W sporze między przedsiębiorcą a resortem finansów głos zabiera jednostka badawcza. Ale nie po myśli ministerstwa. Urzędnicy chcą ją ukarać.
Spółka Hot Quiz Mazowieckie zleca warszawskiemu Instytutowi Elektrotechniki przeprowadzenie badania urządzenia komputerowego o nazwie Quizomat. Chodzi o ustalenie, czy stanowi ono automat do gier w rozumieniu ustawy o grach hazardowych. Zdaniem przedsiębiorcy – nie. W ocenie resortu finansów – tak, co rodzi po stronie firmy wiele obowiązków.
Instytut Elektrotechniki został wybrany nie przez przypadek. Jest jedną z zaledwie sześciu (i jedyną w Warszawie) jednostek w Polsce upoważnionych do badań technicznych automatów i urządzeń do gier. 5 sierpnia 2016 r. wydał ekspertyzę. Wynik: Quizomat nie jest automatem do gier w rozumieniu ustawy.
Mimo to 5 grudnia minister rozwoju i finansów wydaje decyzję, w której uznaje, że urządzenie podlega rygorom ustawy hazardowej. Ale na tym nie koniec.
15 grudnia dyrektor departamentu podatków sektorowych, lokalnych oraz podatku od gier w resorcie finansów Justyna Przekopiak wysyła pismo do wszystkich dyrektorów izb celnych w kraju. Informuje w nim, że minister finansów i rozwoju wszczął postępowanie w sprawie cofnięcia upoważnienia do badań technicznych Instytutowi Elektrotechniki. Z jakiego powodu? Tego już nie wskazuje ani dyrektor Przekopiak, ani biuro prasowe ministerstwa. To ostatnie stwierdziło, że postępowania wobec instytutów badawczych nie są niczym nadzwyczajnym, gdyż podobne toczyły się już w przeszłości. Eksperci są jednak innego zdania.
– Nie mam wątpliwości, że powodem jest to, iż instytut badawczy wydał opinię nie po myśli władzy. Naciski na naukowców przy wydawaniu ekspertyz mających wpływ na decyzje wydawane przez organy administracji publicznej nie są niczym nowym w naszym środowisku – opowiada jeden z profesorów, który do niedawna pełnił wysoką funkcję w jednym z instytutów. Nie chce ujawniać swojego nazwiska. Jak wskazuje, świat jest mały, a politycy mściwi.
Mariusz Szabłowski, ekspert ds. szkolnictwa wyższego BCC, podkreśla, że warunki uzyskania upoważnienia są określone w przepisach ustawy o grach hazardowych. Zgodnie z nimi jego cofnięcie jest możliwe w przypadku, gdy jednostka nie spełnia określonych wymogów (np. nie dysponuje odpowiednią liczbą specjalistów) bądź gdy odmówi lub nie wykona w terminie zleconych badań. Jeśli z kolei jednostka nie zapewnia odpowiedniego standardu badań, można powiedzieć, że nie spełnia wymogów do uzyskania upoważnienia do ich przeprowadzania (więc jeśli je już posiada – ich odebranie mieściłoby się w granicach prawa). Rzecz w tym, że o nieprawidłowościach w pracach Instytutu Elektrotechniki do tej pory nie mówiono.
– Cofnięcie upoważnienia tylko ze względu na treść dokonanej oceny, czyli na podstawie efektu prawidłowo wykonanego badania, wykraczałoby poza ramy prawne i w swej istocie stanowiłoby próbę wywarcia wpływu na niezależną jednostkę badającą – twierdzi Mariusz Szabłowski.
Wiele instytucji jednak tym, że władza chce bezwzględnie podporządkować sobie także sferę nauki, wcale nie jest zaskoczonych. Na ostatnim posiedzeniu Sejmu przyjęto ustawę o instytutach badawczych. I to wbrew ogromnej liczbie krytycznych głosów, które spłynęły do rządzących zarówno od konstytucyjnych organów, jak i środowiska naukowego. „Rozwiązania wzorowane są na regulacjach obowiązujących w latach 1951–1985. Cechuje je wyraźny regres w stosunku do uregulowań obecnie obowiązujących” – wskazał Sąd Najwyższy. Stwierdził także, że możliwość odwoływania dyrektorów instytutów przez polityków to rozwiązanie wątpliwe.
Profesor Leszek Rafalski, przewodniczący Rady Głównej Instytutów Badawczych, nie kryje oburzenia. Jego zdaniem jest i niekonstytucyjna, i w żadnym razie nie usprawni funkcjonowania instytutów w praktyce. Co ciekawe, RGIB została w ogóle pominięta w procesie konsultacji społecznych.
Wiele zarzutów sformułowała też Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Jej przewodniczący prof. Jan Szmidt, w opinii do wówczas projektu ustawy, podkreślił, że zmiana pozwalająca ministrowi na jednoosobowe decydowanie o powoływaniu i odwoływaniu dyrektorów bez żadnych obiektywnych kryteriów spowoduje, że polityk uzyska nieograniczony wpływ na działalność jednostek badawczych.
– Regulacje te mogą spowodować brak suwerenności rad instytutu – zaznaczył prof. Szmidt.
Kontrowersyjna ustawa w styczniu zostanie rozpatrzona przez Senat. Środowiska naukowe apelują do senatorów, by wprowadzić w niej radykalne zmiany. A co z Instytutem Elektrotechniki? Na razie znajduje się w wykazie jednostek upoważnionych do badań technicznych automatów i urządzeń do gier. Jak długo – nie wiadomo.
Rządzący chcieliby sobie podporządkować także sferę nauki.