Wtorkową sesję indeks Nasdaq Composite, obrazujący koniunkturę w amerykańskim sektorze technologicznym, zakończył na najwyższym w historii poziomie 20 677,8 pkt. W centrum zainteresowania inwestorów ponownie znalazły się akcje Nvidii, firmy produkującej najbardziej zaawansowane mikroprocesory wykorzystywane do trenowania modeli sztucznej inteligencji.
Amerykańskie firmy trawią cła Trumpa
Spółka znalazła się w centrum wojny handlowej między USA i Chinami. Ze względu na wprowadzone przez Waszyngton restrykcje, eksport do Chin najbardziej zaawansowanych chipów jest niemożliwy, co negatywnie wpływa na wyniki finansowe Nvidii. Na początku tygodnia firmie udało się przekonać amerykańską administrację do poluzowania restrykcji. Dzięki temu spółka będzie mogła eksportować mikroprocesory H20, zaprojektowane specjalnie na chiński rynek. We wtorek kurs akcji poszedł w górę o 4 proc., a wartość rynkowa spółki wynosiła na zamknięciu sesji 4,16 bln dolarów. Pod tym względem Nvidia jest globalnym liderem.
Zmienność kursów walut, inflacji i stóp procentowych nie wpłynęła na marże spółek od czasu pandemii. Przedsiębiorstwa potrafiły dostosować się do sytuacji – napisała w analizie Savita Subramanian z Bank of America. Ekspertka zwraca uwagę, że największe amerykańskie korporacje potrafiły w ostatnich latach zwiększać zyski w zróżnicowanych warunkach, więc zapewne poradzą sobie także z protekcjonistyczną polityką Donalda Trumpa.
Gdy w kwietniu amerykański prezydent ogłaszał wprowadzenie podstawowych i podwyższonych ceł wyrównawczych, kursy akcji na Wall Street załamały się. Ostatecznie podwyższone stawki zostały zawieszone przynajmniej do 1 sierpnia. Jednocześnie inwestorzy ocenili, że z 10-proc. podstawowymi taryfami, obejmującymi większość importu, uzupełnionymi o 25-50 proc. cła sektorowe, amerykańska gospodarka jakoś sobie poradzi. Choć tempo wzrostu może spaść w drugiej połowie roku, to jednak nie tyle, żeby przeszkodzić czołowym korporacjom w poprawie wyników finansowych. W najbliższych kilku tygodniach, w trakcie których amerykańskie przedsiębiorstwa opublikują raporty za II kwartał, inwestorzy będą mogli zweryfikować tę tezę. Według analityka Goldman Sachs Davida Kostina „trawienie ceł będzie procesem stopniowym, a duże spółki mają pewien bufor w postaci zapasów sprzed podwyżek ceł”.
Rynki wschodzące: dobre wyniki, niezłe perspektywy
Oczekiwania na dalszy wzrost zysków notowanych przedsiębiorstw to główny czynnik, stojący za powrotem hossy na Wall Street. W zeszłym tygodniu kilka ośrodków analitycznych podniosło swoje prognozy dla amerykańskiego rynku akcji. Według najbardziej optymistycznych oczekiwań analityków banku Wells Fargo S&P 500, uważany za najbardziej reprezentatywny indeks obrazujący koniunkturę na amerykańskim rynku, przekroczy na koniec roku poziom 7 tys. pkt. Wtorkową sesję wskaźnik zakończył na poziomie 6243,76 pkt.
Hossa w USA, które z reguły wyznaczają globalne trendy, sprzyja utrzymywaniu trendów wzrostowych na innych rynkach akcji. W opublikowanym w poniedziałek raporcie analitycy Goldman Sachs zwracają uwagę, że otoczenie rynkowe sprzyja rynkom wschodzącym, takim jak Polska. W pierwszej połowie roku indeks MSCI Emerging Markets zyskał na wartości 14 proc., co jest najlepszym wynikiem przynajmniej od 2018 roku.
– Spodziewamy się dalszych wzrostów w drugiej połowie roku – napisali eksperci w analizie. Oceniają oni, że w najbliższych 12 miesiącach stopa zwrotu z inwestycji na rynkach wschodzących wyniesie 8 proc. w walutach lokalnych i 11 proc. dla inwestorów posługujących się dolarem.
W ocenie analityków najwyższe zyski, rzędu 17–20 proc., mogą przynieść inwestycje w Brazylii, Chinach, Grecji, Korei Południowej i Filipinach. Polska, z oczekiwaną 8-proc. stopą zwrotu w najbliższych 12 miesiącach w ujęciu dolarowym, wypada na tym tle przeciętnie. Według ekspertów Goldman Sachs kursy na warszawskiej giełdzie będą znajdowały się na podobnym poziomie, a zyski inwestorów wynikać będą z wypłaconych przez notowane spółki dywidend oraz osłabienia dolara wobec złotego. ©℗