– Część mojej misji polega na tym, żeby usiąść, posłuchać i zobaczyć, jakie są wasze obawy – powiedział generał Kellogg. I dodał, że po powrocie do Waszyngtonu przekaże wrażenia Trumpowi. – Rozumiemy konieczność gwarancji bezpieczeństwa – zapewniał.
Amerykański przywódca podczas wtorkowej rozmowy z mediami po raz kolejny obarczył winą za wybuch wojny rosyjsko-ukraińskiej swojego poprzednika Joego Bidena, a nawet sam Kijów. – Byliście tam przez trzy lata, powinniście byli to zakończyć, nie powinniście byli nigdy tego zaczynać, mogliście zawrzeć układ – dowodził w odpowiedzi na pytanie o niezaproszenie Ukraińców na wtorkowe spotkanie z Rosjanami w Rijadzie. Zasugerował też, że Ukraina powinna wkrótce przeprowadzić wybory, ponieważ Zełenski cieszy się 4-proc. poparciem. W rzeczywistości lutowe badanie KMIS mówiło o 57 proc. ankietowanych deklarujących zaufanie do głowy państwa, a półoficjalny sondaż wyborczy Socis z grudnia 2024 r. dawał mu 17 proc. i drugie miejsce za ambasadorem w Londynie i byłym głównodowodzącym generałem Wałerijem Załużnym (25 proc.), ale przed liderem parlamentarnej opozycji Petrem Poroszenką (7 proc.).
Władze i opozycja: za wcześnie na wybory
Zbliżony do republikanów Fox News twierdzi, że w Rijadzie omawiano plan zakładający kolejno zawieszenie broni, przeprowadzenie wyborów i zawarcie pokoju z nowymi władzami Ukrainy. – Jeśli ktoś chce mnie teraz podmienić, to w tej chwili mu to nie wyjdzie. Jeśli mówimy o 4 proc., to widzieliśmy tę dezinformację i rozumiemy, że ona idzie z Rosji – mówił Zełenski na wczorajszej konferencji prasowej. Od wyborów odżegnują się też jego potencjalni rywale. – Stwórzmy najpierw warunki, by takie pytania (o start w wyborach – red.) były na miejscu. Na razie mamy jedno zadanie: utrzymać się i ocalić nasze państwo. Potem będziemy myśleć o innych rzeczach – mówił wczoraj Załużny na debacie zorganizowanej przez magazyn „NV”. – Obecnie kwestia wyborów ma destrukcyjne skutki dla państwa. To atak na naszą jedność – odparł Poroszenko w opublikowanej w poniedziałek rozmowie z „Ukrajinśką prawdą”. Eksprezydent odżegnuje się od wyborów, choć właśnie został w wątpliwy prawnie sposób objęty sankcjami przez podległy Zełenskiemu urząd.
– Chciałbym, żeby w zespole Trumpa było więcej prawdy, bo to wszystko nie wpływa pozytywnie na Ukrainę. Sądzę, że Putin i ruscy bardzo się cieszą, ponieważ omawiają z nimi sprawy jak z ofiarą – komentował wczoraj Zełenski. Reuters podał, że to właśnie niechęć do legitymizowania rozmów w Rijadzie stała za przeniesieniem na marzec wizyty ukraińskiego prezydenta w Arabii Saudyjskiej. Oficjalnie sekretarz stanu Marco Rubio uzgodnił z ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem jedynie powrót dyplomatów do Moskwy i Waszyngtonu oraz utworzenie grup roboczych do organizacji szczytu prezydentów. Trump mówił, że może do niego dojść jeszcze w tym miesiącu. – Może tak się stać, a może tak się nie stać – skomentował te słowa rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. – Nie da się naprawić wszystkiego w ciągu jednego dnia czy tygodnia. Droga daleka, ale zrobiliśmy pierwszy, bardzo ważny krok – dodawał. O zadowoleniu z rozmów mówił też Ławrow. – Zadeklarowaliśmy gotowość nie tylko do rozwiązania kryzysu ukraińskiego, lecz także do stworzenia warunków dla odbudowy i umocnienia partnerstwa w sferach handlowo-gospodarczej i geopolitycznej – relacjonował.
Kreml szydzi z Zełenskiego
Ławrow powiedział, że to Ukraina zdecyduje, kogo wysłać na rozmowy z Rosją, i przekonywał, że choć Zełenski deklaruje sprzeczne intencje, to „wcześniej czy później sformułuje swoje stanowisko”. Jego rzeczniczka Marija Zacharowa określiła tymczasem ukraińskiego prezydenta mianem „herszta organizacji terrorystycznej, junty”. Od niemal roku Kreml podważa legitymację Zełenskiego, argumentując, że jego kadencja upłynęła w maju 2024 r. (ukraińskie prawo nie przewiduje możliwości zorganizowania wyborów w czasie stanu wojennego). Zacharowa nie odniosła się do sedna pytania, którym była prośba o ustosunkowanie się do tezy Zełenskiego z wywiadu dla NBC News, jakoby Rosja tego lata, pod przykrywką rosyjsko-białoruskich manewrów Zapad-2025, szykowała się do napaści na Litwę lub Polskę. – A może on ich uprzedza, że sam szykuje przeciwko nim akt agresji? – szydziła rzeczniczka MSZ. ©℗