Politycy rządzących w Niemczech partii CDU i CSU ostro zareagowali na wypowiedź prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, który porównał do nazizmu działania niemieckich władz, odwołujących w swoich miastach tureckie wiece z udziałem ministrów z Turcji.

"To niewiarygodne, że prezydent kraju będącego członkiem NATO wypowiada się w taki sposób o innym kraju Sojuszu. Nie możemy tego zaakceptować. Odrzucam to z całą mocą i stanowczością" - powiedział szef klubu parlamentarnego CDU/CSU Volker Kauder w czwartek w rozmowie z telewizją publiczną ARD.

Kauder dodał, że oskarżenia pod adresem Niemiec padają z ust prezydenta kraju, który "sam ma problemy z praworządnością".

"Niemcy, nie macie nic wspólnego z demokracją i powinniście wiedzieć, że wasze obecne działania niczym się nie różnią od okresu nazistowskiego" - powiedział Erdogan w niedzielę w Stambule na wiecu kobiet, które opowiadają się za zmianą konstytucji przekształcającą ustrój Turcji na prezydencki.

"Myślałem, że Niemcy już dawno zrezygnowały z tego rodzaju praktyk. Myliliśmy się. Udzielacie nam lekcji demokracji, a potem zabraniacie ministrom zabrać głos" - mówił turecki prezydent.

Sekretarz generalny CSU Andreas Scheuer nazwał wypowiedź Erdogana "niesłychaną gafą popełnioną przez despotę znad Bosforu". "Porównanie z nazizmem jest bezczelne i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością" - dodał polityk bawarskiej CSU. Jego zdaniem prezydent Turcji powinien przeprosić Niemców.

Wiceprzewodnicząca CDU Julia Kloeckner nazwała wypowiedź "skrajnym przejawem braku umiaru".

Odwołane wiece miały się odbyć w ramach kampanii przed kwietniowym referendum konstytucyjnym w Turcji. W Niemczech, gdzie uprawnionych do głosowania jest ponad 1,4 mln Turków, odwołano trzy zaplanowane takie spotkania z udziałem przedstawicieli rządu Turcji. W piątek zgodę na spotkanie z ministrem gospodarki Nihatem Zeybekci w mieście Frechen na zachodzie kraju wycofał zarządca hali, w której miało się ono odbyć. Wcześniej wiec z udziałem Zeybekciego odwołały władze pobliskiej Kolonii.

Z kolei w czwartek, na kilka godzin przed terminem, władze miejscowości Gaggenau w Badenii-Wirtembergii wycofały pozwolenie na wiec z udziałem tureckiego ministra sprawiedliwości Bekira Bozdaga, powołując się przy tym na względy bezpieczeństwa. W reakcji na to tureckie MSZ wezwało ambasadora Niemiec na rozmowę, a Bozdag odwołał wizytę w Niemczech.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel wyjaśniła, że decyzje o odwołaniu wieców są podejmowane na szczeblu lokalnym, a nie federalnym i rząd w Berlinie nie ma na nie wpływu.

Innym powodem do napięć między Turcją a Niemcami jest sprawa aresztowanego w Turcji korespondenta niemieckiego dziennika "Die Welt" Deniza Yucela, o podwójnym niemieckim i tureckim obywatelstwie, którego prezydent Erdogan nazwał w piątek "niemieckim agentem" i przedstawicielem separatystycznej, zdelegalizowanej w Turcji Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Strona niemiecka określiła te zarzuty jako "aberrację".

Tureckie referendum odbędzie się 16 kwietnia. (PAP)

lep/ kar/