Kandydat na prezydenta Tajwanu Lai Ching-te wierzy, że kraj musi zmniejszyć zależność gospodarczą od Chin. Zdaniem jego rywala Hou You-yi spokój na wyspie zapewni przeciwny scenariusz.

W wyborach parlamentarno-prezydenckich, które odbędą się na Tajwanie w najbliższą sobotę, Demokratyczna Partia Postępu (DPP) zawalczy o bezprecedensową trzecią kadencję. Do wyścigu o fotel prezydenta z ramienia ugrupowania stanął Lai Ching-te, który przez ostatnie lata zajmował stanowisko wiceprezydenta. Lai określił głosowanie jako „wybór między demokracją a autokracją”. Argumentując, że jest jedynym kandydatem, który może chronić autonomię Tajwanu przed rosnącym zagrożeniem ze strony Chin. Dlatego chce wzmocnić obronność wyspy, zbliżyć się do Stanów Zjednoczonych i zmniejszyć zależność gospodarczą od Państwa Środka, największego partnera handlowego kraju. Eksport do Chin i Hongkongu stanowił 35,2 proc. całkowitej sprzedaży zagranicznej Tajwanu w 2023 r. – podało tamtejsze ministerstwo finansów. Stany Zjednoczone znalazły się na drugim miejscu.

Doktor Chun-Yi Lee z Uniwersytetu w Nottingham podkreśla w rozmowie z DGP, że w przeszłości Lai zajmował publicznie bardziej wyraziste stanowisko w kwestii niepodległości Tajwanu. – Wątpliwe, że wróci do niepodległościowej narracji, jeśli wygra wybory. Byłoby to postrzegane jako niebezpieczny sygnał – mówi. Zdaniem ekspertki będzie dążył do utrzymania status quo.

Przewodniczący Xi Jinping w swoim noworocznym przemówieniu przypomniał, że „zjednoczenie Chin z Tajwanem jest nieuniknione”. Państwo Środka od dawna utrzymuje narrację, zgodnie z którą niepodległość wyspy doprowadzi do wojny. – Pokój jest bezcenny, a wojna nie ma zwycięzców. Pokój bez suwerenności jest jak Hongkong. To fałszywy pokój – komentował Lai na konferencji prasowej w tym tygodniu. Podkreślał jednak, że pozostanie otwarty na współpracę z Pekinem, jeśli będzie się odbywać na równych zasadach. W oczach władz ChRL Lai to separatysta.

Te stawiają bowiem na zwycięstwo kandydata konserwatywnego ugrupowania Kuomintang (KMT) Hou You-yi. To były policjant i burmistrz Nowego Tajpej. KMT, która od dawna zmaga się z wizerunkiem zbyt elitarystycznej, ma nadzieję, że jego robotnicze korzenie przemówią do szerokiego grona wyborców. Partia stara się rozszerzyć swoją starszą bazę o młodych Tajwańczyków.

Hou prezentuje odmienną od Lai wizję. Twierdzi, że zwiększenie powiązań gospodarczych i otwarcie dialogu z Chinami jest najlepszym sposobem na zachowanie pokoju. Zdaniem Chun-Yi Lee do zjednoczenia z Państwem Środka za jego rządów nie dojdzie. Hou publicznie odrzucił model „jeden kraj, dwa systemy”, który obowiązuje w Hongkongu i Makau, ale sprzeciwił się także konfrontacyjnej – jego zdaniem – strategii oponentów. – Jaką drogą oni podążają? Drogą do wojny! – mówił o DPP Jaw Shaw-kong, który po ewentualnym zwycięstwie Hou zostanie wiceprezydentem.

W ciągu ostatnich ośmiu lat prosuwerennościowych rządów DPP Chiny nieustannie zwiększały swoją obecność wojskową wokół Tajwanu, a przed głosowaniem zintensyfikowały również kampanię dezinformacyjną. Minister spraw zagranicznych Tajwanu Joseph Wu powiedział we wtorek, że Chiny podejmowały próby ingerencji w każde wybory od czasu demokratyzacji Tajwanu. – Tym razem ich cele pozostają takie same: wpłynąć na krytyczną mniejszość w zaciętym wyścigu – przekonywał.

Chiny wystrzeliły satelitę, który – według tajwańskiego ministerstwa obrony – miał przelecieć nad południowym Tajwanem. Dwujęzyczny alarm przeciwlotniczy rozbrzmiał przez głośniki i został wysłany na każdy telefon komórkowy na Tajwanie, wywołując zamieszanie. W ostatnim czasie nad Tajwanem przelatywały również chińskie balony meteorologiczne. – Wszystkie tego rodzaju taktyki przypominają ludziom na Tajwanie, że istnieje niebezpieczeństwo wojny. Biorąc pod uwagę tego rodzaju groźby, myślę, że powinniśmy myśleć trzeźwo i nie dać się sprowokować – stwierdził Wu.

Wybuch konfliktu zbrojnego wydaje się na razie mało prawdopodobny. – Przywódcy Chin są zbyt przytłoczeni swoimi wewnętrznymi problemami, by rozważać inwazję na Tajwan – komentowała urzędująca prezydentka Tsai Ing-wen w wywiadzie dla „New York Timesa” pod koniec listopada.

Również ryzyko konsekwencji dla światowej gospodarki może motywować zaangażowane strony do pracy nad deeskalacją napięć. Szacuje się, że wpływ wojny w Cieśninie Tajwańskiej byłby znacznie większy niż rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Przede wszystkim ze względu na technologiczną zależność od wyspy. Taiwan Semiconductor Manufacturing Corporation (TSMC) jest największym producentem półprzewodników na świecie.

Chun-Yi Lee zauważa, że Pekin bacznie obserwuje też sytuację w Ukrainie.

– Utrzymanie międzynarodowego wsparcia dla Kijowa jest obecnie sporym wyzwaniem, ale przez pierwsze półtora roku było bardzo wysokie. A Tajwan ma przecież większe znaczenie dla Amerykanów niż Ukraina – podkreśla.

Z sondażu EToday przeprowadzonego na początku roku wynika, że Lai może liczyć na 38,9 proc. głosów. Daje mu to zaledwie 3,1 proc. przewagi nad kandydatem opozycji. ©℗