Kair otrzyma od Unii Europejskiej 7,4 mld euro pomocy inwestycyjnej. W zamian ma zatrzymać migrantów zmierzających do Europy z innych państw afrykańskich.

Zawarta w niedzielę umowa z Egiptem to drugie tego rodzaju porozumienie podpisane przez Unię Europejską. Wcześniej podobny układ Bruksela zawarła z Tunezją. Skala wsparcia dla afrykańskich państw jest jednak radykalnie inna. Podczas gdy w czerwcu 2023 r. tunezyjskim władzom w zamian za obietnicę ustabilizowania sytuacji migracyjnej udało się otrzymać 900 mln euro wsparcia makrofinansowego i ponad 100 mln euro na walkę z nielegalną migracją, Kair otrzyma przez najbliższe cztery lata łącznie 7,4 mld euro. Cały pakiet dla Egiptu został opakowany w inne ramy finansowe. 5 mld euro będą stanowić pożyczki preferencyjne, 1,8 mld – inwestycje bezpośrednie, a 600 mln – dotacje (z czego 200 mln ma zostać przeznaczone na rozwiązanie problemów migracyjnych). Oficjalnie więc jedynie 200 mln euro to wsparcie na walkę z nielegalną migracją.

Umowa sygnowana w Kairze przez szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen, premier Włoch Giorgię Meloni i kilku innych szefów rządów jest najlepszym przykładem nowej unijnej polityki migracyjnej. A ta w sferze współpracy międzynarodowej będzie oznaczać właśnie zawieranie podobnych umów ze wszystkimi przychylnymi państwami położonymi na szlakach migracyjnych. Kair jest przy tym ważnym partnerem przy dostarczaniu pomocy humanitarnej dla Palestyńczyków w Gazie. Jednak biorąc pod uwagę, że pakt o migracji i azylu budzi sprzeciw skrajnej prawicy – za zbyt łagodne ich zdaniem regulacje – oraz ugrupowań liberalnych i lewicowych – za domniemane łamanie międzynarodowych konwencji – problem wewnętrznego zarządzania migracją nie zostanie zamknięty jego przyjęciem. Będzie on powracał w trakcie kampanii wyborczej i po wyborach do Parlamentu Europejskiego. Dlatego unijne instytucje chcą przede wszystkim spróbować rozwiązać problem poza granicami UE.

Gwarantem tego ma być m.in. porozumienie z Egiptem, za które Bruksela jest krytykowana przez organizacje broniące praw człowieka. Na mocy umowy większość pieniędzy ma trafić bezpośrednio do władz w Kairze, a nie do potencjalnych beneficjentów końcowych, czyli lokalnych społeczności czy samorządów, jak ma to miejsce zazwyczaj przy okazji zawieranych przez Unię porozumień. Bruksela została za to zresztą skrytykowana przez część organizacji pomocowych. Z tego powodu umowa z Kairem nie podoba się też komisarz spraw wewnętrznych Ylvie Johansson. O ile jednak opinia wywodzącej się ze szwedzkiej lewicy urzędniczki prawdopodobnie nie będzie miała większego znaczenia, skoro kolejnego komisarza nominuje prawicowy rząd, o tyle opinia liderów państw będzie dla von der Leyen bardzo ważna. Kroki inicjowane przez szefową KE w sprawie migracji są zaś popierane głównie przez Giorgię Meloni, której ugrupowanie od miesięcy jest kuszone przez szefa Europejskiej Partii Ludowej (EPP) Manfreda Webera do wstąpienia w szeregi bloku.

Samej Ursuli von der Leyen, kandydatce EPP na kolejną kadencję na fotelu szefowej Komisji, poparcie Meloni i obecnych w niedzielę w Egipcie przywódców Austrii, Cypru czy Grecji może dać cenny argument w debatach o migracji. A te mogą powrócić w rozpoczynającej się wkrótce kampanii za sprawą rosnących w sondażach w niemal całej UE ugrupowań prawicowych i skrajnie prawicowych. Coraz częściej jednak zaostrzanie przepisów migracyjnych i walka z nielegalną migracją są inicjowane przez centroprawicową EPP, która zaproponowała nawet pójście krok dalej. Frakcja von der Leyen chętnie widziałaby też podpisywanie porozumień o readmisji migrantów do państw trzecich, co oznaczałoby, że osobę oczekującą na rozpatrzenie wniosku azylowego można byłoby odesłać za granicę na cały czas oczekiwania. Podobna koncepcja brytyjska z odsyłaniem migrantów do Rwandy spotkała się z międzynarodową krytyką i do dziś nie została zastosowana w praktyce. ©℗