Siły najemniczej Grupy Wagnera, które przebywają na Białorusi, nie stanowią zagrożenia militarnego dla Polski ani dla Ukrainy, o ile nie zostaną wyposażone w ciężką broń – ocenił w najnowszym raporcie amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

Nawet w razie jej doposażenia Grupa Wagnera „nie stanowi istotnego zagrożenia dla NATO” – podkreślił think tak.

ISW nawiązał do niedzielnego spotkania Władimira Putina z Alaksandrem Łukaszenką w Petersburgu, podczas którego dyktatorzy Rosji i Białorusi rozmawiali o Grupie Wagnera jako zagrożeniu dla Polski.

„Nic nie wskazuje na to, by bojownicy Grupy Wagnera na Białorusi posiadali ciężką broń niezbędną do przypuszczenia poważnej ofensywy przeciwko Ukrainie czy Polsce bez poważnego dozbrojenia, gdyż oddanie takiej broni rosyjskiemu ministerstwu obrony było warunkiem porozumienia między Putinem, Łukaszenką i (właścicielem Grupy Wagnera Jewgienijem) Prigożynem kończącego zbrojny bunt" wagnerowców w czerwcu – podkreśla ISW.

Instytut zauważa, że podczas spotkania z Łukaszenką Putin poczynił kilka symbolicznych gestów, które miały świadczyć o jego władzy i dominacji nad skoncentrowaną w Petersburgu frakcją zwolenników Prigożyna.

Putin zabrał Łukaszenkę do Kronsztadu – ufortyfikowanego portu, gdzie w 1921 roku żołnierze i marynarze podjęli nieudaną próbę antybolszewickiego powstania, zdławioną przez sowiecki rząd. W dodatku obu dyktatorom towarzyszył gubernator Petersburga Aleksandr Biegłow oraz młodsza córka ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, Ksenia; Biegłow i Szojgu to osobiści wrogowie Prigożyna. Putin robił sobie także zdjęcia z lokalnymi mieszkańcami, w tym z dziećmi.

„Te symboliczne gesty wskazują, że Putin niepokoi się o swoją popularność, bezpieczeństwo swego reżimu oraz szereg frakcji rywalizujących o władzę w wysokich eszelonach rosyjskiego rządu” – ocenia ISW. (PAP)

mw/ ap/