W przyszłości zamrożone na mocy sankcji rosyjskie środki mają posłużyć do sfinansowania odbudowy Ukrainy, ale wciąż nie ma porozumienia nawet w sprawie wykorzystania zysków z nich.
Zamrożenie rosyjskich aktywów, w tym finansowych i innych zasobów, takich jak nieruchomości, było możliwe na mocy kolejnych transz sankcji nakładanych przez UE de facto od nielegalnej aneksji Krymu przez Rosję w 2014 r. Od tego czasu do dziś Unia nałożyła sankcje na łącznie ok. 1900 osób i podmiotów, w tym na największe rosyjskie banki – Sbierbank i WTB. Aktywa Banku Rosji także zostały zablokowane przez państwa członkowskie, stąd żaden z unijnych operatorów nie może przeprowadzać transakcji finansowych z rosyjskim bankiem centralnym.
Na mocy reżimu sankcyjnego państwa członkowskie mają obowiązek informowania Komisji Europejskiej o tym, jakie aktywa należące do CBR i powiązanych podmiotów zamroziły. Część z państw informowała o tym publicznie – Francja zamroziła 22 mld euro rezerw z CBR, Belgia 58 mld euro – natomiast nie jest znana dokładna liczba zamrożonych aktywów na terenie całej Unii Europejskiej. Raport Banku Rosji z 2021 r. wskazywał na przechowywanie łącznie ok. 180 mld euro rezerw głównie we Francji, w Niemczech i Austrii. Na początku roku pojawiły się nieoficjalne informacje, że łącznie państwa unijne mogły zamrozić nawet 300 mld euro, natomiast wyliczenia agencji Bloomberg z maja tego roku wskazują na kwotę ponad 200 mld euro, czyli ponad dziesięciokrotność rocznej pomocy makrofinansowej udzielanej przez UE na rzecz państwa ukraińskiego. Problemem jednak staje się realne wykorzystanie zamrożonych aktywów lub nawet zysków z nich.
Pierwszy pomysł wykorzystania tych środków do odbudowy Ukrainy padł jeszcze w pierwszym roku trwania wojny. Powołane zostały wówczas specjalne grupy robocze, które miały zbadać, w jaki sposób cały proces mógłby zostać zalegalizowany i jednocześnie jak uniknąć wstrząsów na rynkach finansowych. Obecnie w UE trwają jednak rozmowy o spowolnieniu planów pobierania zysków z zamrożonych rosyjskich aktywów. Największy sprzeciw – jak słyszymy od jednego z unijnych dyplomatów – wobec ich wykorzystania zgłaszają Niemcy oraz Francja. Bruksela przychyla się do tych głosów i najprawdopodobniej zaproponuje rozłożenie w czasie całego procesu. W pierwszej kolejności, według wstępnych pomysłów Komisji, instytucje finansowe miałyby jedynie oddzielnie sprawozdawać w swoich bilansach, jakie zyski z posiadanych zamrożonych aktywów posiadają. Dopiero wówczas zainicjowana byłaby rozmowa o ich potencjalnym wykorzystaniu do odbudowy Ukrainy.
Skąd takie pomysły? W ostatnim czasie zarówno Europejski Bank Centralny, jak i rządy poszczególnych państw podnosiły w wątpliwość sam pomysł, alarmując, że może on zachwiać stabilnością prawną i finansową Unii. W związku z tym Bruksela chce wprost określić prawa i obowiązki instytucji finansowych co do zarządzania zamrożonymi aktywami i wprowadzić wspomniane już dodatkowe obowiązki sprawozdawcze. Te ostatnie zresztą są już dobrowolnie wprowadzane przez niektóre kraje – zyski wynikające z posiadanych rosyjskich państwowych aktywów odrębnie sprawozdaje w swoich bilansach Euroclear – belgijska instytucja finansowa. W pierwszej połowie tego roku Euroclear wypracował 1,7 mld euro zysku z tytułu reinwestowania rosyjskich aktywów w momencie ich zapadalności. Jest to natomiast jeden z nielicznych przykładów pełnego dostosowania się krajowych instytucji do unijnego reżimu sankcyjnego. Jeśli jednak do sankcji oraz nowych propozycji KE przystosują się poszczególne państwa, wówczas zyski z aktywów zostałyby opodatkowane oraz przekazane do wspólnego unijnego budżetu na odbudowę Ukrainy. Pod warunkiem, że unijna „27” uzyska jednomyślną zgodę w tym zakresie.
Choć pieniądze pozyskane w ten sposób mogłyby stanowić zasób finansowego wsparcia Kijowa, to, jak ocenia w swojej analizie Elżbieta Kaca z PISM, wątpliwe, aby środki te były wystarczające do odbudowy kraju, która będzie wymagać (według danych z maja tego roku) grubo ponad 400 mld euro. Na razie jednak KE będzie musiała znacznie przyspieszyć prace nad regulacjami obejmującymi wykorzystanie zamrożonych aktywów, bo choć Ursula von der Leyen zapewniała o przedstawieniu propozycji przed wakacjami, to wciąż nie została ona oficjalnie zaprezentowana. W tym tygodniu Bruksela będzie konsultować swoje nowe, rozłożone w czasie podejście, ale według naszych informacji swój sprzeciw zgłaszają już kraje bałtyckie i Polska, które oczekują pełnego przejęcia rosyjskich aktywów zamrożonych na mocy sankcji. ©℗