Al-Kaida potwierdziła w czwartek śmierć Abu al-Kaira al-Masriego, który był osobą numer 2 w strukturach tej organizacji, w ataku samolotu bezzałogowego dokonanym przez międzynarodową koalicję antydżihadystyczną w Syrii.

W oświadczeniu dwa odłamy Al-Kaidy nazwały al-Masriego "bohaterem" i napisały, że poniósł on śmierć "podczas nalotu drona krzyżowców" w Syrii.

"Cała Syria jest świadkiem ostatniej zbrodni Stanów Zjednoczonych i sojuszu krzyżowców" - napisała Al-Kaida w oświadczeniu, nawiązując do antydżihadystycznej koalicji w Syrii i Iraku, którą dowodzą USA.

W oświadczeniu złożono też kondolencje obecnemu przywódcy Al-Kaidy, Ajmanowi Al-Zawahiriemu, którego zastępcą był al-Masri.

Wcześniej amerykańskie źródła wywiadowcze potwierdziły, że kierowany pocisk rakietowy wystrzelony z samolotu bezzałogowego CIA zabił w niedzielę poszukiwanego od 19 lat al-Masriego. Do ataku doszło w prowincji Idlib na północy Syrii. Pocisk trafił w samochód, którym jechał al-Masri.

59-letni al-Masri był zięciem Osamy bin Ladena.

Amerykański wywiad wiązał al-Masriego z atakiem na WTC w Nowym Jorku 11 września 2001 r. Bezpośrednio po tym akcie terroru al-Masri, a właściwie Abdullah Muhammad Rajab Abd al-Rahman, schronił się w Iranie, gdzie pozostawał w areszcie domowym. W 2015 r. pozwolono mu jednak wyjechać z tego kraju w ramach wymiany za irańskiego dyplomatę uwięzionego przez Al-Kaidę w Jemenie.

Al-Masri udał się wówczas do Syrii, gdzie włączył się do struktur Dżabhat Fatah al-Szam, czyli dawnego Frontu el-Nusra, blisko współpracującego z Al-Kaidą.

Zgodnie z informacjami podanymi przez stację CNN wywiad USA przypisuje al-Masriemu także opracowanie scenariuszy ataków na ambasady USA w Kenii i w Tanzanii w 1998 r. (PAP)