Huti, o których w Polsce dotychczas mało kto słyszał, zaatakowali nawet okręt brytyjskiej marynarki wojennej HMS Diamond. Mają drony, czołgi, pociski balistyczne oraz manewrujące, dysponują szybkimi ścigaczami do porwań na morzu. Skąd się wzięli Huti?

Powstawanie pirackich parapaństw nie jest niczym nowym w historii świata. Juliusz Cezar spędził w niewoli piratów ciężki czas, żartując cały czas, że po wykupieniu ich ukrzyżuje. Nawet na Bałtyku istniało państewko pirackie – Gotlandia za czasów Braci Witalijskich, których dopiero zniszczyła ekspedycja miast hanzeatyckich pod wodzą Zakonu Krzyżackiego. Niewielkie zatoki, skaliste wybrzeża i odbywający się w pobliżu bogaty handel. To od lat przyciągało awanturników, biedaków i watażków do ataku na statki. Nawet jednak Somalijscy piraci nie byli tak zorganizowani jak Huti z Jemenu. Co wiemy o nich i czy są zagrożeniem dla bezpieczeństwa światowego handlu?

Huti wypływają na szerokie wody po ataku Hamasu

Huti od lat toczy walki zbrojne. Dla szerszego świata pokazali się rozpoczęciu walk pomiędzy Hamasem i Izraelem. Wówczas obwieszczono, że będą atakować statki płynące przez Morze Czerwone z dostawami do Izraela. Szybko się okazało, że celem może zostać każdy statek poruszający się przez Kanał Sueski. Od 19 listopada 2023 piraci aż 26 razy atakowali handel morski. Potrzebne było wsparcie piątej Floty Stanów Zjednoczonych oraz okrętów Wielkiej Brytanii by chronić szlaki handlowe, zaś nazwa Huti trafiła do światowych nagłówków.

Huti to jednak ponad 100-letnia historia, a nie tylko piraci z 2023 i 2024 roku. Po raz pierwszy tej szyicki odłam islamu pojawił się w północnym Jemenie w 1918 roku. Wówczas to powstanie Zajdiego doprowadziło do powstania suwerennego państwa, które zostało zlikwidowane po wojnie domowej z 1962. Wówczas wojskowa junta proklamowała Jemeńską Republiką Arabską.

Przez wiele lat Huti znowu było tylko określeniem plemiennym. Zmieniło się to w latach 90. XX wieku, gdy powstał opozycyjny Ruch Zmiany walczący politycznie z rządem jemeńskim. Osią konfliktu była marginalizacja biedniejszych, północnych regionów zamieszkiwanych przez szyitów. Polityczny ruch Huti jest organizacją ekstremalną. Ich hasło widoczne na fladze brzmi: "Bóg jest wielki | śmierć Ameryce | śmierć Izraelowi | przekleństwo Żydom | zwycięstwo islamowi". Bojówkarze nie cofają się przed zbrodniami na cywilach oraz okaleczaniem i torturowaniem jemeńskich żołnierzy i policjantów.

Huti w Arabskiej Wiośnie Ludów

Arabska Wiosna Ludów miała też i Jemeński epizod, który właściwie trwa do dzisiaj. W roku 2011 obalono autokratycznego prezydenta Ali Abdullaha Saleha. Chaos politycznej zawieruchy wzmocnił Huti i spowodował, że ruch zyskał na popularności i przerodził się w bojówki. W 2014 roku buntownicy zajęli nawet stolicę Jemenu – Sannaa. Rozpoczęła się wówczas wojna domowa pomiędzy Huti, a legalnym rządem Mansura Hadi'ego, wspieranym przez Arabię Saudyjską.

Konflikt ten stał się jednym z najkrwawszych w XXI wieku. Ludność Jemenu jest pozbawiona podstawowych środków do życia, tysiące ludzi głoduje – w tej grupie są też umierające z głodu dzieci. Raport ONZ o stanie Jemenu był szokiem dla świata. Według niego nawet 24 mln osób, czyli aż 80 proc. populacji Jemenu potrzebuje pomocy humanitarnej. Ponad 3 mln osób zostało przesiedlonych wewnętrznie, a około 20 mln jest zagrożonych klęską głodu. Olbrzymi wpływ na ten stan rzeczy miały właśnie szyickie bojówki Huti, które często łączone są z prześladowaniem mniejszości religijnych i etnicznych.

Co będzie dalej z Huti?

Atak na brytyjski okręt miał być rewanżem za zabicie 10 bojowników podczas ataku na kontenerowiec Mersk Line. Stacjonujący w pobliżu amerykanie poderwali śmigłowce i bez trudu zatopili trzy łodzie piratów. Zwrócenie oczy świata na Huti niszczy strategiczną sytuację plemion z Jemenu. Mimo, iż tajemnicą poliszynela jest wsparcie sprzętowe ze strony Iranu dla piratów, to dysproporcja w środkach technicznych i ogniowych jest olbrzymia.

Kanał Sueski, obsługuje jednak aż około 12%-15% światowego handlu i każde zagrożenie bezpieczeństwa na szlaku może wpłynąć na zwiększenie kosztów transportowych. Doskonale sobie zdaje z tego sprawę Iran, dla którego Huti są tanim mięsem armatnim, które będzie destabilizować region. Zdaniem amerykańskiego wywiadu rebelianci otrzymali nawet pociski balistyczne, zdolne przemierzyć 2 tys. km.

USA i Wielka Brytania wspomagane przez koalicjantów m.in. z Australii, Bahrajnu, Kanady i Holandii rozpoczęły w grudniu operację polegającą na zapewnieniu bezpiecznej żeglugi. Prowadzone są też operacje przy pomocy myśliwców i rakiet Tomahawk. Rzecz jasna siły koalicji dysponują przewagą ogniową, którą mogą wykorzystywać do niszczenia celów oraz ograniczania aktywności Huti na wodzie. Regiony zapalne – co pokazał atak Hamasu – mogą jednak długi czas być spokojne, by później nastąpił niespodziewany atak. Tylko wygrana rządu Jemeńskiego w walce z Huti i odzyskanie kontroli nad terytorium przywróciłoby w 100 procentach bezpieczeństwo żeglugi. Jeśli się tak nie stanie Iran wciąż będzie szukał swojej szansy, by przy pomocy rebeliantów destabilizować region.