Nie zachwiejemy się w naszym zobowiązaniu wobec Ukrainy, będziemy stać po stronie wolności dzisiaj, jutro i tak długo, jak będzie trzeba - powiedział w środę prezydent USA Joe Biden podczas przemówienia na dziedzińcu Uniwersytetu Wileńskiego. Dodał, że Putin myli się, licząc, że jest w stanie przeczekać Zachód.

"Teraz w Wilnie deklaruję wobec świata, mówiąc po raz kolejny: nie zachwiejemy się. Nasze zobowiązanie wobec Ukrainy nie osłabnie. Będziemy stać po stronie swobód i wolności dzisiaj, jutro i tak długo, jak będzie trzeba" - oświadczył Biden. Jak dodał, USA i sojusznicy chcą zakończenia wojny na sprawiedliwych warunkach, z utrzymaniem suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy.

"Niestety, Rosja nie pokazała na razie żadnego zainteresowania dyplomatycznym rozwiązaniem. Putin wciąż się myli. Myśli, że może przeczekać Ukrainę (...) Nawet po tym wszystkim wciąż wątpi w naszą wytrzymałość. Ale wciąż stawia na przegrany zakład" - powiedział prezydent.

Biden w przemówieniu podkreślał, że rosyjski prezydent planując swoją inwazję, myślał, że jedność Zachodu "skruszy się przy pierwszej próbie", zaś demokratyczni przywódcy są słabi. Mimo to - ciągnął Biden - demokracje zarówno w Europie, NATO, jak i regionie Indo-Pacyfiku były gotowe i stawiły czoła wyzwaniu. Ocenił, że stawką wojny na Ukrainie jest przyszły kształt świata.

"To nie przesada, stoimy przed wyborem: wyborem między światem zdefiniowanym przez przymus, wykorzystywanie i gdzie racja jest po stronie silniejszego oraz światem, gdzie zdajemy sobie sprawę, że nasz własny sukces jest związany z sukcesem innych" - powiedział.

Biden podkreślił fundamentalną wagę sojuszy w jego polityce i wezwał partnerów USA, by wykorzystali tę jedność także do rozwiązywania innych globalnych problemów, przede wszystkim zmiany klimatu.

"Musimy naprawdę zająć się tym egzystencjalnym zagrożeniem - przyspieszającą zmianą klimatu. Nie zostało nam wiele czasu. To jest największe zagrożenie dla ludzkości. Tylko pracując razem, możemy uniknąć najgorszych konsekwencji zmiany klimatu niszczącej naszą przyszłość" - oznajmił. Wśród innych problemów wymienił też - czyniąc aluzję m.in. do zagrożenia ze strony Chin - swobodę żeglugi i otwartej przestrzeni powietrznej oraz utrzymania podstawowych zasad porządku międzynarodowego. Dodał, że wybory dokonane dziś będą miały kluczowy wpływ na los kolejnych pokoleń.

Prezydent USA podkreślił rolę Litwy oraz państw bałtyckich zarówno w obaleniu sowieckiego imperium i podziałów w Europie, jak i dzisiaj.

"Bałtycki łańcuch, a nie mur berliński stał się symbolem przyszłości Europy" - powiedział Biden. Ocenił, że po "zmartwychwstaniu" Litwa stała się bastionem wolności i dumnym członkiem UE i NATO.

"Miałem wielki honor, jako senator USA, być czempionem wejścia Litwy i innych państw bałtyckich do NATO. Czy nie byłem genialny, że to zrobiłem?" - żartował polityk. Dodał, że symbolem zmian był zakończony właśnie szczyt NATO, organizowany przez Litwę, podczas którego przywitano nowego członka Sojuszu - Finlandię i zawarto porozumienie w sprawie jak najszybszego wejścia Szwecji.

"Prezydent [Turcji] Erdogan dotrzymał swojego słowa (...), wkrótce będziemy mieć 32. wolnego sojusznika, by bronić naszych narodów i naszego terytorium" - powiedział Biden.

Przemówienie Bidena, wygłoszone w obecności tysięcy widzów zarówno na dziedzińcu uniwersytetu, jak i poza nim, było ostatnim punktem programu jego wizyty w Wilnie. Jeszcze w środę prezydent USA uda się do Helsinek, gdzie w czwartek spotka się z prezydentem Finlandii Saulim Niinisto.

Oskar Górzyński (PAP)

osk/ mms/