W latach 1991-1995 wojna domowa w byłej Jugosławii przyniosła niewyobrażalne cierpienia i zbrodnie wojenne. Jednym z najbardziej przerażających wydarzeń była masakra w Vukovarze. 19 listopada 1991 roku, siły Jugosłowiańskiej Armii Ludowej oraz serbskie jednostki paramilitarne wyciągnęły około 400 mężczyzn ze szpitala w Vukovarze. Uwięziono ich, torturowano, a następnie zamordowano w pobliskim wąwozie Ovcara. Slavko Dokmanovic, ówczesny burmistrz Vukovaru, był jednym z głównych odpowiedzialnych za te zbrodnie. W 1995 roku Międzynarodowy Trybunał Karny ds. Byłej Jugosławii (ICTY) wydał tajny akt oskarżenia przeciwko sprawcom masakry, w tym Dokmanovicowi.

"Little Flower" - pierwszy zbrodniarz z bałkańskich wojen aresztowany przez Polaków

Operacja „Little Flower” była skomplikowaną misją, wymagającą precyzyjnego planowania i współpracy na najwyższym poziomie. Od 1996 roku, polscy żołnierze z GROM-u pełnili misję ONZ we wschodniej Sławonii, której celem była ochrona ludności cywilnej oraz reagowanie na wszelkie próby eskalacji konfliktu. Jednym z najważniejszych zadań było schwytanie zbrodniarzy wojennych.

Piotr Gąstał, były dowódca GROM-u, wyjaśniał, że operacja musiała być przeprowadzona w sposób dyskretny, aby nie wywołać napięć w regionie. „Nie mogła to być spektakularna akcja. Zależało nam na tym, by nikt nie zwrócił uwagi na to, co się dzieje,” wspominał Gąstał. Dokmanovic, mieszkający wówczas w Serbii, musiał zostać zwabiony do Chorwacji, co było niezwykle trudne. Prokuratorzy ICTY wezwali go jako świadka przeciwko Chorwatom, licząc, że zgodzi się na podróż.

Przebieg operacji

27 czerwca 1997 roku, Dokmanovic został przewieziony do Vukovaru pod pretekstem negocjacji dotyczących jego nieruchomości. Dowódca operacji, major Krzysztof Zieliński, wraz z Dariuszem Zawadką, pełniącym rolę kierowcy, przygotowali dokładny plan. Kiedy samochód z Dokmanovicem przejeżdżał obok bazy GROM-u, z naprzeciwka wyjechała ciężarówka, zmuszając kierowcę do gwałtownego skrętu. Samochód wjechał do bazy i uderzył w worki z piaskiem, co wywołało dezorientację Dokmanovica.

Żołnierze GROM-u, działając z precyzją i szybkością, błyskawicznie zatrzymali zbrodniarza. Płk Andrzej Wróblewski, jeden z kluczowych operatorów, wspomina: „Na początku nie wiedział, co się stało. Gdy pojawił się obok niego jeden z haskich prokuratorów i odczytał akt oskarżenia, od razu zaczął się wszystkiego wypierać.”

Problemy na lotnisku

Zatrzymanie Dokmanovica to był dopiero początek. Trzeba było przetransportować go do Hagi, co okazało się skomplikowane. Na lotnisku w Chorwacji pojawiły się problemy z lokalnymi władzami, które zaczęły interesować się sytuacją. Chorwaci, widząc zamieszanie, zaczęli grozić bronią, co wymagało interwencji dyplomatycznej. Dzięki szybkim działaniom dowództwa UNTAES oraz wsparciu dyplomatycznemu, samolot z Dokmanovicem na pokładzie mógł wystartować i bezpiecznie wylądować w Hadze.

Podziękowania od Billa Clintona

Operacja „Little Flower” była pierwszą udaną misją zatrzymania zbrodniarza wojennego na terenie byłej Jugosławii. Sukces tej operacji miał ogromne znaczenie dla międzynarodowego systemu sprawiedliwości, udowadniając, że nawet najbardziej poszukiwani zbrodniarze nie mogą czuć się bezpieczni. Misja ta miała również istotny wpływ na pozycję Polski w NATO. Wkrótce po operacji, prezydent USA Bill Clinton odwiedził Polskę i osobiście podziękował żołnierzom GROM-u za ich odwagę i profesjonalizm.

Płk Piotr Gąstał, opisując operację, podkreślał znaczenie precyzyjnego planowania i zgrania zespołu. „Każdy szczegół był ważny, a moment zatrzymania Dokmanovica to sekundy pełne adrenaliny. Udało się dzięki naszemu zgraniu jako zespół i precyzyjnemu wykonaniu planu,” wspominał.

Sierżant Tomasz Kowalski dodał: „Operacja musiała być przeprowadzona cicho i sprawnie. Nasi żołnierze wykazali się ogromnym profesjonalizmem i odwagą. Był to ogromny zaszczyt móc uczestniczyć w tej misji.”

Operacja „Little Flower” pozostaje jednym z najważniejszych wydarzeń w historii jednostki GROM, świadcząc o ich zdolności do działania na najwyższym poziomie w najtrudniejszych warunkach. Wspomnienia uczestników tej misji są pełne dumy i stanowią inspirację dla przyszłych pokoleń żołnierzy. Operacja „Little Flower” była nie tylko sukcesem militarnym, ale również symbolicznym zwycięstwem sprawiedliwości nad bezprawiem. Udowodniła, że międzynarodowe siły specjalne mogą skutecznie egzekwować prawo i chronić ludność cywilną nawet w najbardziej skomplikowanych sytuacjach. Dzięki tej operacji Polska zyskała reputację wiarygodnego partnera, a GROM ugruntował swoją pozycję jako jedna z najlepszych jednostek specjalnych na świecie.