Na przedmieściach Sztokholmu trwa 12 konfliktów między różnymi grupami przestępczymi. W tym roku w wyniku porachunków, głównie na tle narkotykowym, zginęło osiem osób - podała w czwartek szwedzka policja, apelując do władz o wsparcie.

"Jeśli nie otrzymamy kolejnych środków, nie będziemy w stanie kontrolować tych zdarzeń" - mówił na konferencji Gunnar Appelgren ze sztokholmskiej policji.

W środę wieczorem w zamieszkanej w większości przez imigrantów dzielnicy Kista nieznani sprawcy z bliskiej odległości postrzelili śmiertelnie w głowę przywódcę gangu Lwy oraz jego kompana. Policja podejrzewa, że dokonali tego członkowie gangu Bractwo rywalizującego o wpływy na lokalnym rynku handlu narkotykami. We wtorek na przedmieściach Sztokholmu zamordowano jeszcze trzy osoby. Prawdopodobnie to także było rezultatem porachunków grup przestępczych.

Sztokholmska policja poinformowała, że prowadzi obecnie 47 śledztw w sprawie morderstw oraz 57 w związku z usiłowaniem zabójstwa. W tym roku w stolicy Szwecji doszło do 17 strzelanin, w wyniku których osiem osób zginęło, a 14 zostało rannych. Grupy przestępcze podejrzewane są o udział w 436 wymuszeniach oraz porwaniach.

Według Appelgrena duża skala morderstw w Sztokholmie związana jest ze względnie łatwym dostępem do broni. W ostatnim czasie w południowej części miasta zarekwirowano 17 sztuk broni maszynowej typu kałasznikow.

W ubiegłym roku sztokholmska policja zaapelowała do władz o utworzenie 300 dodatkowych etatów w najbardziej zagrożonych przestępstwami rejonach miasta. Zaliczono do nich dzielnice zamieszkiwane głównie przez imigrantów: Rinkeby, Tensta, Husby, Ronna, Geneta, Lina oraz Botkyrka.

Premier Szwecji Stefan Loefven, komentując w środę podwójne morderstwo w Kista, powiedział, że "rząd pracuje nad zaostrzeniem kar, zmniejszeniem dostępności do broni oraz dodatkowym wsparciem policji".

Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)