Francja chce rozszerzyć koalicję do walki z Państwem Islamskim, a pierwszą od 2021 r. wizytę w USA rozpoczyna dziś szef chińskiego MSZ.

Stany Zjednoczone i Rosja apelują o przerwanie walk między Izraelem a Hamasem, żeby możliwe było dostarczenie pomocy do Strefy Gazy. Waszyngton oczekuje wprowadzenia krótkich przerw w ostrzałach. Moskwa opowiada się za szerszym rozejmem. Izrael opierał się dotychczas obu rozwiązaniom, argumentując, że Hamas mógłby wykorzystać sytuację i stworzyć „nowe zagrożenia dla ludności cywilnej”.

Pomoc humanitarna jest Palestyńczykom niezbędna. W ostatnich dniach Izrael wzmocnił naloty na enklawę, by – jak przekonywał rzecznik Sił Obrony Izraela (IDF) Daniel Hagari – zminimalizować zagrożenia dla wojska w kolejnych etapach wojny. Z informacji podawanych przez ministerstwo zdrowia w Gazie wynika, że liczba ofiar śmiertelnych przekroczyła już 5 tys. (40 proc. z nich stanowią dzieci).

Ograniczone dostawy żywności, leków i wody z Egiptu zostały wznowione w sobotę przez Rafah, jedyne przejście graniczne znajdujące się poza kontrolą Izraela. Ale agencje ONZ apelują, że zamieszkiwana przez ponad 2 mln osób enklawa potrzebuje co najmniej 20 razy większych dostaw.

Jeśli się weźmie pod uwagę rosnące napięcia dyplomatyczne, jakiekolwiek porozumienie wydaje się na razie mało realne. Minister spraw zagranicznych Izraela Eli Kohen odwołał w tym tygodniu spotkanie z sekretarzem generalnym ONZ Antoniem Guterresem po tym, jak zasugerował on, że impulsem do brutalnego ataku Hamasu na Izrael była ciągła kontrola państwa żydowskiego nad terytoriami palestyńskimi. – Ważne jest również, by uznać, że do uderzenia Hamasu nie doszło w próżni. Naród palestyński jest poddawany okupacji. Palestyńczycy widzieli, jak ich ziemia jest nękana przemocą, gospodarka dławiona, ludzie wysiedlani, a domy burzone. Nadzieje na polityczne rozwiązanie zniknęły – powiedział Guterres na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa. Ambasador państwa żydowskiego przy ONZ Gilad Erdan zażądał jego dymisji.

Międzynarodowi przywódcy nie poddają się jednak w wysiłkach zmierzających do powstrzymania sytuacji przed przerodzeniem się w konflikt o zasięgu regionalnym. Bliski Wschód kolejny tydzień z rzędu jest centrum światowej dyplomacji. Po wizytach szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen i przewodniczącej Parlamentu Europejskiego Roberty Metsoli, a także przywódców Niemiec, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, do Izraela wybrał się prezydent Francji Emmanuel Macron. Zapewniając premiera Binjamina Netanjahu o niemal bezwarunkowym wsparciu, francuski polityk poszedł jednak o krok dalej niż jego zachodni sojusznicy. Macron zaproponował rozszerzenie międzynarodowej koalicji wojskowej walczącej z Państwem Islamskim na Hamas.

Inicjatywa Macrona nie spotkała się jednak z pozytywnym odbiorem. – Pomysł, by społeczność międzynarodowa utworzyła koalicję do walki z Hamasem, jest najgorszym z możliwych – przekonuje Charles Lister z think tanku Middle East Institute. Jego zdaniem takie rozwiązanie wyłącznie wzmocniłoby napięcia, pogłębiło regionalne podziały i zagwarantowało regionalną eskalację, której świat próbuje uniknąć.

W regionie w ostatnich dniach przebywał też specjalny wysłannik Chin ds. Bliskiego Wschodu Zhai Jun. – Chiny i Rosja mają takie samo stanowisko w kwestii Palestyny. Jesteśmy gotowi utrzymywać współpracę z Rosją w celu deeskalacji sytuacji – komentował. Jego szef, minister spraw zagranicznych Wang Yi, rozpoczyna dziś wizytę w Waszyngtonie. Wojna w Strefie Gazy stała się nowym punktem podziału między państwami. Ale komunistyczne władze utrzymują dobre stosunki z Iranem, który wspiera Hamas i inne bliskowschodnie bojówki. Mogą więc pomóc w negocjacjach i zapobiec dalszemu rozlewowi krwi.

Wang spotka się z sekretarzem stanu Antonym Blinkenem i doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Jake’em Sullivanem. – Będą rozmawiać o sprawach międzynarodowych, które są przedmiotem wspólnego zainteresowania obu narodów – wskazała rzeczniczka chińskiego MSZ Mao Ning. To pierwsza podróż szefa chińskiej dyplomacji do Stanów Zjednoczonych od marca 2021 r., kiedy w położonym na Alasce Anchorage odbył się szczyt USA–ChRL.

Dla władz w Pekinie zaangażowanie w bliskowschodnią dyplomację to szansa na przechylenie globalnej równowagi sił na swoją korzyść w miarę zaostrzania się strategicznej rywalizacji z USA. ChRL stara się wykorzystać wojnę między Izraelem a Hamasem do wzmocnienia swojej pozycji jako orędownika świata arabskiego i globalnego Południa, które sympatyzują z Palestyną i są niezadowolone z porządku opartego na dominacji Amerykanów. Dlatego – mimo rosnącej w ostatnich latach współpracy gospodarczej z Izraelem – Chiny podtrzymywały swoje polityczne wsparcie dla Palestyńczyków, wielokrotnie głosując przeciwko państwu żydowskiemu na forum ONZ. ©℗