Huragan Helene, którego prędkość osiągała nawet 230 km/h, przyniósł wielkie zniszczenia w Karolinie Północnej, Georgii oraz na Florydzie. Skutki jego przejścia nad południowym wschodem USA są porównywane nawet do zniszczeń spowodowanych przez huragan Katrina, który w 2005 r. uderzył w Nowy Orlean. Do tej pory odnotowano 133 ofiary śmiertelne żywiołu w sześciu stanach, a jest to niestety dopiero początkowy bilans. Straty mogą przekroczyć nawet 30 mld dol.
Najbardziej ucierpiała zachodnia Karolina Północna, która nigdy wcześniej nie została aż tak dotknięta huraganem i towarzyszącymi mu powodziami. – Nie sądzę, by ktokolwiek mógł być w pełni przygotowany na taką skalę opadów i osunięć ziemi, z jaką mamy teraz do czynienia – oceniła sytuację Deanne Criswell, stojąca na czele Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego (FEMA). Prezydent Joe Biden, który w najbliższych dniach pojawi się w Karolinie Północnej, zaapelował do Kongresu o dodatkowe fundusze na pomoc ofiarom żywiołu.
Helene, która gwałtownie nabrała mocy na krótko przed uderzeniem w wybrzeże, to zdaniem klimatologów kolejny przykład intensyfikacji huraganów w dobie globalnego ocieplenia. Podwyższone temperatury wód, w tym przypadku w Zatoce Meksykańskiej, powodują, że huragany niosą ze sobą silniejszy wiatr i większe opady. Trudniej jest też przewidzieć ich trasę i moc. ©℗