W tle wysiłków pokojowych Donalda Trumpa toczyła się walka o przerysowanie okręgów wyborczych do Izby Reprezentantów, w której Republikanie mają obecnie przewagę 219 do 212 mandatów. Prezydent Stanów Zjednoczonych dąży do wzmocnienia pozycji swojej partii przed przyszłorocznymi wyborami. Chce w ten sposób przełamać tradycję porażek partii urzędującego prezydenta w wyborach środka kadencji, które dotknęły zarówno jego samego w 2018 r., jak i Joego Bidena cztery lata później.

W ubiegłym tygodniu decyzję o przerysowaniu okręgów przyjął już parlament Teksasu. Musi ją jeszcze zatwierdzić republikański gubernator Greg Abbott. Jeśli podpisze ustawę – a nic nie wskazuje, by miało być inaczej – konserwatyści mogą zyskać dodatkowe pięć mandatów w Izbie. – Naszym pierwszym celem jest, aby mapa wyborcza była zgodna z prawem. Drugim – aby zapewniała lepsze wyniki republikańskim kandydatom do Kongresu – powiedział otwarcie tamtejszy senator Phil King. Mając niewiele możliwości działania, demokraci z Teksasu zaczęli zabiegać o wsparcie ustawodawców i gubernatorów ze stanów rządzonych przez lewicę. Niektóre, na czele z Kalifornią, zagroziły przeciwnikom odwetem.

Gubernator Kalifornii Gavin Newsom podpisał w czwartek dwie ustawy o przerysowaniu okręgów wyborczych, które tego samego dnia uchwalił kontrolowany przez demokratów parlament stanowy. – Sześć tygodni temu w ogóle nie wyobrażałem sobie, że zrobię coś takiego. Reagujemy jednak na to, co się wydarzyło w Teksasie – przyznał. – Neutralizujemy to, co się wydarzyło, i dajemy Amerykanom uczciwą szansę, abyśmy wszyscy grali według tych samych zasad – dodał. Newsom wyznaczył na 4 listopada referendum, w którym mieszkańcy Kalifornii zagłosują nad nowymi okręgami. Sondaż przeprowadzony przez Uniwersytet Berkeley na zlecenie „Los Angeles Timesa” wykazał, że Kalifornijczycy są w tej sprawie podzieleni. Na razie tylko 48 proc. wyborców zadeklarowało, że zagłosowałoby za takim rozwiązaniem.

Działania Newsoma poparł za to były prezydent Barack Obama, który wciąż cieszy się znacznym wpływem wśród liberałów. – To rozsądne i wyważone podejście, zaprojektowane tak, aby rozwiązać konkretny problem w konkretnym momencie – stwierdził. – Nie będziemy się starać maksymalizować efektu. Zrobimy to tylko wtedy, gdy Teksas lub inne republikańskie stany rozpoczną podobne manewry – podkreślił Obama. Sęk w tym, że ofensywa demokratów może nie przynieść oczekiwanych rezultatów. Republikanie mają wyraźną przewagę, bo kontrolują parlamenty stanowe i urząd gubernatora w 23 stanach, podczas gdy demokraci tylko w 15. Dodatkowo to właśnie republikanie mają więcej okazji do gerrymanderingu. W większości stanów, gdzie demokraci kontrolują zarówno parlament, jak i urząd gubernatora, istnieją prawne i konstytucyjne bariery, które utrudniają przerysowywanie map w połowie kadencji.

Dlatego takie działania mogą przynieść korzyści przede wszystkim ugrupowaniu Trumpa, a nawet umożliwić Republikanom utrzymanie dominacji w Izbie Reprezentantów przez kolejne dekady. Tym bardziej że do politycznego wyścigu zbrojeń dołączają kolejne stany. Republikanie na Florydzie, w Indianie i Missouri otwarcie rozważają możliwość ponownego przerysowania okręgów przed wyborami środka kadencji w 2026 r. Podobny zamiar sygnalizują demokratyczni gubernatorzy w Illinois, Marylandzie i Nowym Jorku. Walka o kształt okręgów budzi obawy o nową erę gerrymanderingu. Z badania Ipsos dla Reutersa wynika, że większość obywateli USA sprzeciwia się temu, obawiając się o przyszłość demokracji. – Mam wrażenie, że to oszustwo – powiedział Adam Kinzinger, republikański krytyk Trumpa. – Za każdym razem, gdy łamiemy jakąś normę w polityce, ona już nie wraca. To będzie lawina niekończącego się przerysowywania okręgów – podkreślił.

Trump widzi sprawę inaczej. Na platformie Truth Social napisał, że chce, aby Partia Republikańska zdobyła 100 dodatkowych mandatów w Kongresie. Jego wizja opiera się na połączeniu działań związanych z przerysowywaniem okręgów z likwidacją możliwości głosowania korespondencyjnego. „Jeśli zrobimy te dwie rzeczy, zdobędziemy 100 dodatkowych mandatów, a skorumpowana gra polityczna się skończy” – napisał. „Teksas nas nigdy nie zawodzi. Floryda, Indiana i inne stany rozważają zrobienie tego samego. Ale republikanie, jest coś jeszcze lepszego. Zakończmy głosowanie korespondencyjne, całkowite oszustwo bez granic” – zaapelował. ©℗