Koniec wakacji przyniósł rekonstrukcję rządu. Mimo wcześniejszych spekulacji premier Szmyhal zachował stanowisko.

Rekonstrukcja rządu w Kijowie ma dotknąć m.in. ministra spraw zagranicznych Dmytra Kułebę, choć to nie oburzenie wywołane w Polsce rozważaniami ministra na temat zbrodni wołyńskiej i akcji „Wisła” stoi za tą dymisją. Nowi ministrowie zostaną zatwierdzeni najpewniej dzisiaj. – Potrzebujemy nowej energii – tłumaczył wczoraj prezydent Wołodymyr Zełenski.

Problemy na Ukrainie

Proces zmian przypomniał o trzech problemach ukraińskiego zarządzania państwem: kruchej większości obozu władzy w Radzie Najwyższej, erozji parlamentaryzmu i rozszerzeniu pozakonstytucyjnych wpływów Andrija Jermaka, szefa biura prezydenta.

Przeznaczeni do odejścia członkowie rządu sami napisali wnioski o dymisje. Zgodnie z procedurami każdy taki wniosek musi przyjąć parlament. Dodatkowa trudność polega na tym, że Rada Najwyższa podejmuje decyzje większością konstytucyjną. Jeszcze przed rosyjską inwazją wymagało to większości przekraczającej 50 proc., ponieważ nie obsadzono mandatów w okupowanych okręgach jednomandatowych. Przez stan wojenny nie da się z kolei przeprowadzać wyborów uzupełniających, więc liczba posłów się kurczy (niektórzy sami rezygnują, innych Rada pozbawia mandatu za zdradę), a liczba głosów do zdobycia nie maleje. W dodatku rządzący Sługa Narodu (SN), partia eklektyczna, traci spójność.

Rząd teoretycznie dysponuje samodzielną większością. W praktyce każda decyzja wymaga zbierania głosów. Jednocześnie – jak mówi nam jeden z posłów obozu władzy – parlamentarzyści mają pretensje o marginalizację. Centrum decyzyjne przeniosło się do biura prezydenta, a ministrowie ignorują zaproszenia do Rady. W efekcie planowana od miesięcy rekonstrukcja rządu była przesuwana, bo Zełenski nie miał pewności, czy posłowie zatwierdzą zmiany. Z tego samego powodu pracą kilku ministerstw kierowali p.o. Rekordowy pod tym względem resort kultury nie ma kierownika od lipca 2023 r. Wszystkie wakaty mają zostać obsadzone dzisiaj. – Latem prezydent był zajęty formułowaniem planu zwycięstwa, czyli dalszych działań na froncie, i ofensywą w obwodzie kurskim. Teraz pojawiło się okno dla zmian – mówi informator z kręgów rządowych.

Los poszczególnych ministrów wisiał na wniosku. Posłowie nie wyrazili zgody na odejście wicepremier ds. reintegracji Iryny Wereszczuk. Zabrakło 12 głosów, a politycy twierdzili, że to reakcja na zignorowanie przez nią zwyczaju złożenia przed parlamentem sprawozdania z efektów pracy. Udało się zwolnić ministra strategicznych gałęzi przemysłu Ołeksandra Kamyszina, którego ma czekać awans do biura prezydenta, i ministra sprawiedliwości Dmytra Maluśkę. Maluśka akurat pojawił się w Radzie, co posłowie powitali oklaskami. Odwołano też wicepremier ds. integracji europejskiej Olhę Stefaniszynę, która dzisiaj ma zostać następczynią Maluśki w resorcie sprawiedliwości w randze… wicepremier ds. eurointegracji i dalej będzie odpowiadać za negocjacje akcesyjne. – To ją wzmocni instytucjonalnie, bo w integracji w dużej mierze chodzi o zmiany prawne. Za polskiego przewodnictwa w UE chcemy zacząć negocjacje rozdziałów określanych jako „fundamentals” – mówi źródło rządowe. Chodzi m.in. o wymiar sprawiedliwości, prawa i wolności obywatelskie.

Kułeba i tak miał stracić stanowisko?

Stanowisko miał także stracić szef dyplomacji Dmytro Kułeba, ale głosowanie nad jego dymisją przesunięto. Jak napisał na Telegramie poseł Jarosław Żełezniak, do ostatniej chwili trwało zbieranie głosów „za”. Minister wywołał niedawno skandal, gdy porównał w Olsztynie zbrodnię wołyńską do akcji „Wisła”. Jednak przygotowania do jego odwołania trwały od dawna. Wiosną do MSZ na I wiceministra trafił z biura prezydenta Andrij Sybiha, zaufany człowiek Jermaka. Według mediów to właśnie Sybiha przejmie resort. – Odejście z biura prezydenta na stanowisko nieministerialne to degradacja, ale dla niego to był tylko pierwszy krok – mówi nasz informator spoza obozu władzy. – Sukcesy brali na siebie Zełenski z Jermakiem, a odpowiedzialność za porażki zrzucano na Kułebę, więc gdy minister przeprowadził czerwcowy szczyt w Szwajcarii, uznano, że można już go odwołać – słyszymy. – Kułeba coraz gorzej wypadał w pracy zespołowej – dodaje osoba zbliżona do rządu.

Minister najpewniej w ogóle odejdzie z administracji. Miał mówić znajomym, że zajmie się agrobiznesem. Nie wiadomo za to, jaka przyszłość czeka Rostysława Szurmę, dotychczasowego zastępcę Jermaka. Szurma, podejrzewany o udział w korupcji, został we wtorek zwolniony przez Zełenskiego. Jemu akurat nie pozwolono napisać wniosku o dymisję. Szurma nie podobał się Amerykanom. W Kijowie można usłyszeć, że jego odwołanie to pierwsza decyzja kadrowa Zełenskiego podjęta pod naciskiem Waszyngtonu. Dla innych polityków budowane niezależnie od Jermaka relacje z USA są obciążeniem. Tym tłumaczy się odwołanie wiosną wicepremiera ds. odbudowy Ołeksandra Kubrakowa i zmuszenie do dymisji szefa agencji ds. odbudowy Mustafy Najjema. W efekcie dwa najważniejsze urzędy odpowiedzialne za odbudowę nie były obsadzone, gdy w Berlinie odbywała się międzynarodowa konferencja na ten temat. – W obozie prezydenckim uznano ich za zdrajców, którzy wynoszą informacje do amerykańskiej ambasady – mówi DGP jeden z posłów SN. Jego zdaniem nieprzypadkowo wybrano na ich odwołanie wiosnę, kiedy relacje z USA były chłodne ze względu na blokadę pomocy wojskowej. Za zemstę za zbytnią niezależność środowisko eksperckie uznało też poniedziałkowe odwołanie Wołodymyra Kudryckiego, prezesa operatora systemu przesyłowego Ukrenerho, cenionego za przełączenie sieci elektroenergetycznej na europejską dokonane w pierwszych tygodniach inwazji. Jednak zbieżność dat była przypadkowa, bo desynchronizację z siecią poradziecką planowano zawczasu. Jak mówią nasze źródła, za tą dymisją także stoi Jermak.

We wtorek opublikowano wyniki sondażu na temat oceny wpływów Jermaka, przeprowadzonego przez Centrum Razumkowa i Fundację Inicjatywy Demokratyczne. 59 proc. ankietowanych uznało, że biuro prezydenta wywiera wykraczający poza pełnomocnictwa wpływ na parlament i rząd. W kuluarach mówiło się też, że Jermak dąży do odwołania premiera Denysa Szmyhala. Wymieniano nazwisko wicepremier Julii Swyrydenko jako jego następczyni. – Premiera uratowała konieczność dokończenia prac nad budżetem – mówi jedno z naszych źródeł. ©℗