Trwająca od półtora tygodnia wojna Izraela z palestyńskim ugrupowaniem terrorystycznym Hamas sprzyja Rosji i stawia w zupełnie nowej, kłopotliwej sytuacji Ukrainę, która od blisko dwóch lat mogła liczyć na wsparcie właściwie całego świata zachodniego - oceniła w środę amerykańska stacja CNN.

Zauważyła ona, że konflikt na Bliskim Wschodzie, rozpoczęty 7 października, a zatem w dniu urodzin Władimira Putina, wygląda niczym prezent dla rosyjskiego dyktatora. Środowiska związane z Kremlem nawet nie próbują ukrywać swojego zadowolenia z powodu nowej wojny, natomiast Ukraina stanęła przed nie lada wyzwaniem. Chociaż prezydent Wołodymyr Zełenski i władze w Kijowie jednoznacznie wspierają Tel Awiw, istnieją obawy, że zainteresowanie społeczności międzynarodowej wojną na Ukrainie - i tym samym wspieraniem tego państwa - może się zmniejszyć, wskazała CNN.

Jak podkreśliła, to już nie pierwszy przypadek ważnego i korzystnego dla Kremla wydarzenia, do którego doszło właśnie 7 października. Amerykańska stacja przypomniała, że 17 lat temu, 7 października 2006 roku, zamordowano niezależną rosyjską dziennikarkę Annę Politkowską, autorkę publikacji na temat wojny w Czeczenii, znaną z krytyki pod adresem rosyjskich władz.

Obecnie Rosjanie są przekonani, że konflikt Izraela z Hamasem "bezpośrednio wpłynie" na przebieg wydarzeń na Ukrainie. Taki pogląd wyraził ostatnio m.in. Konstantin Gawriłow, wysokiej rangi dyplomata, przewodniczący rosyjskiej delegacji podczas negocjacji dotyczących bezpieczeństwa wojskowego i kontroli zbrojeń w Wiedniu - przekazała CNN.

"Uwaga sponsorów Ukrainy zostanie rozproszona ze względu na konflikt w Izraelu, dlatego pomoc wojskowa (dla Kijowa) ulegnie zmniejszeniu. W rezultacie przebieg operacji (na Ukrainie) może gwałtownie obrócić się na korzyść Rosji" - prognozował Gawriłow w rozmowie z rosyjskimi państwowymi mediami.

W tym kontekście interesująco wygląda wypowiedź Alego Baraki, przedstawiciela Hamasu ds. relacji zagranicznych, który przed kilkoma dniami na antenie rosyjskiej telewizji oznajmił: "(Moskwa) cieszy się, że Ameryka zaangażowała się w wojnę w Palestynie. To zmniejsza presję wywieraną na Rosjan na Ukrainie. Nie jesteśmy sami na polu bitwy" - oznajmił Baraka, cytowany przez CNN.

"Do tej pory NATO zdecydowanie popierało Izrael. Niemniej, tak jak terroryści liczą na to, że działania Izraela wywołają reakcję (w świecie arabskim - PAP), podsycając antyizraelskie nastroje, tak samo Rosja może skorzystać, jeśli opinia publiczna w państwach NATO zwróci się przeciwko Izraelowi, a wewnętrzne podziały osłabią jedność Sojuszu" - prognozuje amerykańska stacja.

7 października w godzinach porannych Izrael został z zaskoczenia zaatakowany ze Strefy Gazy przez palestyński Hamas. Uderzenie skutkowało największą liczbą ofiar śmiertelnych wśród Izraelczyków od 1973 roku, gdy państwo żydowskie stoczyło wojnę z koalicją syryjsko-egipską. W ciągu trwającego od 11 dni konfliktu zginęło już prawdopodobnie około 1,4 tys. mieszkańców Izraela i prawie 5 tys. Palestyńczyków ze Strefy Gazy. (PAP)

szm/ mal/