Mimo ogłoszonego rozejmu w Aleppo, w północno-zachodniej Syrii, w środę ponownie dochodzi do ataków lotniczych - podało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Organizacja ostrzega, że w mieście trwają też ciężkie walki między rebeliantami a siłami reżimu.

Informacje Obserwatorium potwierdza m.in. syryjski aktywista Mahmud Raslan. Z jego relacji wynika, że samoloty rządowe bombardują dzielnicę Ansari, w której znajdują się rebelianci. Według Raslana maszyny atakują "tak jakby nie było czegoś takiego jak +zawieszenie broni+ albo +ewakuacja cywilów+". Podkreślił, że działania wojsk reżimu pokazują, że "oni chcą nas wszystkich zabić".

O bombardowaniach informują też przedstawiciele służb ratunkowych z Aleppo. Ich zdaniem nie jest jasne czy ataki przeprowadzają samoloty syryjskie czy rosyjskie.

Tymczasem syryjska telewizja rządowa podała w środę, że w wyniku ostrzału artyleryjskiego dzielnicy Bustan al-Kasr w Aleppo zginęło sześć osób. Obszar ten został niedawno odbity z rąk rebeliantów przez siły wierne prezydentowi Baszarowi el-Asadowi.

Turecka agencja prasowa Anatolia poinformowała, że prawie 1000 uciekinierów z Aleppo jest przetrzymywanych przez irańską milicję na punkcie kontrolnym poza miastem; Irańczycy wspierają siły reżimowe.

"Te osoby przekroczyły rosyjski punkt kontrolny. (...) Jednak po opuszczeniu Aleppo zostali zatrzymani na drugim punkcie kontrolnym, gdzie obecne są irańskie milicje, które odmówiły im przejścia" - powiedział szef tureckiego oddziału Czerwonego Półksiężyca Kerem Kinik. Dodał, że obecnie trwają negocjacje w sprawie przepuszczenia uciekinierów.

We wtorek wieczorem porozumienie o zawieszeniu broni zostało ogłoszone przez grupy rebelianckie i potwierdzone przez Rosję i Turcję, które w Syrii wspierają odpowiednio reżim prezydenta Asada i opozycję. Celem porozumienia jest ewakuacja najpierw cywilów, a potem rebeliantów z oblężonych dzielnic. (PAP)