Bank centralny podnosi stopy procentowe w nadziei na uniknięcie dalszych spadków wartości rubla.

Wczoraj na nadzwyczajnym posiedzeniu rosyjski bank centralny podjął decyzję o podniesieniu stóp procentowych z 8,5 do 12 proc. To najwyższa podwyżka od początku inwazji na Ukrainę. Moskwa próbuje uniknąć w ten sposób pogłębienia kryzysu gospodarczego.

W poniedziałek rosyjska waluta przekroczyła bowiem psychologiczną barierę, osiągając poziom 100 rubli względem 1 dolara. To najsłabszy wynik od prawie 17 miesięcy (w pierwszych tygodniach wojny rosyjska waluta odnotowała rekordowy spadek; 1 dolar wart był wówczas ok. 150 rubli). Ale dość szybko zaczęła się odbijać. Przede wszystkim dzięki wzrostowi cen ropy i gazu oraz zdolności do szybkiego przekierowania eksportu z Europy do Azji.

W tym roku rubel stracił jednak ok. 30 proc. wartości względem amerykańskiej waluty. I stał się jedną z najsłabszych walut na świecie. Przychody ze sprzedaży ropy zostały ograniczone po nałożeniu przez państwa Zachodu limitów cenowych i embarga. Wpływy budżetowe z podatków od ropy i gazu spadły w czerwcu o 26 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym do ok. 5,84 mld dol. – informowało w lipcu Ministerstwo Finansów. Rósł za to import do Rosji. Obecnie Moskwa jest w stanie ściągać do kraju wiele zakazanych przez Zachód towarów – od iPhone’ów po samochody i chipy – ale robi to za pośrednictwem państw trzecich, co powoduje wzrost cen.

Prezeska banku Elwira Nabiullina za spadek wartości rubla obwinia słabnącą pozycję Rosji w międzynarodowym handlu. Ale na Kremlu nie zabrakło też krytyki: Maksim Oreszkin, doradca ekonomiczny prezydenta Władimira Putina, napisał niedawno w opinii dla państwowej agencji informacyjnej Tass, że to efekt „zbyt luźnej polityki pieniężnej”. Choć spadek rubla przyspieszył szczególnie po czerwcowym buncie szefa Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna, a niestabilna sytuacja polityczna skłoniła Rosjan do przeniesienia pieniędzy na zagraniczne konta. Obywatele wycofali ok. 1 mld dol. z rosyjskich banków w pierwszych dniach po nieudanym „marszu na Moskwę” wagnerowców.

Rubel jest jedną z najsłabszych walut na świecie

Słabnący rubel w perspektywie krótkoterminowej może być jednak dla władz Rosji korzystny. I pomocny w dalszym finansowaniu wojny. Reuters dotarł niedawno do dokumentów rządowych, z których wynika, że Moskwa podwoiła cel wydatków na obronność w 2023 r. Te mają wynieść nawet 100 mld dol. A ropę Rosjanie sprzedają w obcej walucie. Dzięki słabszemu kursowi zyskują więcej na wymianie zarobionych środków na ruble. Na korzyść Kremla działa też wzrost cen surowca. Te znajdowały się od końca czerwca na fali wzrostowej. Przede wszystkim ze względu na decyzję państw należących do kartelu OPEC+ – głównie Arabii Saudyjskiej – o ograniczeniu produkcji. Jednocześnie z sierpniowego raportu Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) wynika, że globalne zapotrzebowanie na ropę jest obecnie rekordowe – w 2023 r. miałoby wzrosnąć o 2,2 mln baryłek dziennie do 102,2 mln b/d względem ubiegłego roku. Popyt napędzany jest – zdaniem IEA – m.in. przez letnie podróże lotnicze i zwiększone zużycie ropy do produkcji energii.

Choć malejąca nadzieja, że gospodarka Chin, która mierzy się obecnie z ryzykiem dezinflacji, wróci do poziomu sprzed pandemii koronawirusa, może sugerować, że wzrosty cen nie będą trwać wiecznie. Już w poniedziałek rano – po siedmiu tygodniach wzrostów – notowania baryłki ropy Brent na giełdzie w Londynie spadły o niewiele ponad 1 proc. do 85,93 dol. A ceny amerykańskiej ropy WTI na giełdzie w Nowym Jorku – 1,03 proc. do 82,33 dol. za baryłkę.

Mimo to Rosjanie przekonują, że gospodarka kraju jest na dobrej drodze do odbudowy. I dostosowuje się do nakładanych przez Zachód sankcji. – W 2024 r. wzrost PKB przekroczy już poziom z 2021 r. – mówił cytowany przez Bloomberga ekonomista Rosbanku Jewgienij Koszelew.

W II kw. PKB Rosji wzrósł w ujęciu rocznym o 4,9 proc. To pierwszy wzrost od roku. Problem w tym, że znaczna część ożywienia gospodarczego mogła być sztucznie napędzana przez wydatki militarne. A dalsze dążenia Kremla do wzmocnienia gospodarki mogą zostać ograniczone przez pogłębiające się niedobory siły roboczej. Tym bardziej że pod koniec lipca Putin podpisał ustawę, która podnosi wiek poborowy z 27. do 30. roku życia i zakazuje mężczyznom opuszczania kraju po otrzymaniu cyfrowego zawiadomienia o poborze. Przepisy wejdą w życie w styczniu. ©℗