Władze Rosji mogą wykorzystać tzw. sprawę dywersantów w obwodzie briańskim do zaostrzenia wygodnych dla siebie środków bezpieczeństwa, unikając bardziej ryzykownych działań, jak np. ogłoszenie wojny z Ukrainą – ocenia w najnowszym raporcie Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

Amerykański think tank komentuje czwartkowe, budzące wiele wątpliwości, doniesienia o sprawie rzekomej ukraińskiej dywersji na terytorium obwodu briańskiego. Ośrodek ocenia, że Kreml nie jest w stanie zadowolić żądań środowisk ultranacjonalistycznych, domagających się odwetu za rzekomy atak.

„Może (jednak) wykorzystać tę okazję, by wprowadzić dodatkowe środki bezpieczeństwa w Rosji, będące na rękę (Władimirowi) Putinowi, bez działań, niosących większe ryzyko lub niepokoje społeczne, jak ogłoszenie wojny” – ocenia ISW. (https://tinyurl.com/2p8n5dwf)

Analizując doniesienia o “dywersantach”, ISW zaznacza, że strona ukraińska zaprzeczyła rosyjskim informacjom. Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, określił sytuację jako „klasyczną, celową prowokację” ze strony Rosji. Przedstawiciel wywiadu wojskowego Ukrainy Andrij Jusow ocenił, że to „przejaw procesów transformacyjnych” i konfliktów wewnętrznych w samej Rosji.

W czwartek rosyjskie media, powołując się m.in. na gubernatora obwodu briańskiego Aleksandra Bogomaza, donosiły w szeregu wzajemnie sprzecznych informacji o przeniknięciu na terytorium regionu kilkudziesięciu „dywersantów”, którzy mieli, według różnych wersji, wziąć zakładników, ostrzelać samochód, doprowadzić do ofiar; ostatecznie władze utrzymywały, że jeden mężczyzna zginął, a 10-letni chłopiec został ranny.

„Rosyjscy blogerzy wojskowi i portale przekazywały różne dane na temat liczby zabitych i zakładników, w tym doniesienia, że zaatakowano szkolny autobus (potem zdementowane – PAP). Prezydent Rosji zareagował nietypowo szybko, twierdząc, że to +neonaziści i ich opiekunowie+ przeprowadzili +atak terrorystyczny+” – zaznacza ISW.

Ośrodek podkreśla, że nie jest w stanie niezależnie zweryfikować informacji żadnej ze stron, podobnie jak oświadczeń tzw. Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego, który wziął na siebie odpowiedzialność za czwartkowe wydarzenia. Według projektu śledczego Bellingcat liderem tej formacji jest Denis Kapustin, wpływowa postać skrajnej prawicy i ekstremista.

„Incydent zainicjował spekulacje we władzach oraz kręgach ultranacjonalistycznych, co do tego, jaka będzie odpowiedź Kremla” – pisze ISW, wskazując, że pojawił się szereg głosów, domagających się zemsty (blogerzy wojskowi, przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow, lider zaanektowanego przez Rosję Krymu Siergiej Aksjonow), w tym ataków na cele cywilne, uznanie armii ukraińskiej za organizację terrorystyczną czy nawet wysłanie na Ukrainę komand zabójców do likwidacji władz.

ISW odnotowuje również m.in. krótką rozmowę sekretarza stanu USA Antony’ego Blinkena z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem, do której doszło na marginesie spotkania ministrów spraw zagranicznych państw G20 w Delhi i która dotyczyła zawieszenia przez Rosję udziału w układzie o ograniczeniu zbrojeń strategicznych, Nowy START. Blinken miał wezwać Rosję do powrotu do traktatu, a także wyrazić gotowość do współpracy z Rosją w dziedzinie kontroli zbrojeń strategicznych. Wezwał również Rosję do zakończenia wojny na Ukrainie oraz uwolnienia Paula Whelana, byłego żołnierza amerykańskiej piechoty morskiej, skazanego za szpiegostwo na 16 lat łagru.

„Jest jednak wysoce nieprawdopodobne, że władze Rosji podejmą istotną dyskusję w sprawie ożywienia układu Nowy START” – twierdzi ISW oceniając, że Kreml wykorzystuje jako broń obawy eskalacji nuklearnej i zawieszenie układu Nowy START w nadziei na ograniczenie wsparcia Zachodu dla Ukrainy i spowolnienie dostaw wojskowych.

Jednocześnie ISW w dalszym ciągu uważa użycie broni jądrowej przez Rosję za bardzo mało prawdopodobne. (PAP)

rsp/ ap/