USA oficjalnie nie nazywają wydarzeń w Nigrze zamachem stanu i rozmawiają z puczystami. Dla swoich żołnierzy w tym kraju nie chcą powtórki z Afganistanu.
Od przejęcia władzy siłą przez wojskowych w Nigrze minie niedługo miesiąc. Od tego czasu Unia Europejska i Stany Zjednoczone zawiesiły część pomocy finansowej dla tego afrykańskiego kraju, a junta wypowiedziała umowy militarne łączące to państwo z Francją. Scenariusza najgorszego dla puczystów do tej pory udaje im się uniknąć – Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS) nie rozpoczęła żadnej interwencji militarnej. Choć sztaby wojskowe państw regionu miały zgodnie z oficjalnymi komunikatami uzgodnić szczegóły planu ataku. Wojska do Nigru zgodziło się w razie konieczności wysłać co najmniej 11 afrykańskich krajów.
Na czele ewentualnej koalicji wojskowej będzie stać największy kraj regionu – Nigeria, z nowym prezydentem Bolą Tinubu. Głośno protestującym przeciwko zamachom stanu w Afryce Zachodniej, a w kontekście Nigru mówiącym m.in., że ECOWAS nie może być „bezzębnym buldogiem”. Problem w tym, że potencjalnej operacji wojskowej w Nigrze nie popiera spora część nigeryjskich wojskowych oraz polityków, także z prezydenckiej partii.
Największa opozycja wobec przywrócenia obalonego i uwięzionego siłą prezydenta Mohameda Bazouma panuje na północy Nigerii, w regionach graniczących i mocno związanych, także więzami rodzinnymi, z Nigrem.
Równocześnie rosną szanse na dojście do kompromisu na drodze negocjacji. Puczyści proponują obecnie trzyletni okres przejściowy, na koniec którego zobowiązują się do przekazania władzy. Jest to scenariusz, którego nie wyklucza na ten moment Waszyngton. Z nowymi władzami w Niamey rozmawiała już nawet telefonicznie podsekretarz stanu USA Victoria Nuland. – Jeśli puczyści są gotowi przywrócić konstytucyjny porządek, to Stany Zjednoczone są przygotowane, by im w tym pomóc – zapowiedziała po rozmowach.
Stany Zjednoczone mają na północy Nigru, w mieście Agadez, nazywanym wrotami pustyni, wielką bazę dronów zbudowaną za ponad 100 mln dol., działającą od 2019 r. Z niej są prowadzone operacje wymierzone w regionalne organizacje dżihadystyczne, w tym Państwo Islamskie (IS). Łącznie w Nigrze ma przebywać nawet tysiąc żołnierzy amerykańskich. Do tej pory puczyści nie zwrócili się do Amerykanów z żądaniem wycofania tych oddziałów. Wywiad USA ocenia, że szanse, że wydarzy się to w najbliższych tygodniach, są niskie.
Pucz wojskowy w Nigrze - co dalej?
Od puczu wojskowi ze Stanów Zjednoczonych mają jednak nie opuszczać bazy, zmniejszono też liczbę operacji z użyciem dronów. Oficjalnie zarazem amerykańscy urzędnicy nie używają na wydarzenia w Nigrze określenia „przewrót wojskowy”. Gdyby za taki uznali obecną sytuację, to zgodnie z wewnętrznym amerykańskim prawem musieliby wstrzymać wojskową pomoc dla Nigru. A to, ze względu na zachowanie wpływów w regionie i kluczowe znaczenie bazy w Agadez, nie jest im na rękę.
– Wydaje mi się, że Waszyngton będzie chciał utrzymać bazę niezależnie od tego, kto rządzi w Niamey. Chociaż działanie USA z tej bazy nie przynosi korzyści puczystom – twierdzi Cameron Hudson z waszyngtońskiego think tanku Center for Strategic and International Studies (CSIS). Równocześnie wiadomo, że Amerykanie szykują się na najgorsze, podobno rezerwowymi miejscami rozważanymi na nową bazę są Senegal lub Ghana.
Biały Dom chce jednak uniknąć niekontrolowanego zaognienia sytuacji, które może skutkować chao- tycznym wycofaniem się. Tak jak przy kompromitującym największe światowe mocarstwo opuszczeniu Kabulu pod presją talibów latem 2022 r.
Wydarzenia w afgańskiej stolicy sprzed dwóch lat spowodowały gwałtowny spadek poparcia dla prezydenta Joego Bidena, z którego do tej pory się nie odbił. Podobnie negatywnie na opinię Amerykanów o Baracku Obamie wpłynęło zabójstwo w 2012 r. w Bengazi czterech Amerykanów, w tym ambasadora USA w Libii. W kampanii wyborczej cztery lata później wykorzystywał to bez oporów przeciwko Hillary Clinton (w 2012 r. sekretarz stanu) Donald Trump, podobnie jak teraz krytykuje Bidena za Kabul. ©℗
Amerykanie mają w Nigrze bazę dronów