Kolejne białoruskie fabryki rozpoczynają pracę na rzecz rosyjskiej zbrojeniówki.
Białoruś militaryzuje przemysł cywilny zgodnie z potrzebami rosyjskich sił zbrojnych atakujących Ukrainę. Podobne zabiegi były jednym z tematów wizyty Władimira Putina w Mińsku 23–24 maja. Rosyjski przywódca na spotkanie z Alaksandrem Łukaszenką zabrał nowo powołanego ministra obrony Antona Biełousowa.
W maju białoruski przywódca mówił, że rozmawiał z Putinem o wspólnych projektach przemysłowych zmierzających do zastąpienia towarów i procesów pochodzących z importu w „mikroelektronice, budowie maszyn i obrabiarek, współpracy zbrojeniowej”. – Inaczej mówiąc, na kierunkach, które pozwalają na osiągnięcie celów suwerenności technologicznej i bezpieczeństwa gospodarczego naszych państw. Wszystkie decyzje, Władimirze Władimirowiczu, już z panem podjęliśmy. Rządy powinny je teraz zrealizować w wyznaczonych terminach – mówił Łukaszenka. – W pierwszym rzędzie skupiamy się na bezpieczeństwie. Wiele naszych spotkań w 90 proc. albo i więcej jest poświęconych kwestiom bezpieczeństwa i obrony – dodawał. Putin był bardziej dyskretny i wspomniał tylko o „szczegółowym omówieniu kwestii sformowania wspólnej przestrzeni obronnej”.
Pięć dni po wizycie Putina Łukaszenka odwiedził Orszę. To strategicznie położone miasto przemysłowe w obwodzie witebskim, węzeł kolejowy i drogowy łączący korytarze wschód–zachód (Mińsk–Moskwa) i północ–południe. Celem wyjazdu do Orszy była fabryka Lehmasz, produkująca cywilne wyroby z żeliwa w rodzaju rur, patelni i garnków. Jak zauważyła opozycyjna „Nasza Niwa”, na okoliczność przyjazdu Łukaszenki dyrektor fabryki Uładzisłau Paulenka założył mundur, a przywódcy towarzyszył Dzmitryj Pantus, szef Państwowego Komitetu Wojskowo-Przemysłowego, który koordynuje prace zbrojeniówki. Na zdjęciach opublikowanych przez władze widać korpusy pocisków artyleryjskich, najpewniej kaliber 152 mm. – Nie będziemy wiecznie łapci pleść. Trzeba produkować również poważną produkcję – przekonywał Łukaszenka. Na do widzenia dyktator dostał od Paulenki kocioł do gotowania pilawu.
Niezależne od władz Euroradio podawało w lutym, że Lehmasz prowadzi szeroko zakrojoną rekrutację. To niejedyny orszański zakład przemysłowy, który został przestawiony na wojskowe tory. Pracowników poszukują także zakłady AIZ, produkujące dotychczas sprzęt do obróbki metalu. Nasze białoruskie źródła twierdzą, że obecnie z taśm w Orszy zjeżdżają także elementy potrzebne do produkcji moździerzy. Euroradio potwierdzało: oba orszańskie zakłady pracują na rzecz rosyjskiego sektora zbrojeniowego. Rekrutację i modernizację prowadzi także trzeci podupadający przed 2022 r. zakład z Orszy. Dotychczas Czyrwony Baraćbit produkował obrabiarki, sprzedawane m.in. do Polski. Niewykluczone, że i on przestawił się na „poważną produkcję”. Lokalna „Arszanskaja Hazieta” podawała, powołując się na wiceministra przemysłu Alaksandra Jafimaua, że inwestycje w Czyrwonym Baraćbicie „są finansowane m.in. przez Federację Rosyjską”.
Według białoruskiego analityka Andreja Trubieki obecnie 13 proc. rosyjskiej produkcji zbrojeniowej korzysta na jakimś etapie ze wsparcia białoruskich fabryk. Trubieka zwraca uwagę, że Rosjanie nie dysponują np. zakładami produkującymi podwozia do zestawów rakietowych. W czasach radzieckich były one produkowane w mińskich zakładach MZKC – i tak jest do dziś. Białorusini remontują rosyjskie czołgi, a eksperci przewidują, że w najbliższym czasie mogą rozpocząć produkcję bezzałogowców. Łukaszenka na pierwszym etapie inwazji na Ukrainę przekazał Kremlowi istotną część własnego sprzętu wojskowego. Kanał „Biełaruski Hajun”, zajmujący się monitoringiem białorusko-rosyjskiej współpracy wojskowej, pisał w listopadzie 2022 r. o 98 czołgach T-72A, 60 wozach piechoty BMP-2 i 54 ciężarówkach Urał. Z kolei ukraiński wywiad wojskowy informował w tym samym czasie o przekazaniu kilkuset ton amunicji. ©℗