Kraje, gdzie pracy było mało po kryzysie, wracają do formy. Bezrobotnych przybywa w Niemczech.
Europejski przemysł pozostaje w słabej kondycji, mimo to rynek pracy nie sygnalizuje problemów. Stopa bezrobocia w Unii Europejskiej wyniosła w maju 6 proc. To rekordowo niski poziom, który utrzymuje się już od prawie dwóch lat.
Po części to skutek tego, że słabość sektora przetwórczego jest kompensowana przez usługi. Pod względem udziału w tworzeniu wartości dodanej to główna część zachodnich gospodarek, która zyskiwała zwłaszcza w okresie wychodzenia z pandemii.
Sytuacja w Europie jest jednak zróżnicowana. Nadal są miejsca, gdzie stopa bezrobocia przekracza 10 proc. – to Hiszpania i Grecja, czyli kraje z tradycyjnie słabym rynkiem pracy, a przy tym jedne z największych ofiar kryzysu zadłużeniowego strefy euro z początku poprzedniej dekady.
Hiszpania pozostaje unijnym krajem z największą liczbą bezrobotnych – było ich tam w maju niemal 2,9 mln, ale wiosną 2013 r. liczba osób bez płatnego zajęcia przekraczała tam 6 mln. W ciągu ostatnich 12 miesięcy w Hiszpanii ubyło 27 tys. bezrobotnych. W pierwszych pięciu miesiącach tego roku ich liczba zmniejszyła się o 13 tys.
Zarówno w ciągu ostatnich 12 miesięcy, jak i w porównaniu z końcem ub.r. największy sukces w ograniczaniu bezrobocia w UE notują Włochy. Osób bez pracy było tam według ostatnich danych 1,75 mln, od początku roku ich liczba zmniejszyła się o prawie 90 tys., a w ciągu ostatnich 12 miesięcy o ponad 220 tys. Przed dekadą liczba osób bez płatnego zajęcia przekraczała tam 3 mln.
Unijny kraj, w którym problem narasta w ostatnim czasie najszybciej? To Niemcy. Co prawda notowana tam 3,3-proc. stopa bezrobocia wciąż należy do najniższych na kontynencie, ale w żadnym innym państwie UE nie było takiego przyrostu liczby osób bez płatnego zajęcia, jak u naszych zachodnich sąsiadów. Od początku roku przybyło ich 65 tys. Jeśli trend się utrzyma, liczba bezrobotnych wzrośnie do 1,5 mln. Pomijając czas pandemii to poziom niewidziany od 2017 r.
Polska należy do unijnych krajów z najniższą stopą bezrobocia. W maju wynosiła ona u nas 3 proc. Lepiej pod tym względem było jedynie w Czechach. Dane Eurostatu różnią się od tych, jakie raportuje resort pracy, a za nim Główny Urząd Statystyczny – w kraju posługujemy się na ogół liczbą i odsetkiem osób zarejestrowanych jako bezrobotne w urzędach pracy. W takim ujęciu stopa bezrobocia w Polsce wynosiła w maju 5 proc., a liczba bezrobotnych – 777 tys.
Chociaż stopa bezrobocia w Polsce utrzymuje się na rekordowo niskim poziomie, ekonomiści widzą oznaki słabości naszego rynku pracy. Niepokojącym sygnałem jest ograniczanie zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw (w firmach niefinansowych zatrudniających co najmniej 10 osób). Jest to wiązane z osłabieniem koniunktury, ale może mieć związek również z pogorszeniem konkurencyjności firm, co jest związane z dużymi podwyżkami płacy minimalnej w Polsce w ostatnich latach.
W strefie euro stopa bezrobocia wynosiła w maju 6,4 proc. Podobnie jak w całej UE jest rekordowo niska. W połączeniu z wysokim wzrostem płac jest sygnałem siły popytu. Te dane są dodatkowym argumentem dla Europejskiego Banku Centralnego przeciwko dalszemu luzowaniu polityki pieniężnej. Dodatkowy, bo najważniejszy z perspektywy EBC wskaźnik, czyli inflacja, pozostaje powyżej celu banku. W czerwcu według wstępnych danych 12-miesięczne tempo wzrostu cen w strefie euro wyniosło 2,5 proc. (miesiąc wcześniej było to 2,6 proc.), gdy cel to 2 proc.
„Inflacja cen usług utrzymywała się na poziomie 4,1 proc. w skali roku, co utrzymywało inflację bazową na zbyt wysokim poziomie, aby można było dokonać kolejnej rychłej obniżki stóp procentowych. Przy wciąż uporczywie wysokim wzroście płac najważniejszą barierą dla dalszych obniżek stóp procentowych pozostaje właśnie niepewność co do inflacji w sektorze usług” – zauważyli w środowym komentarzu analitycy banku ING.
„Biorąc pod uwagę silny rynek pracy i gospodarkę w nieco lepszej kondycji niż w zeszłym roku, EBC może sobie pozwolić na czekanie z kolejnymi działaniami na kolejne dowody zmniejszenia presji inflacyjnej” – dodali.
EBC obniżył stopy procentowe w czerwcu. Stopa depozytowa zmalała o 0,25 pkt proc., do 3,75 proc.
W Polsce główna stopa Narodowego Banku Polskiego była obniżana dwukrotnie w ubiegłym roku. Od października 2023 r. wynosi 5,75 proc. Spodziewany wzrost inflacji związany m.in. z częściowym uwolnieniem cen energii, a także wysoki wzrost wynagrodzeń sprawiają, że Rada Polityki Pieniężnej może wrócić do obniżek dopiero w przyszłym roku. Lipcowe posiedzenie RPP kończy się dziś. ©℗