Od wtorku 25-proc. cłami będzie obłożony import z Kanady i Meksyku, a taryfy na towary sprowadzone z Chin zostały podniesione o 10 pkt proc.

Decyzje podjęte przez Donalda Trumpa dotyczą trzech największych partnerów handlowych USA (biorąc pod uwagę pojedyncze państwa), którzy łącznie odpowiadają za ponad 40 proc. importu towarów do Stanów Zjednoczonych. Podejmując je, urzędujący od dwóch tygodni w Białym Domu Trump udowodnił, że działania jego administracji mogą być trudne do przewidzenia. Gdy bezpośrednio po zaprzysiężeniu republikanin groził cłami Kanadzie i Meksykowi, ekonomiści Goldman Sachs prawdopodobieństwo realizacji tych zamierzeń oszacowali na 20 proc. A jednak taryfami zostały objęte wszystkie bez wyjątku produkty importowane z tych dwóch państw. Niższa, 10-proc. stawka dotyczy jedynie surowców energetycznych i paliw sprowadzanych z Kanady. Szczególna jest również, niezastosowana nigdy wcześniej, podstawa do nałożenie ceł.

Kanada szuka nowych dostawców

„Zrobiłem to za pośrednictwem International Emergency Economic Powers Act, z powodu poważnego zagrożenia ze strony nielegalnych imigrantów i śmiertelnych narkotyków zabijających naszych obywateli, w tym fentanylu” – wyjaśnił Donald Trump we wpisie na portalu społecznościowym Truth Social.

Jeszcze w sobotę premier Kanady Justin Trudeau zapowiedział wprowadzenie 25-proc. ceł na ok. 30 proc. importowanych z USA towarów. Część podwyższonych taryf będzie obowiązywać od wtorku, ale większość wejdzie w życie za trzy tygodnie. Opóźnienie ma dać czas kanadyjskim firmom na znalezienie nowych dostawców. Podjęcie działań odwetowych – w tym także podniesienia ceł na amerykańskie towary – zadeklarowała także prezydent Meksyku Claudia Sheinbaum. Według urzędników Białego Domu takie reakcje partnerów handlowych mogą skłonić Stany Zjednoczone do zaostrzenia swoich działań. Jednocześnie nałożone cła mogą zostać zniesione, jeśli dotkniętym nimi państwom uda się wyeliminować przemyt fentanylu do USA.

Od 1994 r. Kanadę, Meksyk i Stany Zjednoczone łączy umowa o wolnym handlu. W trakcie swojej pierwszej kadencji Donald Trump doprowadził do jej renegocjacji – w 2020 r. porozumienie NAFTA (North American Free Trade Agreement) zostało zastąpione przez USMCA (United States-Mexico-Canada Agreement).

Chiny to inna sprawa

Za pośrednictwem rzecznika ministerstwa handlu swój sprzeciw wobec podwyższonych ceł wyraziły także Chiny. Największy globalny rywal Stanów Zjednoczonych, z którym Donald Trump zapoczątkował wojnę handlową w trakcie swojej pierwszej kadencji, ma odmienną strategię odpowiedzi na nieprzyjazne posunięcia ze strony USA. Na początku grudnia zeszłego roku Chiny wprowadziły zakaz eksportu do USA galu, germanu i antymonu, materiałów wykorzystywanych m.in. w produkcji półprzewodników czy stosowanych przez przemysł obronny.

Gdy w piątek Donald Trump zapowiedział, że w weekend wprowadził cła, na Wall Street wciąż trwała sesja giełdowa. Reakcja inwestorów była jednoznaczna – indeks S&P 500, obrazujący poziom notowań największych amerykańskich korporacji, spadł w ciągu dwóch godzin o ponad 1 proc. Notowania, w trakcie których S&P 500 był o krok od ustanowienia kolejnego rekordu wszech czasów, zakończyły się przeceną. Tym samym inwestorzy ocenili, że wojna celna może być niekorzystna dla amerykańskiej gospodarki – poprzez wyższą inflację doprowadzi do wyższych stóp procentowych i tym samym niższego wzrostu gospodarczego.

Szczególnie zagrożone mogą być amerykańskie koncerny samochodowe. Łańcuchy dostaw dla branży oparte na strefie wolnego handlu, ściśle wiążą ze sobą Kanadę, Meksyk i USA. Ponad połowa części importowanych do Stany Zjednoczone, z których na terenie USA powstają samochody, pochodzi z Kanady i Meksyku. Skutkiem wprowadzenia ceł mogą być problemy amerykańskich firm z utrzymaniem poziomu produkcji i podwyżki cen dla nabywców aut. Amerykańscy konsumenci muszą się liczyć z wyższymi cenami wielu produktów – np. 90 proc. spożywanych w USA awokado pochodzi z Meksyku.

– Mogą być pewne tymczasowe, krótkoterminowe zakłócenia, ale ludzie to zrozumieją. Cła uczynią nas bardzo bogatymi i bardzo silnymi – mówił Trump dziennikarzom, informując o zamiarze wprowadzenia ceł.

Kolej na Unię Europejską

Z zapowiedzi Trumpa wynika, że kolejnym partnerem handlowym USA, który musi się liczyć z podniesieniem ceł, jest Unia Europejska. Dotychczas ekonomiści prognozowali, że podwyższone, prawdopodobnie 10-proc. taryfy, będą dotyczyć jedynie przemysłu samochodowego. Jednak biorąc pod uwagę działania wobec Meksyku i Kanady, wyższe cła mogą objąć wszystkie towary. Według Trumpa Unia traktuje Stany Zjednoczone „okropnie”.

Wszyscy eksporterzy towarów do USA muszą się liczyć z podniesieniem ceł na mikroprocesory, farmaceutyki, stal, aluminium, miedź, ropę naftową i gaz. Według Donalda Trumpa wprowadzenie taryf na wybrane kategorie towarów może mieć miejsce już w połowie lutego. ©℗

ikona lupy />
Główni partnerzy handlowi USA / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe