Po ubiegłotygodniowych doniesieniach na temat dostaw irańskich pocisków balistycznych do Rosji państwa Zachodu coraz bardziej niepokoi zacieśniająca się współpraca Moskwy z Teheranem. Choć rozwija się ona od początku wojny w Ukrainie, kiedy to ajatollahowie zaczęli zaopatrywać rosyjskie wojsko w drony, przekazanie Rosjanom pocisków Fath-360 zostało odebrane jako przekroczenie czerwonej linii.
Stany Zjednoczone i Wielka Brytania przypuszczają bowiem, że w zamian za dostęp do pocisków balistycznych Rosja podzieli się z Iranem tajnymi informacjami i technologiami, które mogą mu pomóc w rozwoju programu nuklearnego. Podczas niedawnej wizyty w Londynie zasugerował to sam sekretarz stanu USA Antony Blinken. – To działa w dwie strony. Rosja otrzymuje pociski Fath-360 i w zamian dzieli się techno logią, której Iran poszukuje. Chodzi zarówno o kwestie nuklearne, jak i kosmiczne – przekonywał.
Wielka Brytania, Francja i Niemcy ostrzegły w zeszłym tygodniu, że irańskie zapasy wysoko wzbogaconego uranu rosną, mimo że Irańczycy „nie przedstawili żadnego wiarygodnego cywilnego uzasadnienia dla swojego programu jądrowego”. Teheran oficjalnie zaprzecza, że jego celem jest produkcja broni jądrowej. W kwietniu sugerował, że Islamska Republika może zrewidować swoją doktrynę nuklearną, jeśli Izrael zaatakuje jej obiekty atomowe. Nie jest jednak jasne, jak dużą wiedzą techniczną dysponują na ten moment władze kraju, aby zbudować broń jądrową, ani jak szybko mogłyby to zrobić.
Współpraca z rosyjskimi specjalistami lub wykorzystanie rosyjskiej wiedzy pomogłyby jednak przyspieszyć proces produkcji. Londyński ośrodek Amwaj Media tłumaczy, że w przeszłości Moskwa mogła wywierać presję na Teheran, by ograniczył on swój program nuklearny, ale dynamika ta się zmienia, nawet jeśli w interesie Kremla jest poskromienie ambicji ajatollahów. W miarę jak Rosja staje się coraz bardziej zależna od Iranu jako dostawcy uzbrojenia, jej wpływ na irańskie ambicje nuklearne maleje.
Analitycy Amwaj Media sugerują zresztą, że w obecnej rzeczywistości geopolitycznej budowa broni nuklearnej przez Iran mogłaby być korzystna z perspektywy Moskwy, której zależy na utrzymaniu strategicznego partnerstwa z Teheranem i zapobieżeniu normalizacji jego stosunków z Zachodem. Nowo wybrany prezydent kraju Masud Pezeszkijan, który w kampanii wyborczej wskazywał na konieczność złagodzenia sankcji, sygnalizował w ostatnich miesiącach chęć wznowienia negocjacji nuklearnych z Zachodem. Najwyższy przywódca Iranu Ali Chamenei również wykazał otwartość na tego typu rozmowy.
„Europejskie rządy muszą wysłać Teheranowi jasny komunikat, że przekazywanie pocisków balistycznych Rosji zamknie przestrzeń do negocjacji i uniemożliwi zniesienie zachodnich sankcji. Europejczycy powinni jednak utrzymywać bezpośredni dialog z Teheranem na wypadek, gdyby Iran wykazał chęć zaangażowania się w rozmowy i zdecydował się natychmiast wstrzymać dostawy rakiet do Rosji” – przekonuje think tank European Council on Foreign Relations. Autor analizy Julien Barnes-Dacey tłumaczy, że europejscy dyplomaci zdają sobie sprawę, że eskalacja napięć z Teheranem może wpłynąć nie tylko na sytuację na Starym Kontynencie, lecz także pogłębić kryzys na Bliskim Wschodzie, jeszcze bardziej podsycić irański program nuklearny i zaryzykować wciągnięcie Zachodu w szerszy konflikt. „Mogłoby to również doprowadzić do jeszcze większego zbliżenia Iranu z Rosją, podsycając trajektorię, której Europejczycy chcą zapobiec” – twierdzi.
Z tym że Iran nie jest dziś jedynym problemem Zachodu. W ubiegłym tygodniu Stany Zjednoczone po raz pierwszy oskarżyły Pekin o bezpośrednie wsparcie dla rosyjskiej machiny wojennej, chcąc nakłonić Europę do zwiększenia presji na Państwo Środka. – Nie chodzi już tylko o eksport produktów podwójnego zastosowania – powiedział w Brukseli zastępca sekretarza stanu USA Kurt Campbell. Wcześniej Pekin był oskarżany o wysyłanie do Moskwy m.in. czipów czy sprzętu nawigacyjnego. Jak twierdzi Campbell, Rosjanie odwdzięczają się, pomagając Chińczykom m.in. w rozwoju zaawansowanych okrętów podwodnych czy pocisków rakietowych.
Taki rozwój wydarzeń niepokoi Zachód nie tylko dlatego, że Chiny i Iran mogą wykorzystać rosyjską technologię do wzmocnienia swoich zdolności wojskowych i w konsekwencji zagrozić bezpieczeństwu sojuszników Europejczyków i Amerykanów. Zachodni urzędnicy wskazują bowiem, że w przeszłości Rosja bardzo się starała utajnić swoje postępy wojskowe, strzegąc ich tajemnicy zwłaszcza przed potencjalnymi przyszłymi rywalami, takimi jak Chiny. Handel rosyjskim know-how przez niektórych jest teraz postrzegany jako oznaka lekkomyślności władz na Kremlu. ©℗