Za usunięciem McCarthy'ego na wniosek garstki Republikanów ze skrajnej prawicy zagłosowało 216 kongresmenów przy 210 głosach przeciwko. Za opowiedzieli się wszyscy obecni politycy Demokratów oraz ośmiu republikańskich "rebeliantów".

Jest to pierwsza w historii udana próba pozbawienia spikera jego funkcji w historii amerykańskiego Kongresu. W rezultacie głosowania urząd tymczasowo obejmie wskazany przez McCarthy'ego kongresmen Patrick McHenry, jeden z czołowych sojuszników usuniętego spikera. W efekcie jednak ma on ograniczone uprawnienia, a prace Izby ulegną paraliżowi do czasu wybrania nowego przewodniczącego.

Według autora wniosku o odwołanie spikera, Matta Gaetza, powodem było niedotrzymanie przez niego warunków umowy, które zawarł z grupą skrajnie prawicowych kongresmenów, kiedy po raz pierwszy został wybrany w styczniu br. Bezpośrednią przyczyną było pozwolenie na uchwalenie przez Kongres prowizorium budżetowego - dzięki któremu udało się uniknąć zamknięcia funkcji większości administracji federalnej - bez żądanych przez prawicę głębokich cięć budżetowych.

"Ponieważ pilne wyzwania naszego kraju nie mogą czekać, prezydent ma nadzieję, że Izba szybko wybierze nowego spikera" - zaznaczyła w komunikacie rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre.

McCarthy po usunięciu ze stanowiska w odpowiedzi na pytania dziennikarzy mówił, że w swoim piastowaniu urzędu "niczego by nie zmienił". Powiedział także, że nie będzie po raz kolejny ubiegał się o posadę spikera Izby Reprezentantów. (PAP)

kb/