Posłowie PO zapowiedzieli w czwartek, że złożą wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o zbadanie m.in. sprawy odejść z wojska najważniejszych dowódców oraz kwestii zakupów MON związanych z organizacją szczytu NATO w Warszawie.

Wiceszef PO i b. minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak ocenił, że obecna sytuacja w armii jest dramatyczna i że w wojsku ma miejsce "kadrowe trzęsienie ziemi". Przypomniał, że w ostatnim czasie doszło do odejścia z wojska najważniejszych dowódców, m.in. dowódcy generalnego, gen. broni Mirosława Różańskiego oraz szefa Sztabu Generalnego, gen. Mieczysława Gocuła. Zwrócił uwagę, że niedawno do rezerwy kadrowej został przeniesiony były już szef Inspektoratu Uzbrojenia, gen. bryg. Adam Duda.

"To nie jest normalna sytuacja, gdy dwóch z trzech najważniejszych dowódców, powoływanych konstytucyjnie przez prezydenta, rezygnuje jednego dnia i odchodzi; to jest dowód na to, że mamy katastrofalną sytuację, jeśli chodzi o relacje szefa MON Antoniego Macierewicza z wojskiem" - powiedział Siemoniak na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie.

Jak ocenił, atmosferę w armii "zatruwa" też rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz, który - jak mówił Siemoniak - "wzywa generałów i domaga się oddawania mu honorów".

Polityk PO zaznaczył, że w tej sytuacji kraj jak dotąd bezskutecznie oczekuje na działania ze strony prezydenta Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło - zarówno w sprawie kadr w wojsku jak i kwestii zakupu śmigłowców.

"W związku z tym, że nie ma tego nadzoru także wewnątrz rządu, chcielibyśmy skorzystać z instytucji, które jeszcze w państwie polskim funkcjonują i mogą sprawować tę funkcję. Zatem w najbliższym tygodniu, najpóźniej w środę, wystąpimy do Najwyższej Izby Kontroli, by skontrolowała kwestię odejść z wojska z punktu widzenia celowości wszystkich aspektów związanych z obniżeniem potencjału bojowego naszych sił zbrojnych" - podkreślił na konferencji poseł PO Czesław Mroczek.

Jak podkreślił PO chce także, by NIK skontrolowała i zrobiła dokładny raport nt. zakupów w związku ze szczytem NATO w Warszawie, szczególnie zakupu limuzyn. Chodzi o informacje medialne, że samochody kupione na szczyt NATO kosztowały prawie 35 mln zł; MON poinformował w odpowiedzi, że samochody te kosztowały 13,2 mln zł. "Jest pytanie, czy ten zakup był w ogóle potrzebny. Trzeba to ocenić z punktu widzenia legalności, celowości i rzetelności" - powiedział Mroczek.

Według niego inna kwestia, która wymaga zbadania dotyczy dostępu urzędników MON do informacji niejawnych. Poseł wyraził zaniepokojenie, że do "Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO wchodzi osławiony Bartłomiej Misiewicz", o którym - jak zaznaczył - nie ma informacji, czy ma stosowny certyfikat. Mroczek przekonywał, że dostępu do informacji niejawnych nie ma też działający na tym stanowisku od roku szef Narodowego Centrum Kryptologii Tomasz Mikołajewski. "To sytuacja bezprecedensowa" - podkreślił poseł PO.

Cezary Tomczyk (PO) mówił, że nie wie "po co jest żołnierz za władzy PiS". "Czy jest po to, by stać na straży bezpieczeństwa, czy po to, by trzymać parasol nad panem Misiewiczem? Czy żołnierz jest po to, by bronić polskich granic, czy po to, by być szoferem w kolejnym transporcie limuzyn pana Macierewicza? - pytał.

Tomczyk powiedział, że "są takie momenty, gdy wypada powiedzieć stop". "Dlatego wczoraj do laski marszałkowskiej wpłynął projekt ustawy, który nazwaliśmy "Lex Misiewicz", czyli nowelizacji ustawy o urzędnikach państwowych, który jednoznacznie mówi, że szefowie gabinetów politycznych w resortach siłowych muszą mieć odpowiednie wykształcenie i certyfikat dostępu do tajemnic państwowych" - poinformował poseł PO. (PAP)