Kierując ustawę o SN do Trybunału Konstytucyjnego, Andrzej Duda nie tylko przesunął polityczny środek ciężkości w sprawie KPO, lecz także wybrał wariant najtrudniejszy dla PiS.
Kierując ustawę o SN do Trybunału Konstytucyjnego, Andrzej Duda nie tylko przesunął polityczny środek ciężkości w sprawie KPO, lecz także wybrał wariant najtrudniejszy dla PiS.
Z nieoficjalnych informacji DGP wynika, że wniosek prezydenta może trafić do TK na początku przyszłego tygodnia. Będzie dotyczył co najmniej trzech kwestii. Po pierwsze, zapisów dotyczących możliwości testowania sędziów przez sędziów. Ustawa wprowadza taką możliwość dla składów orzekających. – Będą podnoszone kwestie związane z powoływaniem sędziów, ich niezawisłością i nieusuwalnością, z prawem obywatela do rozpoznania sprawy. Mamy głębokie przekonanie, że ustawa w tej części jest niezgodna z konstytucją – zauważa nasz rozmówca z otoczenia prezydenta. Do tych zapisów pałac miał od początku prac nad ustawą krytyczne podejście.
Po drugie, przeniesienia rozstrzygania spraw dyscyplinarnych z Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN do NSA, co od początku budziło najwięcej zastrzeżeń konstytucyjnych. Rząd wprawdzie pokazał opinie o zgodności tego rozwiązania z konstytucją, ale po stronie kwestionujących go znaleźli się m.in. NSA, SN i wielu znanych prawników.
Trzecia kwestia to możliwość naruszenia zasad prawidłowej legislacji. Jak zauważa konstytucjonalista dr hab. Jacek Zaleśny, z zasady demokratycznego państwa prawnego wynika, że przepisy prawne muszą być formułowane w sposób poprawny, precyzyjny i jasny. Zdaniem pałacu ustawa w obecnym kształcie jest legislacyjnie dziurawa. – Brakuje w niej procedur. Na przykład przepis mówi, że w składach wieloosobowych ten, kto ma wątpliwość co do sędziego, powiadamia o tym przewodniczącego składu. I tu przepis się kończy. Nie ma opisanej dalszej procedury, terminów itd. – podkreśla nasz rozmówca. Zdaniem pałacu z proceduralnego punktu widzenia przekazanie spraw dyscyplinarnych z SN do NSA nie jest dobrze opisane w ustawie.
Rzecznik rządu Piotr Müller odniósł się do sprawy na Twitterze. Podkreślił, że „Sejm przyjął ustawę, żeby możliwie szybko uruchomić środki finansowe z Krajowego Planu Odbudowy”, a rząd będzie czekał na werdykt TK.
W rządzie i w partii decyzja Andrzeja Dudy nie wzbudziła entuzjazmu. Z reguły obstawiano wariant, w którym co prawda prezydent ustawę skieruje do TK, ale do kontroli następczej po jej podpisaniu, co oznaczałoby jej wejście w życie. Niektórzy nasi rozmówcy starają się jednak doszukiwać pozytywów. – Jeszcze w grudniu marzylibyśmy o scenariuszu, w którym prezydent kieruje ustawę do TK nawet bez podpisu. Wtedy sądziliśmy, że będzie weto – przyznaje osoba z otoczenia premiera Morawieckiego. PiS liczył też, że prezydent, mając 21 dni na podjęcie decyzji, da czas na przeprowadzenie kolejnych konsultacji. Ale decyzja zapadła błyskawicznie. – Konsultacje mogłyby nic nie dać, więc z tego punktu widzenia to dobrze, że decyzja zapadła szybko – ocenia rozmówca z rządu.
Z trzech wariantów Andrzej Duda wybrał ten z największą liczbą znaków zapytania. Podpis pod ustawą wyjaśniłby sprawę i dał rządowi mocny argument w rozmowach z KE odnośnie do odblokowania miliardów euro z KPO. Weto, choć byłoby spektakularnym ruchem ze strony prezydenta, także dawało możliwość szybkiego wyjaśnienia sprawy, bo PiS mógłby spróbować odrzucić je w Sejmie. Gdyby zdecydowano się na szybkie głosowanie wniosku, to albo zostałby odrzucony (wówczas prace i rozmowy z KE musiałyby się zacząć od początku), albo mógłby zostać przyjęty i sprawa także byłaby jasna. Teoretycznie istniała bowiem szansa, że PiS dałby radę odrzucić weto samodzielnie, gdyby opozycja nie wzięła udziału w głosowaniu.
Andrzej Duda wybrał jednak wariant, który komplikuje sprawę podwójnie. Po pierwsze, nie wiadomo, kiedy będzie orzeczenie, a przede wszystkim w jakim pójdzie kierunku i czy będzie jednoznacznie rozstrzygające. Trybunał może przecież zanegować tylko część postanowień ustawy. – Wtedy trzeba byłoby otworzyć kolejną rundę negocjacji z KE. Jeśli zaś ustawa zostanie uznana za niekonstytucyjną w całości, trzeba będzie szukać innej drogi kompromisu z Brukselą – twierdzi osoba z otoczenia premiera.
Po drugie, z uwagi na spór w samym TK nie wiadomo, czy Julii Przyłębskiej uda się skompletować skład orzekający. Część sędziów (co najmniej 6 z 15) nie uznaje już jej bowiem za prezesa TK, twierdząc, że jej kadencja się skończyła i zgromadzenie ogólne sędziów powinno wybrać nowego. Gdyby wniosek prezydenta poprzedził podpis pod ustawą, wystarczyłoby zebrać pięcioosobowy skład. Ale w tej sytuacji będzie wymagany pełny skład, a więc co najmniej 11 sędziów TK. Rząd i prezydent liczą, że przynajmniej w tej sprawie skonfliktowani sędziowie odłożą spory na bok. – Spór między nimi nie dotyczy tego typu spraw, tylko kwestii organizacyjnych. Liczymy więc, że sędziowie możliwie szybko, ale i na spokojnie, ocenią sprawę – słyszymy od jednego z rozmówców.
Nawet w sprzyjających okolicznościach rozstrzygnięcie nie musi zapaść w tempie ekspresowym. Najszybciej TK rozpatrzył skargę w ciągu dziewięciu dni, dotyczyło to ustawy o Trybunale Konstytucyjnym w 2016 r. Jednak z analiz Pałacu Prezydenckiego wynika, że rozpatrzenie prewencyjnych wniosków prezydenta zajmuje sędziom trzy–cztery miesiące, z kolei konstytucja na rozpatrzenie wniosku głowy państwa do budżetu daje TK tylko dwa miesiące. Jedno jest pewne: dopóki rozstrzygnięcia nie będzie, nie ma mowy o skierowaniu wniosku o płatność z KPO do Komisji Europejskiej. To zwiększa ryzyko, że nie uda się tego zrobić na tyle szybko, by liczyć na płatności z KPO w I połowie tego roku.
Komisja Europejska raczej swojej linii nie zmienia i oczekuje finalizacji procesu legislacyjnego w Polsce. – Będziemy uważnie śledzić kolejne etapy trwającego procesu przyjmowania, a następnie przeanalizujemy ustawę, gdy stanie się ona ostateczna i przekazana Komisji – wynika z odpowiedzi KE przesłanych nam dzień przed decyzją Andrzeja Dudy. Dla KE warunkiem jest, by „ostateczna ustawa podniosła standardy zarówno w zakresie ochrony sądowej, jak i niezawisłości sędziowskiej”. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama