Niedobory paliwa, inflacja i wewnątrzpartyjne konflikty doprowadziły w ostatnich latach do licznych protestów i spadku poparcia dla lewicowego Ruchu na rzecz Socjalizmu (MAS), który rządzi krajem od 2006 roku, a także wywodzącego się z tej partii prezydenta Luisa Arcego.
Boliwia przed wyborami. Brak faworyta, społeczeństwo domaga się zmian
– Wszyscy czekają na 17 sierpnia. Nie sądzę, by którykolwiek z kandydatów był dobry, ale wiem, że nie możemy dalej tak żyć – powiedział sprzedawca części samochodowych w El Alto, drugim co do wielkości mieście Boliwii, cytowany przez dziennik „Financial Times”.
Wśród przyczyn kryzysu wymienia się spadek eksportu gazu ziemnego i wyprzedawanie rezerw dewizowych, by pokryć koszty importu paliw, sprzedawanych w kraju z dużym upustem cenowym.
Sondaże nie wskazują na wyraźnego faworyta w wyborach prezydenckich, ale największą popularnością cieszą się dwaj opozycyjni kandydaci prawicowi. Przedsiębiorca i miliarder Samuel Dora Medina i były wiceprezydent Jorge Quiroga, który przez krótki okres sprawował prezydenturę, mają po nieco ponad 20 proc. poparcia. Obaj zapowiadają liberalizację gospodarki i zmniejszenie deficytu.
Największe złoża litu na świecie, ale gospodarka w ruinie
Jedyną nadzieją lewicy jest przewodniczący senatu Andronico Rodriguez, który należał do MAS, ale obecnie, po podziałach w tej partii, reprezentuje Sojusz Ludowy (AP). Zgodnie z decyzją Trybunału Konstytucyjnego w wyborach nie może wystartować charyzmatyczny były prezydent Evo Morales.
Skonfliktowany z nim obecny prezydent Arce, któremu sondaże dawały zaledwie 2 proc. poparcia, wycofał swoją kandydaturę. MAS reprezentuje były minister rządu Eduardo del Castillo, ale obecnie również jego poparcie spadło do 2 proc.
Agencja Reutera podkreśla, że na obszarze boliwijskiego solniska Salar de Uyuni znajdują się największe na świecie złoża litu, metalu używanego do produkcji baterii. Kraj nie wykorzystuje jednak ich potencjału. Część inwestorów liczy, że zmiana władzy otworzy drogę do zwiększenia wydobycia.
Jeśli żaden z kandydatów na prezydenta nie zdobędzie ponad połowy głosów, konieczna będzie II tura, planowana na 19 października. W niedzielę wybierany będzie również nowy skład obu izb Kongresu – 36 senatorów i 130 deputowanych. (PAP)