobec wschodniej polityki imigracyjnej rządu premier Beaty Szydło.

"Naszym zdaniem jest to kontynuacja polityki Platformy Obywatelskiej (...). W 2016 r. przybyło do Polski ponad milion Ukraińców. Zdaniem ONR, mamy do czynienia z postępującą ukrainizacją polskiego rynku pracy" - powiedział rzecznik prasowy ONR Tomasz Kalinowski.

Według niego, rząd stwarza warunki, w których pracodawcy mogą zastępować polskich pracowników Ukraińcami, którzy gotowi są pracować za niższe pensje. W konsekwencji - zdaniem Kalinowskiego - Polacy wyjeżdżają do pracy na Zachód np. do Niemiec.

Działacze ONR podkreślali, że manifestacja jest skierowana przeciwko działaniom rządu, a nie "wymierzona w jakąś konkretną nację".

Z kolei rzecznik MW Mateusz Pławski powiedział m.in., że "sprowadzanie tutaj Ukraińców leży w interesie obcych korporacji, nie zaś w interesie narodu polskiego". Dodał, że w najbliższym czasie MW rozpocznie akcję monitorowania i nagłaśniania "skandalicznych przypadków związanych ze sprowadzaniem i faworyzowaniem na rynku pracy czy na uczelniach mniejszości ukraińskiej w Polsce".

Demonstranci mieli ze sobą flagi ONR i MW oraz transparenty z napisami m.in.: "Polityka imigracyjna PiS wypycha Polaków za granicę" i "Zamiast zwiększyć imigrację, trzeba zmniejszyć biurokrację". Skandowano hasła: "PiS, PO jedno zło"; "Godna płaca dla Polaka".

Przed kancelarią premiera zebrała się także kontrmanifestacja; jej uczestnicy skandowali: "Polska wolna od faszyzmu"; "Nacjonalizm to nie przejdzie". Mieli transparent z napisem: "Moją ojczyzną jest człowieczeństwo".

Obie demonstrujące grupy oddzielali policjanci. (PAP)