Współpracownik Aleksieja Nawalnego, Leonid Wołkow, oznajmił w piątek, że jeśli potwierdzi się informacja o śmierci opozycjonisty, będzie to oznaczało, że zabił go przywódca Rosji Władimir Putin.

"Nie mamy podstaw, by wierzyć państwowej propagandzie. Jeśli to (jednak) prawda, to nie +Nawalny zmarł+, lecz +Putin go zabił+ - (trzeba mówić) wyłącznie w ten sposób. Ale nie mam do nich za grosz zaufania" – napisał Wołkow na platformie X (d. Twitterze).

Inny współpracownik Nawalnego, Iwan Żdanow, oznajmił w piątek na platformie X, że krewni opozycjonisty powinni zostać poinformowani o jego śmierci w ciągu 24 godzin, ale dotąd to nie nastąpiło.

Rosyjskie służby więzienne powiadomiły w piątek, że Nawalny zmarł nagle w kolonii karnej za kołem podbiegunowym w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym, na Dalekiej Północy. Nawalny "poczuł się źle" i "stracił przytomność". Mimo wezwania pogotowia i prób reanimacji opozycjonista zmarł - utrzymują służby więzienne.

W styczniu br. minęły trzy lata, odkąd Nawalny został aresztowany i uwięziony po powrocie do Rosji z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia, przeprowadzonej najpewniej przez rosyjskie służby specjalne. Władze wszczęły wobec niego kolejne sprawy karne, skutkujące wyrokami przewidującymi łącznie ponad 30 lat pozbawienia wolności. (PAP)

mw/ szm/