Po zamachu na ambasadora Rosji w Turcji Rosjanie na pewno przeprowadzą akcję odwetową. Miejmy nadzieję, że nie będzie to operacja skierowana na cele cywilne, a jakaś precyzyjnie przeprowadzona operacja np. na obóz szkoleniowy czy bazę ISIS w Syrii - mówi ekspert ds. terroryzmu PAP Krzysztof Liedel.

"Nie doszukiwałbym się bezpośredniego związku między tym, co wydarzyło się w Turcji, a tym, co wydarzyło się w Berlinie. Wydaje mi się, że to, z czym mieliśmy do czynienia w Turcji, to typowe działanie z zemsty, typowa operacja odwetowa związana z działaniami w Syrii. Tu mamy natomiast do czynienia z działaniami Państwa Islamskiego na terenie Europy. Oczywiście wspólnym mianownikiem może być terroryzm dżihadystyczny. Tam motywacja, ta sama strategia, ta sama ideologia. Natomiast w żaden sposób nie ma tu związku, jeśli chodzi o planowanie i przygotowanie tych zamachów" - zaznaczył Liedel, który jest dyrektorem Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas.

Jak dodał, obecnie Rosja i Turcja skoncentrują się na tym, aby rozwiązać tę sytuację na płaszczyźnie politycznej. "Oba kraje dziś maja wspólny interes w Syrii. Są sojusznikami jeśli chodzi o operację antyterrorystyczną. Natomiast gdy sytuacja ucichnie, gdy nie będzie już problemu politycznego, Rosjanie na pewno przeprowadzą jakąś akcję odwetową i wskażą, że jest to konkretne działanie związane z tym zamachem. Rosja tak postępuje zawsze. Jest to również pewien element oddziaływania propagandowego, takiego psychologicznego. Takiej operacji należy się spodziewać. Miejmy nadzieję, że nie będzie to operacja na cele cywilne, a jakaś precyzyjnie przeprowadzona operacja np. na jakiś obóz szkoleniowy czy bazę ISIS w Syrii" - powiedział.

Dodał, że nie można zapominać o sytuacji politycznej w Turcji. "Nieudany pucz, czystki w armii, czystki w policji. To wszystko radykalizuje nastroje, radykalizuje to środowisko. Również terrorystom zależy na tym, aby w szeregach oficerów różnych służb radykalizować, czy pozyskiwać do współpracy określone osoby. Taki proces się odbywa, nie tylko w Turcji, ale również w wielu krajach na świecie. Natomiast oczywiście Turcja jest na to bardziej narażona z uwagi na bardzo skomplikowaną sytuację wewnętrzną" - podsumował.

Ambasador Rosji w Turcji Andriej Karłow zmarł w poniedziałek po południu w wyniku ran postrzałowych. Do zamachu na dyplomatę doszło, gdy wygłaszał przemówienie podczas wernisażu wystawy w galerii sztuki. Ogień otworzył mężczyzna zidentyfikowany potem przez władze jako policjant. Na nagraniu wideo słychać, jak wymachując bronią krzyczy on m.in. "Allahu Akbar!"; zamach miał być zemstą za sytuację w syryjskim mieście Aleppo. Tureckie MSW podało, że napastnik był przez dwa i pół roku funkcjonariuszem policyjnych sił prewencji w Ankarze.

We wtorek agencja prasowa Anatolia poinformowała, że turecka policja zatrzymała sześć osób w związku z poniedziałkowym zabójstwem rosyjskiego ambasadora.