Choć afgani jest dziś jedną z najlepiej radzących sobie walut na świecie, bezrobocie w Afganistanie szaleje, a kobiety mierzą się z coraz większymi obostrzeniami.

Miliardy dolarów z pomocy humanitarnej i rosnąca wymiana handlowa z azjatyckimi sąsiadami sprawiły, że afgani jest w tym kwartale najlepiej radzącą sobie walutą na świecie. Z wyliczeń Bloomberga wynika, że afgańska waluta zyskała w ostatnich trzech miesiącach 9 proc. względem dolara. Biorąc pod uwagę cały 2023 r., jest to ok. 14 proc., co plasuje ją na trzecim miejscu w światowym rankingu. Tuż za walutami Kolumbii i Sri Lanki. Wczoraj 1 dol. był wart 78,2 afgani.

Rządzący krajem talibowie podjęli wiele działań mających na celu utrzymanie afgańskiej waluty w ryzach. Chodzi m.in. o zakaz używania dolarów i pakistańskich rupii w lokalnych transakcjach oraz zaostrzenie ograniczeń dotyczących wywożenia dolarów poza granice kraju. Handel online stał się nielegalny, a osobom łamiącym zasady grozi więzienie.

Wraz ze spadkiem presji na walutę bank centralny zwiększył limit wypłat w dolarach do 40 tys. dol. miesięcznie dla firm z 25 tys. dol. dwa lata temu. W przypadku osób fizycznych limit został zwiększony z 200 do 600 dol. tygodniowo. Silniejsza waluta może pomóc ograniczyć presję inflacyjną w przypadku importu kluczowych dla Afganistanu towarów, jak np. ropa naftowa. Zwłaszcza że ceny ropy zbliżają się do 100 dol. Baryłka amerykańskiej ropy West Texas Intermediate w dostawach na październik kosztowała wczoraj na NYMEX w Nowym Jorku 91,34 dol. Z kolei ropa Brent na europejskiej giełdzie ICE w dostawach na październik była wyceniana po 94,89 dol. za baryłkę.

Bank Światowy prognozuje, że w tym roku afgańska gospodarka przestanie się kurczyć, odnotowując wzrost od 2 do 3 proc. do 2025 r. Dlatego m.in., że talibowie próbują ściągać do kraju nowe inwestycje. W maju zawarli już porozumienie z władzami Państwa Środka i Pakistanu o rozszerzeniu Inicjatywy Pasa i Szlaku na Afganistan. Chodzi o wchodzący w jego skład Chińsko-Pakistański Korytarz Gospodarczy (CPEC) – umowę handlową i rozwojową o wartości 60 mld dol.

To efekt wieloletnich starań Chin o talibów. Pekin ma w tym własny interes: zależy mu na ograniczeniu działalności ujgurskich bojowników w Afganistanie do niezbędnego minimum, a najlepiej ich aresztowaniu lub odesłaniu z powrotem do Chin.

Talibowie z kolei potrzebują chińskich inwestycji, biorąc pod uwagę, że zachodnia część społeczności międzynarodowej zerwała więzi z Kabulem. A Pekin stara się odgrywać rolę dobrego sojusznika: był gospodarzem rozmów pokojowych i wzywał USA do uwolnienia zamrożonych afgańskich aktywów. Przekonując, że środki te złagodzą cierpienia Afgańczyków.

Bo umacniająca się waluta nie przekłada się na poziom życia w kraju. Bezrobocie oscyluje wokół 25–30 proc. A spośród 38 mln mieszkańców Afganistanu co najmniej 15 mln pilnie potrzebuje pomocy żywnościowej. Tylko że społeczność międzynarodowa wróci do Kabulu wtedy, gdy talibowie podejmą działania zmierzające do wzmocnienia pozycji kobiet i dziewcząt. A to właśnie ograniczanie ich praw zdominowało drugi rok rządów talibów. Zakazali Afgankom wstępu do parków, sal gimnastycznych, na uniwersytety i do pracy w organizacjach pozarządowych oraz ONZ. Powód? Nie nosiły odpowiedniego nakrycia głowy lub naruszały zasady segregacji płciowej. Zarządzenia te były następstwem wcześniejszego zakazu wydanego w pierwszym roku rządów i dotyczącego edukacji dziewcząt powyżej szóstej klasy.

We wtorek Sima Bahous, dyrektorka UN Women – podmiotu ONZ działającego na rzecz równości płci i wzmocnienia kobiet, wezwała Radę Bezpieczeństwa do określenia stosowanej przez talibów polityki mianem „apartheidu płciowego”. Wskazując, że „przerażające dekrety władz są egzekwowane z coraz większą surowością, w tym również przez męskich członków rodziny”.

Jednocześnie tegoroczny raport Pentagonu wykazał, że Państwo Islamskie ponownie wykorzystuje Afganistan jako bazę do planowania ataków na całym świecie. Grupa terrorystyczna nasiliła również ataki w Afganistanie. Tylko w czerwcu zabiła Nisara Ahmada Ahmadiego, który pełnił funkcję gubernatora prowincji Badachszan. ©℗

Talibowie potrzebują chińskich inwestycji; Pekin odgrywa rolę sojusznika