Musimy bardzo dokładnie przeanalizować decyzję o zwrocie działki przy pl. Defilad, głównie pod kątem prawnym - zaznaczyła w poniedziałek Agnieszka Kłąb ze stołecznego ratusza. Nawet jeśli oświadczenie woli właścicieli będzie prawomocne, to jest to zdecydowanie początek drogi - wskazała.

W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" podała, że właściciele działki przy dawnej ul. Chmielnej 70, która stała się symbolem afery reprywatyzacyjnej, postanowili oddać ją miastu. Odpowiedni dokument mieli podpisać u notariusza. Jak donosi gazeta, właściciele podjęli tę decyzję po pierwszych aresztowaniach związanych z aferą. 30 stycznia, na zlecenie prokuratury, zatrzymano m.in. adwokata Roberta N., który ich reprezentował.

Kłąb zapytana przez dziennikarzy, czy działka przy Chmielnej wróci do miasta, odpowiedziała: "My musimy bardzo dokładnie przeanalizować, co oznacza to oświadczenie woli, o którym słyszymy, bo różne zwroty akcji, jeśli chodzi o sytuację Chmielnej 70 już mieliśmy". "Co oznacza ten ostatni ruch właścicieli, to musimy bardzo dokładnie - głównie pod kątem prawnym - przeanalizować" - dodała.

Dopytywana, czy dopiero wtedy zostanie podjęta decyzja, czy działka przechodzi na własność miasta, podkreśliła: "Nawet jeśli to oświadczenie woli będzie prawomocne i da ten efekt faktyczny, to jest to zdecydowanie początek drogi, a nie już decyzja ostateczna".

Sprawa zwrotu działki pod przedwojennym adresem Chmielna 70 stała się symbolem nieprawidłowości w procesie reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. Działka znajduje się w samym sercu stolicy, obok Pałacu Kultury i Nauki, a jej wartość szacuje się nawet na 160 mln zł. Już w kwietniu 2016 r. "Gazeta Wyborcza" pisała, że działka ta nie powinna nigdy trafić w prywatne ręce, ponieważ należała do obywatela Danii, a Polska - na podstawie międzynarodowej umowy - w latach 50. wypłaciła temu państwu odszkodowania za należące do Duńczyków nieruchomości, znacjonalizowane dekretem Bolesława Bieruta.

W związku ze sprawą Chmielnej 70 i nieprawidłowościami przy reprywatyzacji zlikwidowano Biuro Gospodarki Nieruchomościami w warszawskim ratuszu. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz dyscyplinarnie zwolniła urzędników, którzy zajmowali się reprywatyzacją działki przy Chmielnej 70. Odwołani zostali też wiceprezydent Jarosław Jóźwiak, któremu podlegało Biuro Gospodarki Nieruchomościami oraz wiceprezydent Jacek Wojciechowicz, który zajmował się inwestycjami w mieście.

Na początku września ub. roku, na polecenie ministra sprawiedliwości - prokuratora generalnego, powołano łącznie trzy zespoły prokuratorskie do spraw warszawskiej reprywatyzacji: w prokuraturach regionalnych - wrocławskiej i warszawskiej oraz w Prokuraturze Krajowej.

Pod koniec stycznia CBA na polecenie Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu zatrzymało 5 osób w śledztwie dot. reprywatyzacji nieruchomości w Warszawie, m.in. adwokata Roberta N. i b. wicedyrektora w stołecznym ratuszu Jakuba R. Stawiane im zarzuty dotyczą m.in. wręczenia urzędnikowi przez prawnika 2,5 mln zł łapówki w zamian za decyzje dotyczące działki przy Chmielnej 70.

Jeszcze w styczniu osoby, którym zwrócono działkę, walczyły o nią w sądzie (odwoływali się od decyzji nakazującej im zwrócenie terenu miastu), ale - jak podała gazeta - zmieniły zdanie po aresztowaniu m.in. Roberta N. i Jakuba R. 9 lutego właściciele działki udali się do notariusza i zrzekli się praw do Chmielnej 70. W podpisanym u notariusza piśmie mieli uznać decyzję Ministerstwa Finansów oraz stwierdzić, że nie wiedzieli o spłaceniu roszczeń do działki w czasach PRL, a gdyby wiedzieli - nigdy by się tym terenem nie zainteresowali. (PAP)