-Na pomysł wydrukowania pocisków dla walczących żołnierzy wpadliśmy wspólnie z żoną. To było dla nas naturalne rozwiązanie. - mówi Wiaczesław, specjalista od IT z lwowszczyzny.
Z żoną w domu drukujecie pociski 3D. To raczej niecodzienne zajęcie, jak to się zaczęło?
Rozpoczęcie wojny to była nieznośna rzeczywistość strachu oraz złości. Chciałem pomóc, ale jako specjalista z branży IT mam specjalny przydział mobilizacyjny i jestem w rezerwie. Na początku wysyłaliśmy więc z żoną pieniądze na zbiórki dla żołnierzy. W domu stała wtedy jedna drukarka 3D i naturalnie tak jakoś zaczęliśmy dyskutować, czy da się elementy uzbrojenia drukować na takim sprzęcie. Rozmawialiśmy z wojskiem i zostaliśmy skierowani do jednego z producentów amunicji. Tak naprawdę drukujemy tylko skorupy pocisków, które są wysyłane następnie do uzbrojenia.
Mieliście problemy z wejściem w linię produkcyjną amunicji?
Musieliśmy podpisać klauzulę czasowego dostępu do informacji niejawnych. Tak naprawdę jednak to co wykonujemy w domu mógłby wykonać w domu każdy, kto się zna na drukowaniu 3D. Ta technologia pozwala na tworzenie zarówno prototypów, jak i gotowych produktów z dużą precyzją i szybkością. Technologia ta otwiera nowe możliwości, zwłaszcza dla małych producentów i hobbystów, którzy mogą wytwarzać amunicję na małą skalę bez konieczności inwestowania w drogie urządzenia i linie produkcyjne.
Co trzeba zrobić, by samemu wydrukować pocisk, a właściwie jego skorupę?
Proces druku 3D pocisków zaczyna się od przygotowania cyfrowego modelu 3D za pomocą oprogramowania CAD. Model ten jest następnie przesyłany do drukarki 3D, która zaczyna nakładać warstwy materiału zgodnie z zaprojektowanym kształtem. W przypadku drukowania polimerów, proces ten jest stosunkowo prosty i szybki.
Drukowanie metali jest bardziej skomplikowane i wymaga precyzyjnej kontroli temperatury oraz warunków drukowania, aby zapewnić odpowiednie właściwości mechaniczne. Po zakończeniu druku, pociski często poddawane są dodatkowej obróbce, takiej jak polerowanie, obróbka cieplna czy pokrywanie specjalnymi powłokami w celu zwiększenia ich wytrzymałości i trwałości.
My jednakże postawiliśmy na polimery. Te dobiera zależnie od wymaganych właściwości balistycznych i mechanicznych. Najczęściej wykorzystywane są polimery, takie jak PLA (kwas polimlekowy) i ABS (akrylonitryl-butadien-styren), które są łatwe w obróbce i dostępne w przystępnych cenach. Testowałem oba i mam swojego faworyta, ale nie chciałbym podpowiadać osobom, które mogą mieć potem nieprzyjemności.
Mówisz o konsekwencjach prawnych?
Tak, ja mam podpisaną umowę na dostarczenie elementów uzbrojenia. Jesteśmy z żoną wolontariuszami i nasza inicjatywa bierze się z chęci pomocy w walce z rosyjskim najeźdźcą. Nie polecałbym jednak drukować takich rzeczy w Polsce, bo to może okazać się dość ryzykowne.
Jak wygląda wasza pracownia?
Ona cały czas się rozbudowywała, początkowo mieliśmy jedną drukarkę 3D, teraz mamy już trzy. Pierwotnie wykonywaliśmy też pociski z różnych materiałów, teraz ich dystybutor dostarcza nam gotowe tworzywo polimerowe. Trzeba przyznać, że nasze mieszkanie zamieniło się w małą fabryczkę - drukarki, kartony z pociskami, można znaleźć je wszędzie.
Ile jesteście w stanie dziennie wyprodukować pocisków?
Drukując standardowym Enderem 3 V2, prędkość drukowania to maksymalnie około 150 mm/s. Produkujemy głównie pociski moździerzowe oraz do granatników. Robimy to po godzinach pracy, ale czasem tworzyliśmy pociski przez kilkanaście godzin bez przerw na "cztery ręce i trzy drukarki". Wówczas ładnych kilka kartonów udaje się zapełnić do wysyłki. Liczymy, że ta mała cegiełka będzie uszczelniać mur, który nas chroni przed żołnierzami Putina.
Mieszkacie w regionie Lwowa, jak wygląda tu życie codzienne?
Ja pracuje online, a żona wychowuje nasze dziecko. Z pozoru żyjemy normalnie, bo nasz region nie jest przyfrontowy. Praca, zakupy, spacer. Rosjanie jednak chcą byśmy się bali. Dlatego właśnie bombardują cywili i infrastrukturę. I ten strach widać. Rosyjska rakieta trafiła w wieżowiec, od którego 200 metrów mieszkają moi znajomi. Śmierć czyha nie tylko na froncie.
Myślisz, że wojna szybko się skończy?
Nie wierzę w to. Rosja stosuje taktykę wysyłania morza ludzi i idzie im coraz lepiej. A zachód boi się wysłać prawdziwą pomoc, jak chociażby myśliwce, by nie drażnić moskali. Ukraina krwawi i wszyscy uciekają z niej. Może to spowodować, że nie będzie komu odbudowywać kraj po wojnie. Gdyby NATO chciało naprawdę pomóc to przejęliby granicę z Naddniestrzem, by uwolnić ganizon, który musi pilnować ten putinowski reżim. A przecież NATO mogłoby wyłączyć łączność, zniszczyć punkty oporu i w kilka godzin przywrócić Naddniestrze do Mołdawii. A przecież w tej bazie putinowców są tysiący amunicji, której tak bardzo potrzeba na froncie.
Tak się jednak nie stanie i to pokazuje, że kraje zachodu boją się Rosji i wykonania ruchów, które będę odbierane jako szkodzące interesom rosyjskim. I to właśnie jest prawda o wojnie na Ukrainie - pomoc wystarcza by się bronić, ale nie mamy czym Rosjan wypchnąć z kraju.