– 9 lipca jest tuż za rogiem, więc to dla mnie dobry znak, że możemy przejść od wymiany poglądów do uzgodnień – powiedział dziennikarzom Maroš Šefčovič, komisarz Unii Europejskiej ds. handlu, przed odlotem na rozmowy do Waszyngtonu. W czwartek Słowak ma się spotkać z Jamiesonem Greerem, szefem biura Przedstawiciela Handlowego USA. W piątek o wynikach negocjacji Šefčovič poinformuje państwa UE.

Unia domaga się ustępstw

W ostatnich tygodniach zmieniło się stanowisko Brukseli w sprawie przyszłych warunków handlu towarami ze Stanami Zjednoczonymi. Według źródeł, na które powołują się agencja Bloomberg i serwis Politico, Unia jest gotowa zaakceptować 10-proc. cło uniwersalne, które Donald Trump wprowadził na początku kwietnia, obkładając nim większość importowanych do USA towarów. Wcześniej Bruksela domagała się powrotu do stawek obowiązujących przed dojściem do władzy Donalda Trumpa w styczniu tego roku, oferując w zamian zwiększone zakupy amerykańskich surowców energetycznych.

Bruksela w dalszym ciągu jednak domaga się ustępstw ze strony Stanów Zjednoczonych. Państwa unijne chciałyby, żeby amerykańska administracja zobowiązała się do niższych stawek na takie produkty, jak farmaceutyki, mikroprocesory, samoloty pasażerskie czy alkohol. UE naciska również na wprowadzenie jakiegoś rodzaju zwolnień, żeby efektywnie obniżyć 25-proc. cła na eksport do USA samochodów i części do nich oraz 50-proc. stawki na stal i aluminium. W umowie z Wielką Brytanią Stany Zjednoczone zgodziły się np., żeby pierwsze 100 tys. brytyjskich samochodów eksportowanych do USA objęte było obniżonym, 10-proc. cłem.

Umowa handlowa USA-UE albo 50-proc. cła

Graniczną datą dla osiągnięcia porozumienia jest 9 lipca. Tego dnia kończy się okres 90-dniowego zawieszenia podwyższonych ceł. Donald Trump obłożył nimi niemal 60 partnerów handlowych USA, z którymi Stany Zjednoczone miały deficyt w handlu towarami. Pod koniec maja amerykański prezydent, zniecierpliwiony brakiem postępów w rozmowach z UE, zagroził, że 9 lipca obłoży unijne towary 50-proc. cłem. We wtorek, odpowiadając na pytania dziennikarzy, Donald Trump stwierdził, że nie zamierza przedłużać okresu zawieszenia nowych ceł.

„Przeważa pogląd (wśród inwestorów – red.), że globalne zagrożenie taryfowe osiągnie apogeum, nim dojdzie do kolejnego odroczenia” – napisali w komentarzu ekonomiści ING. Decydując się na zawieszenie część ceł Trump dał czas swojej administracji na wynegocjowanie porozumień handlowych z państwami, które byłyby gotowe pójść na ustępstwa wobec USA w zamian za uniknięcie podwyższonych stawek. Dotychczas jednak udało się podpisać umowę jedynie z Wielką Brytanią. Sekretarz skarbu Scott Bessent stwierdził, że Stany Zjednoczone zamierzają zakończyć negocjacje z partnerami przed 1 września.

Dla Unii Europejskiej to przynajmniej pod niektórymi względami termin zbyt odległy. Akceptację dla podstawowego 10-proc. cła Bruksela warunkuje bezzwłocznymi zwolnieniami z podwyższonych stawek dla najważniejszych produktów, takich jak samochody. W kwietniu, gdy obowiązywały już 25-proc. cła, eksport aut z UE do USA wyniósł 2,8 mld euro i był o jedną czwartą niższy niż przed rokiem. W 2024 r. państwa unijne sprzedały w Stanach Zjednoczonych samochody i części do nich o wartości 53 mld euro, co stanowiło 10 proc. całego eksportu do USA. O porozumienie w tej branży może być trudno, biorąc pod uwagę poglądy przedstawicieli amerykańskiej administracji na kluczową rolę ceł w kwestii odbudowy produkcji motoryzacyjnej na terenie Stanów Zjednoczonych.

Najważniejszym unijnym towarem sprzedawanym na amerykańskim rynku są jednak produkty lecznicze i farmaceutyczne. W poprzednich 12 miesiącach wartość eksportu wyniosła 120 mld euro, co stanowiło 23 proc. sprzedaży do USA. Te rodzaje produktów na razie są wyłączone z ceł wyrównawczych, ale Donald Trump zapowiada, że „bardzo szybko” zostaną one objęta cłami sektorowymi, tak jak samochody, stal i aluminium.

Wszystkie scenariusze są możliwe

Choć do 9 lipca zostało jedynie kilka dni, Komisja Europejska poinformowała państwa członkowskie, że w rozmowach z USA wciąż możliwe są wszystkie rozwiązania. W scenariuszu najbardziej optymistycznym do tego czasu stronom uda się zawrzeć porozumienie ramowe, w którym Unia zaakceptuje pewną asymetrię w cłach na korzyść Stanów Zjednoczonych. Następnie partnerzy wynegocjują i podpiszą szczegółową umowę. W ten sposób Waszyngton doszedł do porozumienia z Londynem.

Odkąd Donald Trump objął urząd prezydenta, obłożył cłami ok. 70 proc. unijnego eksportu do USA. W rewanżu UE zatwierdziła cła na amerykański eksport o wartości 21 mld euro, ale zawiesiła ich wprowadzenie na czas negocjacji. Jeśli nie przyniosą one rezultatów, Bruksela planuje objąć podwyższonymi taryfami towary z USA o wartości 95 mld euro. Łącznie obydwie transze ceł dotyczyć będą 35 proc. amerykańskiego eksportu do UE.

Spodziewamy się, że większość umów wynegocjowanych przez USA będzie miała charakter pokazowy. Zostaną one stworzone dla celów politycznych i nie będą miały większego znaczenia gospodarczego. Przypadek USA–Wielka Brytania ilustruje sedno problemu: rozmowy przebiegły pomyślnie, ale nie dały oczekiwanych rezultatów” – napisali w analizie ekonomiści ING. ©℗