Wspierające Ukrainę Skopje nie wykazuje entuzjazmu wobec decyzji Brukseli o rozpoczęciu rozmów z Kijowem.

Macedonia Północna zrobiła wiele, by dołączyć do Unii Europejskiej. Na żądanie Grecji zakończono sięgający 25 lat spór i zmieniono oficjalną nazwę kraju, a rok temu zgodzono się na trudną i kruchą ugodę z Bułgarią. W zeszłym tygodniu zakończono proces screeningu. UE nie ocenia postępów na piątkę, ale docenia walkę z korupcją i reformy administracji. Nad Wardarem dominuje przekonanie, że przeszkodą na drodze do UE jest niegotowość największych krajów unijnych, a nie kryteria członkowskie.

Po decyzji Rady Europejskiej o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych z Ukrainą i Mołdawią Macedończycy czują pewne rozgoryczenie. Dla ubiegającego się o akcesję od prawie dwóch dekad bałkańskiego kraju ostatnie dni nie przyniosły żadnego przełomu, mimo nadziei po otwarciu negocjacji akcesyjnych w 2022 r. Dystans Skopje nie ma charakteru antyukraińskiego. Macedonia Płn. przyszła Kijowowi z imponującą jak na swoje rozmiary pomocą. Ukrainie przekazano wszystkie 30 czołgów T-72, wszystkie cztery samoloty szturmowe Su-25 oraz bliżej nieokreśloną liczbę śmigłowców Mi-24. Zgodnie z niektórymi szacunkami pod względem wartości przekazanego sprzętu wojskowego per capita Macedonia Płn. ma być nawet czwarta na świecie.

Transfery były powszechnie akceptowane przez społeczeństwo, choć tajemnicą nie jest, że sporą rolę w procesie odegrali Amerykanie. – W Skopje często się mówi, że decyzje zapadają „w twierdzy”, czyli wielkim kompleksie ambasady USA, nieopodal prawdziwej twierdzy. Regularnie zajeżdżają tam kolumny z prezydentem czy premierem – mówi nam źródło dyplomatyczne. W zamian za transfery Waszyngton ma pomóc w dozbrojeniu armii. Do kraju trafiły już pierwsze pojazdy wojskowe firmy Oshkosh, w drodze są kołowe wozy opancerzone Stryker. Trwają negocjacje na temat większego kontraktu na obronę przeciwlotniczą.

– Ludzie wspierają Ukraińców, bo Macedończycy odczuwają ze strony Bułgarii podobną dyskryminację, jak oni od Rosji. Ale czekamy dwie dekady na otwarcie pierwszych rozdziałów negocjacji. Istnieje poczucie, że wojna jest jedynym czynnikiem, który otworzył drzwi Ukrainie i Mołdawii – mówi DGP Jowan Dźorgowski, dziennikarz stacji Kanał 5. Nasz rozmówca jest zaniepokojony tym, co mogą przynieść najbliższe miesiące. By zaspokoić żądania Bułgarów, zgodnie z wynegocjowanym przez Francuzów porozumieniem kraj ma wpisać do konstytucji istnienie mniejszości bułgarskiej. Do tego trzeba dwóch trzecich głosów, a bez konserwatywnej opozycji pod wodzą WMRO-DPMNE socjaldemokratycznej koalicji rządzącej się to nie uda. Opozycja twierdzi, że zmiana zagrozi językowi, kulturze i historii.

– Bez zmian w konstytucji Macedonia Płn. niczego nie osiągnie, mimo że Skopje jest bardzo ambitne – ostrzegał niedawno szef MSZ Austrii Alexander Schallenberg. Co może być alternatywą? Szef MSZ Bujar Osmani proponuje stopniową integrację. Przed wejściem do UE Macedonia Płn. miałaby zyskać status obserwatora w Radzie Europejskiej, później uzyskać dostęp do rynku wewnętrznego, a następnie do Funduszu Spójności. – Szanse, że Bruksela się na to zgodzi, są małe. Ponadto to może być niebezpieczny wytrych do przeciągania integracji w nieskończoność, oddalający członkostwo – mówi nam źródło unijne.

Nawet jeśli zmiany konstytucyjne zostaną wprowadzone, to nie ma pewności, czy to wystarczy, by Bułgaria porzuciła swoje weto. Sprzeciw może przyjść też z innych stron, choćby z Holandii. Dźorgowski twierdzi, że jego kraj znalazł się w stanie zawieszenia. Przy braku zmian w konstytucji i wstrzymaniu negocjacji przygotowuje się na wiosenne wybory prezydenckie i parlamentarne, w których, jeśli wierzyć sondażom, zwycięży WMRO-DPMNE. Partia krytykująca „bułgarski dyktat” nie przedstawia zarazem przekonujących pomysłów, jak iść do przodu z unijną integracją bez nowelizowania ustawy zasadniczej.

Wszystko to przy sondażach, w których jedna trzecia społeczeństwa deklaruje brak nadziei, że kraj kiedykolwiek dołączy do UE, a jedynie co dziesiąty ankietowany wierzy, że dojdzie do tego w ciągu 5–10 lat. Jednocześnie 79 proc. społeczeństwa postrzega Bułgarię jako największego wroga. Biorąc to pod uwagę, może imponować, że w targanej etnicznymi napięciami Macedonii Płn., w przeciwieństwie do sąsiedniej Serbii, nie obserwuje się wzrostów sentymentów prorosyjskich. Partie głoszące takie poglądy to absolutny margines, mimo że dwa tygodnie temu na szczycie OBWE w Skopje udział wziął szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow. Władze nie zdecydowały się zablokować jego przyjazdu, jak to zrobiła Polska w 2022 r. ©℗