Na początek garść faktów. Pszenica, oprócz kukurydzy i ryżu, to najważniejszy surowiec potrzebny do produkcji żywności. Jej cała globalna produkcja w latach 2022–2023 ma wynieść 770 mln t rocznie. Z czego 200 mln t zostanie sprzedanych do krajów, które produkują jej zbyt mało, by zaspokoić potrzeby własnych populacji. W gronie największych producentów pszenicy od lat znajdują się Chiny (136 mln t) i Indie (104 mln t). Ale one zjadają wszystko, co wyprodukują; Chińczycy muszą jeszcze sobie nawet trochę na światowych rynkach dokupić. Rosja jest producentem numer trzy (85 mln t). Ale jej sytuacja wygląda inaczej, bo ona zjada tylko połowę tego, co zbierze. To czyni z Moskwy kluczowego gracza na rynkach produkcji surowców żywnościowych.
Rosja jest tego świadoma. Przypominają o tym w nowym tekście ekonomiści Simon Evenett (szwajcarski Uniwersytet w St. Gallen) oraz Marc Muendler (Uniwersytet Kalifornijski w San Diego). Zwracają uwagę na to, że tylko w minionym roku Rosja najmocniej ze wszystkich krajów zwiększyła produkcję pszenicy (+14 mln t). W tym samym czasie wielu kluczowych konkurentów produkcję zmniejszyło. Tak było – co oczywiste – w Ukrainie (-12 mln t), ale też w Argentynie (-10 mln t) i w Unii Europejskiej (-4 mln t). W efekcie udział Rosji w światowej produkcji tego zboża zwiększył się z 19 proc. do 23 proc. Jednocześnie Moskwa zaczęła dość agresywnie skupować nadwyżki pszenicy na rynkach światowych – głównie poprzez należący do państwa koncern United Grain Company (UGC).